Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jasne. Masz jakieś marzenie? Takie, które zamierzasz kiedys spelńic¿ - pytam.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Zastanawiam się chwilę.
- Chciałabym zmienić parę rzeczy w swoim życiu i byłabym totalnie szczęśliwa - uśmiechnęłam się promiennie. - Ale to nie Superheroses. A twoje marzenie?
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- Chciałabym odzyskać brata. - mówię. - Superheroes? Jest taki serial. Oglądasz moze?
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Atmosfera się napięła.
- Bardzo mi przykro, z powodu brata - postanowiłam usiąść obok niej. - Chciałabyś mi o nim opowiedzieć?
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Eh. Powiedziec jej czy nie powiedzieć?
- Jestes już drugą osobą, ktora o to pyta. - Silę sie na uśmiech. - No więc jego dziewczyna dała mu wybór. Ja albo ona. I prawdopodobnie wybrał ją, gdyż postanowił sie do niej przeprowadzić. Tak w wielkim skrócie - mmówię i nie wiem czemu, ale przytulam się do Lawrence., a po mojej twarzy spływa pojedyncza łza.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Ściskam mocno Nicole i próbuje ją pocieszyć. Nie rozumiem, dlaczego jej brat musial wybrać... Ale na pewno nie zapytam się jej o to teraz.
- Pierwszą rzeczą, jaką chciałabym zmienić, to moja kasta - przyznałam. -Tylko ja nie nadaje się do Dwójek... Druga rzecz to rodzina. Mój przyrodni starszy brat ćpa, a przyrodnia młodsza siostra jest... Zresztą nieważne kim jest.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Po kilku sekundach odkrywam się od dziewczyny i ocieram łzę. Patrzę na nią i próbuje się uśmiechnąć. Zawsze wydawało mi się, że Dwójki są zarozumiałe i zapatrzone w siebie. Ale Lawrence jest inna. W jakimś stopniu wiem co przeżywa z rodziną, gdyż moi rodzice się rozwiedli. Nie będę jej teraz pytać o szczegóły, powie mi sama, gdy będzie chciała.
Kiwam głową w zrozumieniu.
- Dziękuje. - mówię w końcu.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Ja również Ci dziękuję - powiedziałam.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Uśmiecham się ciepło.
- Myślałam, że będzie inaczej. Gorzej. Wiesz, w końcu jesteśmy "rywalkami". - Robię cudzysłów w powietrzu.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Będzie, ale na samym końcu - powiedziałam smutno. - Najpierw będziemy sobie głaskać po głowach, a potem kraść sukienki.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- Wiem. W koncu nie przyjechałyśmy tu na wakacje. - dodaję. - Ale wiesz co? Dobrze jest znaleźć sobie taką osobę z które będzie się trzymać do końca. - mówię i się uśmiecham. Bo wiesz... Nie chciałabym być cały czas z kimś kogo nawet nie lubię, a tylko po to by było mi jakoś lepiej. - Wyznaję.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- W sumie, to ja też - Westchnęłam. - Tylko boję się, że w końcu tą osobę stracę. Na przykład, że odpadne z Eliminacji. A kiedy tak się stanie, chce wyjechać do innego kraju.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- Ja nad tym myślę cały czas. Ale może Książę przedłuży jakoś nasz pobyt w pałacu?
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Nie wiem - kręcę głową. - To wszystko jest takie skomplikowane...
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- To prawda. - odpowiadam. - Wybacz, ale teraz musze iść nakarmić... - w porę ugryzłam się w język. Nikt nie może wiedzieć. Nikt.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Nakarmić? - Zapytałam i spojrzałam na nią. - Przywiozłaś jakieś zwierzę?
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Zaczęłam rozglądać się nerwowo wokół. Nikt nie miał wiedzieć! Nikt.
- Em... Obiecaj, że nikomu nie powiesz! Gdyby królowa się dowiedziała, boże... Wolę nawet nie myśleć co by się wtedy stało...
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Przecież nikomu bym nie powiedziała, ale... - Zaczęłam. - Pokażesz mi to zwierzątko?
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Przez chwilę się zastanawiam. Z resztą co mi szkodzi, i tak już wie.
- Chodź za mną. - mówię i kieruje się w stronę mojego pokoju.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Dawno nie śpiewałam i czuję, że w końcu muszę. Z gitarą poszłam na Balkon. Usiadłam na ławce i zaczęłam grać.
-Wake up in a new day, but it don't feel that new,
Same faces around me with the same point of view
Everything is perfect, and everything's okey
Just swallow the lies and let your emotions fade
But my heart won't be quiet, I feel a change
No more black and white, this life's too colorful
Beautiful, don't know know what lies ahead, but
I'm ready now, it's time
(Gotta go, gotta get out of this town
Leave my fear behind
(Nothing left for me here, can't stick around)
My dreams are loud and my heart wide awake
And all I know is I'm not meant to be silent
Wiadomość dodana po 15 min 19 s:
https://www.youtube.com/watch?v=yCIXnFyb0ks
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Przychodzę na balkon, mając nadzieję na odpoczynek. Jednak nie jest mi on dany.
- Ładnie śpiewasz. - mówię lecz zaraz dodaje. - wasza Wysokość. - Siadam na krześle z dala od barierki.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Przestaje grać.
-Dziękuję.- Spojrzałam na nią z uśmiechem.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Stoję na balkonie po raz ostatni ubrana w ubrania, których nie zaakceptowałaby Andrea. W dłoni trzymam papierosa, który już się tli. Dogaszam go i zrzucam na dół, po czym odpalam kolejnego.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Zaczynam się zastanawiać czy ktokolwiek tu jest. Muszę się czegoś dowiedzieć. Co tam się do cholery stało? Widzę Delilah. Całe szczęście. Pytanie tylko czy będzie chciała rozmawiać. Jeden to to, że wyglądam jakbym wróciła z... jakiejś mocno zakrapianej imprezy. Dwa - może coś faktycznie wie, ale jest wkurzona? Muszę przestać tyle myśleć. Podchodzę do niej.
- Cześć, Del. - mówię do dziewczyny.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Odwracam się w jej stronę.
- Cześć, Lily - mówię i wydmuchuję dym. Wyciągam w jej stronę paczkę. - Chcesz? Korzystaj póki nie ma Andrei.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline