Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaciskam lekko zęby, gdy stoję tyłem. Chciałem tylko spokojnie zapalić.
Prostuje się i odwracam się. To księżniczka. Kłaniam się, nadal z papierosem w dłoni.
- Lady Gabriello, sądzę iż moje zdrowie jest wyłącznie moją sprawą - mówię oficjalnie. - Mimo wszystko dziękuję za troskę - dodaję uprzejmie, choć dość obojętnym tonem.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Rozumiem, ale balkon jest publiczny, a smród od papierosów nie pomaga w relaksie.- uśmiecham się.
Offline
Z całej siły staram się nie dmuchnąć jej dymem w twarz.
Zamiast tego gaszę butem papierosa i wyrzucam go.
- Bardzo przepraszam za problemy, panienko - mówię nieco chłodno, choć staram się, by zabrzmiało to dostatecznie miło. Królowa by mnie zabiła, gdyby tak nie zabrzmiało.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Naprawdę nie rozumiem jak można sobie psuć zdrowie paleniem. Ani to fajne ani to modne.- Wzdycham.-Masz jeszcze jakieś uzależnienia?- unoszę brwi.
Offline
Czyżbym trafił na Biuletyn, że udzielam wywiadu?
- Moje motywacje co do palenia zostawię dla siebie - mówię. - A odpowiadając na pytanie: nie mam innych uzależnień, Lady Gabriello.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Jak się pan nazywa?- marszczę brwi szukając jakiejś plakietki z nazwiskiem.- To dobrze, chociaż są też pozytywne uzależnienia. Na przykład takie od czekolady.
Offline
Czyli jednak Biuletyn. Czyżby królowa znalazła nową prowadzącą?
- Benjamin Heavensbee, panienko.
I nie sądzę by uzależnienie od czekolady było pozytywne. Ale tego nie dodaję.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Opieram o balustradę.- No wiec Ben, powiedz mi która kandydatka najpierw ci sie podoba, i która jest dla mnie największym zagrożeniem?- uśmiecham się.
Offline
Donosicielka czy zwykła ciekawska?
- Nie zwracałem na kandydatki uwagi w takim sensie. Jesteście własnością księcia Fabiana. - Jasne. Raczej królowej Andrei. - Każda z kandydatek może być większym lub mniejszym zagrożeniem. Każda jednak ma swoje wady - mówię wymijająco. - Ale to tylko moja obserwacja.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Własnością?- unoszę brwi.- Wypraszam sobie nie jestem niczyją własnością. Królowa mnie poprosiła abym przyjechała a, że nie wypada omówić to przyjechałam.
Offline
Kiwam głową.
- Cóż, przepraszam, jeśli panienkę uraziłem. Z tego co jednak wiem, do kandydatek przed przyjazdem do pałacu przyjeżdża urzędnik, który wyraża wprost, że są własnością księcia, Lady Gabriello.
Mam ochotę roześmiać się jej w twarz. Niby księżniczka, a naiwna jak reszta kandydatek. Królowa faktycznie wybrała dobrą kandydatkę na żonę księcia.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Nie jestem zwykłą kandydatka, jestem księżniczką i nie życzę sobie aby jakiś podrzędny gwardzista nazywał mnie czyjąś własnością.- marszczę brwi.
Offline
Kłaniam się.
- Z całym szacunkiem, nie nazwałbym się podrzednym gwardzistą. Jestem osobistym gwardzistą królowej Andrei i mogę zapewnić, że znam realia zycia w pałacu Illei o wiele lepiej niż panienka. Tylko ostrzegalem. - Patrzę na stary zegarek. - Lady Gabriella wybaczy, moja przerwa się już kończy.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Też doskonale znam realia życia w pałacu, mieszkam w pałacu całe życie.- przewracam oczami.- Do widzenia, mam nadzieję nadzieję, że przerwa upłynęła ci miło.
Offline
Powstrzymuję złośliwy wyraz twarzy.
- Mogę zapewnić panienkę, że realia obu pałaców znacznie się różnią. Jednak o tym się Lady dopiero przekona. - Kłaniam się. - Do zobaczenia, Lady Gabriello.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Wychodzimy na balkon. Jak tylko powiedziała, że musi zapalić ja odparłam: wiesz jak to szkodzi cerze?! Ale Delilah spojrzała na mnie morderczym wzrokiem przez co postanowiłam pomilczeć do momentu, aż sobie zapali i się uspokoi.
Staję kawałek od niej aby nie musieć bezpośrednio wdychać tego świństwa i opieram si tyłem o barierkę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Dopalam jednego papierosa i od razu zapalam drugiego.
- Musisz być bardzo zasmucona wyjazdem Elodie - mówię ironicznie i zaciągam się.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
W końcu się odezwała! Myślałam, że ta chwila nigdy nie nastąpi.
- Wiedziałam, że odpadnie. Postarałam się o to - mruczę w odpowiedzi. - Aż tak się stresujesz, że masz zamiar wypalić całą paczkę? - pytam, patrząc znacząco na paczkę papierosów.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nic mi nie będzie - mamroczę, wydmuchując dym. - Postarałaś się? - Unoszę brew. Po chwili jednak kręcę głową. - Może lepiej nie. Daruj szczegóły. Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć.
Kto tam wie, co oni robią w sypialniach, gdy nikt nie patrzy?
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Wywracam oczami.
- Nie jestem dziwką - mówię ostro, wiedząc co ma na myśli. - Załatwiłam to kulturalnie, a skoro nie chcesz szczegółów to będę milczeć na ten temat - mówię nieco zirytowana.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Jak tam wolisz.
Przez dłuższy czas milczę. Dopalam drugiego papierosa i wyciągam trzeciego.
- Może to i lepiej, że odpadły. Po części czuję chyba ulgę. Choć nie powinnam. Powinnam być współczująca, co nie?
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
- Współczuć? - pytam pogardliwie. - Nie. Nie musisz ani nie powinnaś. - Kręce głową marszcząc lekko brwi. - Może jeszcze nie zauważyłaś... Ale właśnie pozbyłaś się konkurencji. - Zerkam na nią wymownie. - To, że odczuwasz ulgę oznacza, że jesteś normalna - mówię wywracając oczami.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Albo że za bardzo wkręcam się w pałacowe środowisko. - Marszczę brwi. - Choć chyba powinnam się w nie wkręcać. - Śmieję się bez cienia radości. - Walić to. Zostajemy w pałacu.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Uśmiecham się kącikami ust.
- No właśnie. Zostajemy w pałacu. Ja, ty, Melody i Lily - mówię specjalnie pomijając wielką mi księżniczkę. Ona tu jest bo musi być, a nie dlatego, że chce tego Fabian. - Można by to jakoś uczcić - proponuję.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Unoszę dopalającego się papierosa i uśmiecham się głupio.
- Właśnie to robię. Impreza życia.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline