Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Podnoszę biodra na dwa i rzeczywiście jest łatwiej. Za drugim jest coraz lepiej.- Chyba już mi coraz lepiej idzie czuje, że jest coraz przyjemniej.- uśmiecham się ciepło.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
-Widzisz? Trzeba tylko złapać wprawę.
Elodie jeździ jeszcze jakieś pół godziny, daję jej różne ćwiczenia na równowagę.
-Chyba będziemy już kończyć, chociaż widzę, że ci się spodobało- śmieję się.- Oszczędzaj siły na wycieczkę.
Zsadzam Elodie na ziemię i wspólnie odprowadzamy Merlina do stajni.
-Nieźle ci poszło, Elodie.
Offline
- A dziękuje, chociaż teraz mi troszkę niewygodnie chodzić po tym siedzeniu na koniu.- śmieje się.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Śmieję się i odprowadzam Elodie do pałacu.
-Miłego dnia, El- żegnam się i udaję w stronę gabinetu. Żegnajcie konie, witajcie papiery
Offline
- Nawzajem- uśmiecham sie na pożegnanie i idę do swojego pokoju z szeroko rozstawionymi nogami.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Siodłam konie dla mnie i dla Car. Jestem przed czasem, ale to mi nie przeszkadza. Lubię konie i długie wycieczki.
Offline
Kiedy rano się obudziłam dokładnie wiedziałam co chcę dziś osiągnąć. Proszę pokojówki o lekki makijaż. Przed wyjściem z pokoju staję przed lustrem i delikatnie szczypie policzki i drapie nos aby je zaczerwienić. Oczy również mam czerwone, a dzięki temu, że prawie pół nocy nie spałam myśląc nad dzisiejszym dniem mam lekkie cienie pod oczami. Wygląda jak bym jeszcze przed chwilą płakała.
Idealnie.
Idąc przez stajnie pociągam nosem i przygryzam wargę. Zatrzymuje się parę metrów przed Fabianem. Jest tak zajęty, że nawet mnie nie usłyszał. On myślami zawsze jest daleko. Jak najdalej od tego miejsca.
- Już jestem. Wybacz, spóźnienie - mówię, uśmiechając się.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Carmen płakała. I widzę to na pierwszy rzut oka. Uśmiecha się, ale to jest chyba najsmutniejszy uśmiech, jaki można osiągnąć. Momentalnie przestaję się uśmiechać.
-Co się stało, Car?
Offline
Muszę się powstrzymać od uśmiechania. Złapał przynętę.
Biorę drżący oddech.
- Dużo myślałam wczoraj o eliminacjach - mówię powoli. - I... Nie wiem czy to ma sens, Fabian. - Wzdycham. - Jeśli tak ma to wyglądać... To ja nie wytrzymam. Nie dam razy. - Moje oczy napełniają się łzami. - Nie chce być tą złą. Wolę wyjechać. Zależy mi na byciu tu. Na tym aby... Walczyć o ciebie. Ale jeśli Elodie... - gryzę się w język jak gdybym nie chciała tego powiedzieć. - Po prostu nie wytrzymam. - Obejmuje się ramionami i mrugam kilka razy.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Sztywnieję, gdy mówi o tym, że to nie ma sensu. Przecież jeszcze niedawno... A potem konynuuje i wiem, że nie chodzi o mnie. Elodie. Między tymi dwiema zdecydowanie jest coś nie tak.
-Carmen, co się wydarzyło pomiędzy tobą, a Elodie?
Nie wspominam i tym, że chce wyjechać. Wolę na razie o tym nie myśleć.
Offline
Kręce głową, przygryzając wargę.
- Fabian - mówię miękko. - Nie mogę. Po prostu nie mogę. Jeśli teraz zacznę się żalić to będzie miała kolejny temat do oczerniania mnie - mówię roztrzęsiona. - Po prostu chciałam ci o tym powiedzieć i miło spędzić ten czas...
Patrzę na księcia.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Car, proszę. Powiedz mi tylko, co ci zrobiła El. Nic więcej.
Domyślam się, ale muszę mieć pewność.
Offline
Przechylam głowę na prawo i patrzę gdzieś w bok. Mocno zaciskam palce na gołych ramionach.
- Mówi. Za dużo mówi. Za dużo o sprawach o których nie ma pojęcia. Każde moje słowo przekręca. A ja... - Z trudem przełykam ślinę przez zaciśnięte gardło. - A ja nie mogę się przed tym bronić bo wychodzę na jeszcze gorszą - kończę z zaciśniętymi ustami.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Bez wachania podchodzę do Carmen i ją obejmuję. Czyli dobrze myślałem. To, co Elodie powiedziała mi na temat Carmen było... kłamstwem. Jeśli Elodie rozpowiada takie brednie o Carmen wszystkim, to...
-Ja wiem, że to nieprawda- mówię cicho w jej włosy- Ja wiem, Car.
Offline
Kompletnie nie spodziewałam się, że mnie przytuli przez co od razu sztywnieję. Moje serce bije jak szalone przez to co właśnie robię. Kłamię. Naciągam prawdę.
Pociągam nosem i wtulam policzek w jego tors. To jest takie przyjemne...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Po dłuższej chwili odsuwam się od Car i spoglądam w jej lustrzane oczy.
- Przejedziemy się kawałek. W prawdzie przygotowałem nam dwa konie, ale zważywszy na okoliczności...- zerkam szybko na jej zaczerwienione policzki. -Jeśli chcesz, mozesz jechać ze mną- uśmiecham się pokrzepiająco.
Offline
Kiwam potakująco głową. Fabian przygotowuje konia, a ja idę po kaski. Nie boję się jazdy ale przeraża mnie myśl o upadku, choć już raz spadłam.
Chwilę nam zajmuje wsiadanie na konia. Kiedy w końcu ruszamy ja obejmuje Fabiana w pasie i kładę mu brodę na ramieniu.
- Przyjemnie - mruczę lekko przymykając powieki.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Pojedziemy przez łąkę przy pałacu, a potem dalej- zerkam przez ramię na Carmen, a potem popędzam Arizonę. Uwielbiam galopować. Mimowolnie się uśmiecham.
Offline
- Często jeździsz? - pytam po chwili ciszy.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Kiedy akurat nie pływam- śmieję się.- Tak naprawdę, to nie tak często, jakbym chciał. Za dużo obowiązków. Ale lubię to i kiedy znajdę jakąś wolną chwilę, wsiadam na konia i jadę przed siebie. Zwłaszcza wieczorami. Niebo wygląd wtedy przepięknie.
Offline
- Mhm - mruczę potakująco. - Chyba ciężko połączyć to wszystko razem. Obowiązki księcia, pływanie, jazda i pewnie coś tak jeszcze by się znalazło. A na dodatek teraz musisz dodać do tego jeszcze siedem dziewczyn - śmieje się cicho.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-A wybór naprawdę nie jest prosty. Biorąc pod uwagę, że minęły już trzy tygodnie, a ja odesłałem tylko 3 kandydatki... Eliminacje zazwyczaj trwają dwa miesiące. Prawie połowa czasu a nami, a ja wciąż...-wzdycham.
Nie wiem dlaczego, a nagle nachodzi mnie myśl, że łatwiej mi się rozmawia na takie tematy z Lilą. Nie mam pojęcia, czemu o tym pomyślałem ani jak to interpretować.
Offline
- Rozumiem. Ale przecież nie musisz się spieszyć. Eliminacje trwają różnie - mówię i milknę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Ale jeśli będą za długie, wyjdę na niezdecydowanego władcę. Jeśli będą za krótkie, na pochopnego. A jeżeli nie podejmę decyzji, zlinczują mnie do końca. Ale tego juz jej nie mówię.
-Tak-odpowiadam niepewnie i znowu skupiam się na jeździe.
Wyjeżdżamy z terenów łąki i po chwili znajdujemy się w plytszej części lasu. Przez chwilę wydaje mi się, że... nie...Wstęp do tej cześci lasu jest surowo zakazany.
-Carmen, widzialas to?- hamuję Arizona i zwalniamy do stepu(?).
Offline
Unoszę głowę i rozglądam się.
- Co? - próbuję znaleźć wzrokiem to na co patrzy Fabian.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline