Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
- Cholera - syczę pod nosem.
Biegnę dalej.
- Echo, ruchy! - Wołam.
On nie wie, na co się pisze. W myślach błagam, żeby zawrócił. Nie myślę trzeźwo.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Doganiam Mind.
Skręcamy w kolejne uliczki na ślepo próbując zgubić gościa, który nie daje za wygraną. Zaraz zwali nam się na głowę cały patrol...
- Cholera! - mruczę pod nosem łapczywie łapią oddech. - Nie... Mogę... - nerwowo zaczynam przeszukiwać kieszenie i wyciągam z jeden z moich noży.
Na chwilę zwalniam na co Mind klnie i każe mi się ruszyć. Olewam ją i skupiam się na moim celu.
Koleś ewidentnie już wie co szykuję i zaczyna schodzić na bok oraz podnosić brań ale robi to zbyt wolno.
Szybkim ruchem rzucam i nie patrząc już w tył ruszam dalej.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Echo? - Odwracam się na chwilę.
Gdy widzę, co się wyprawia, przystaję.
- Nie!
Widzę, jak nóż leci w stronę chłopaka. Przejmuję kontrolę nad nożem, który zatrzymuje się w połowie drogi, po czym zajmuję się chłopakiem. Zgodnie z tym, co robię z jego umysłem, puszcza się biegiem w stronę jubilera i informuje, że zdołałyśmy uciec.
Dobiegam do Echo. Gdy jest już bezpiecznie, zwalniamy. Głośno dyszę.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Zdyszana opieram się o ścianę.
- Dostał by w nogę. - ledwo mówię. Nie mogę nabrać powietrza.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie wiesz tego. - mówię, próbując złapać oddech.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Przez dłuższy czas nic nie mówimy. Obie potrzebujemy tej chwili.
Kiedy w końcu mogę normalnie oddychać ruszam przed siebie.
- Szczerze mnie to nie obchodzi. - rzucam oschle.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Wiem, ale mnie obchodzi. - Idę dalej.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Niby czemu? - marszczę brwi i przyspieszam kroku.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Bo nie chcę się zatracić. - Wzruszam ramionami, jakby to wszystko wyjaśniało.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Pff... Co ma niby znaczyć: "nie chcę się zatracić"? - drążę temat.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- To, że chcę pozostać sobą, mimo tego, co muszę robić. Nie chcę stracić człowieczeństwa - odpowiadam nieco rozdrażniona, choć wiem, że i tak nic nie zrozumie.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Uśmicham się zimno.
- Czyli obchodzi cię jedno życie więcej... Jedno mniej... - podsumowuję. - Poza tym... Nic nie musisz. Może pomyliłaś strony, Mind? - śmieję się oschle.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Może nie chcę być po żadnej stronie, Echo? - Mówię tym samym tonem. - Jedno życie mniej. Ciekawe, czy to samo byś mówiła, jakby chodziło o Misty.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Zatrzymuje się gwałtownie.
- Wystarczająco dużo wiem o cholernym cierpieniu. - cedzę przez zaciśnięte zęby choć mam ochotę zacząć się drzeć. - Nic o mnie nie wiesz więc się odwal. - kończę i ruszam przed siebie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Mogłabym powiedzieć to samo - mówię spokojnie. - Świat nie kręci się wokół ciebie, Echo. Nie tylko ty wiesz cokolwiek o cierpieniu. Nawet Reynolds wie więcej, niż by można było wywnioskować po jego zachowaniu.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Przewracam oczami.
- Nic nie mów o tym człowieku. - zastanawiam się chwile. - Choć nie wiem czy można go określać mianem człowieka.
Przypominam sobie nasze ostatnie,przemiłe spotkanie i aż robi mi się niedobrze.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Zabijaj dalej. Niedługo będziesz jak on - mruczę pod nosem. Na szczęście nie usłyszała. - Nie wiem, jak go określić. Wolę nie wchodzić mu w drogę. Jakby przez przypadek zyskał trochę z mojej mocy... - Zagryzam wargę. - Nie ważne. W każdym razie ma też swoje słabości, wbrew pozorom.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Jasne, że ma. Spróbuj je odkryć, a zginiesz. - przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Jak czytasz w myślach, nie jest to konieczność. - Przewracam oczami. - Ale nie lubię tego robić. Jego myśli są zbyt mroczne. Zbyt... złe. Nawet jak na Złego. Po jakimś czasie tracę kontakt z rzeczywistością.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Kiwam głową nagle zbita z tropu.
- Co mogło aż tak zniszczyć człowieka... - zastanawiam się na głos o wiele spokojniejszym tonem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Krzywię się.
- Do tego nie doszłam. I nie chcę nawet.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Mrużę oczy.
- A ja bym chciała wiedzieć... - mówię. - W sumie nie wiem dlaczego. - kłamię. - Ale nie mam ochoty oberwać za ciekawość. Bo... - gryzę się w języki. Nie tylko powstrzymuję słowa ale i myśli.
Odwal się od mojej głowy, Mind.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Lepiej nie ryzykuj - mówię. - I nie baw się w zdobywanie wiedzy o Reynoldsie. Choćby nie wiem jak było to ciekawe. To nie jest tego warte. - Przychodzimy na miejsce, w którym zazwyczaj się rozdzielamy. - Dobra. Będę się zbierać. Rzeczy zanieśmy do bazy jutro. Oczywiście nikt nie musi wiedzieć, że z tego co ukradłyśmy, zginęło parę rzeczy. - Śmieję się zimno i zakładam na rękę jedną z bransoletek.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Jasne. - odpowiadam. - Jutro czeka mnie papierkowa robota... - przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Dobrze, że tym razem ciebie, nie mnie - mówię nieco rozbawiona. - Do zobaczenia, Echo.
Odchodzę w stronę mieszkania.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna