Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Oooo jest dwóch Fapusiów jak faaaajnieee.- chichoczę i przeciągam sylaby.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- Chyba to nie odpowiedni momeent. - parskam śmiechem i kieruję wzrok na Elodie, gwardzistę, Fabiana i Asteyę. - Jest jeszczee cooś? - patrzę na pustą butelkę.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-As? Ty wiedzialas o tym?! Co ty w ogóle tu robisz? LILY?!
Potem odzywa się Elodie.
-Przecież ona jest kompletnie pijana!
Offline
Odskakuję od kandydatki jak poparzony. Cały pałac się tu zaraz zleci. Świetnie.
Patrzę nieco wystraszony na księcia. No to się wpakowałem. Unoszę ręce w geście poddania się.
- Usłyszałem hałas. Nic nie zaszło - tłumaczę, pośpiesznie prostując się.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Oj Fapciu nr jeden lub dwa nieee przesadzaaaj, wiem, że mnie kochasz.- mówię i łapię chłopaka który stoi nad mną za rękę.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Śmieje się.
– Nic się nie stało przecież. – śmieje się chodź mam ochotę się rozpłakać. Podchodzę do niego- Zauważyłeś mnie! To cud. - śmieje się ciągle.- powinieneś się wyluzować. Jesteś za bardzo spięty.– Butelka po spirytusie była pusta... Szkoda.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Przydałoby się trochę bimbru... - mruczę pod nosem i opieram się o ścianę, nada trzymając butelkę.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Ah, tak?- unoszę brwi jeszcze wyżej widząc, jak Elodie łapie chłopaka za rękę - I zupełnie przypadkowo jesteście w takiej sytuacji. Moze spadła z łóżka z łóżka? Mamy raczej różne postrzegania "niczego ", gwardzisto Sharpe.
Przypominam go sobie. To ten idiota, który zastanawiał się, czy wyjsc ze schronu.
Wiadomość dodana po 01 min 55 s:
Patrzę ze zdziwieniem na As. O co jej chodzi z tym "zauwazyles mnie"?
Offline
Widzę zamieszanie w pokoju Elodie. Drzwi są otwarte, stoi w nich Fabian z źle zapiętą koszulą i roztarganymi włosami. Obok niego chichocze Lily. Wychylam się nad nimi, choć jeszcze mnie nie widzą i mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Przerażenie na twarzy gwardzisty Sharpe... albo gwardzisty Fapusia, tylko potęguje moje rozbawienie.
- Zostawić was na chwilę samych w tym pałacu i wszystko nagle się wali - mówię, siląc się na poważny ton, żeby w końcu mnie ktoś zauważył.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Słyszę hałasy. Coś się stało...? Nadal w dresach i bluzie idę do źródła zamieszania i w sumie nie wiem jak zareagować na to co widzę.
- Co... tu się dzieje...? - pytam niepewnie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Czeeść, Del. I Mel. - uśmiecham się i rzucam butelkę na podłogę. CHCĘ BIMBER. Ale póki co nie jestem w stanie się ruszyć, więc cały czas opieram się o ścianę.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
–Fabian. – Przytulam go.- Daj spokój... Ona jest pijana a on nie tak samo jak ty. Powinniście się oboje napić. – jedzie odemnie alkoholem na kilometr.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Odpowiadając na twoje pytanie, Melody... Armageddon. - Przechylam głowę.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Podnoszę się bardzo niezdarnie z łóżka i zataczam się do Fabiana który jest chyba tym prawdziwym Fabianem, ale ręki sobie nie dam uciąć.- Oooooj Faaabianku nr 2 nie gniewaj się na mnie. Mojeee serduszko pomieści was obu.- bełkoczę i chwytam Fabiana za ramionami aby nie stracić równowagi.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
O, Delilah i Melody tez nas zaszczyciły. Kucharzy tez zaprośmy od razu, bo za mało tu ludzi.
Patrzę na Elodie jeszcze przed chwilą wczepioną w gwardzistę, a teraz praktycznie pełznącą w moją stronę. Patrzę na Lily z zaczerwienionymi oczami. Patrzę na Asteyę, która chyba próbuje mi coś uświadomić. Myślę o Carm, która pewnie dalej leży w swoim pokoju.
To wszystko jest do dupy.
Opieram się o ścianę i zaczynam się śmiać. Reakcja na stres Splywam po ścianie w dół, śmiejąc się coraz głośniej i wciąż kręcąc głową z niedowierzaniem.
A, pieprzcie się wszyscy.
Offline
- Ale... Jak do tego doszło? - pytam Delilah zaszokowana. Podeszłam do Lily, która ledwie trzyma się na nogach i pomagam jej się nie przewrócić. - Ile tego wypiłaś? - pytam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Butelkę? - śmieję się. - Wiesz może gdzie tu jest bimber? - chcę się całkowicie upić.
Nic nie pamiętać. Nic co się dziaało... Cały czas chichoczę.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Faaapuuuś słooneeczko wybaacz mi.- chichoczę i dosłownie rzucam się na Fabiana opartego o ścianę.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Przechylam głowę, patrząc jeszcze raz na tę scenę. Przynajmniej jak była Andrea, był spokój.
Nie mogę tak myśleć. Ale mam dziwne wrażenie... że gdyby Fabian został sam w pałacu na zawsze, tak by to wszystko wyglądało.
Wzruszam ramionami.
- Nie chce mi się patrzeć na księcia wariata, trzy pijaczki i przerażonego gwardziste. - Zaciskam usta. - Jakby ktoś coś ode mnie chciał - a nie będzie chciał - to jestem w szpitalu na jakieś 3 godziny.
Ruszam korytarzem.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Siadam koło brata i opieram głowę o jego ramię.
–Sam do tego toprowadziłeś... - mówię cicho. Prostuje się. -Ma ktoś Alkohol?! Co kolwiek z procentami bo za chwilę wytrzeźwieje!- śmieje się.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Chyba o butelkę za dużo - mruczę i pomagam jej usiąść gdzieś spokojnie. Ludzie pijani, to ludzie nieprzewidywalni. Lepiej, żeby nic sobie nie zrobiła. Wracam do Delilah i patrzę chwilę na Fabiana i El, która z nim rozmawia.
- Myślisz, że trzeba jakoś zareagować? - pytam Del, gdy zauważam, że odeszła już. - Acha... - i zostałam z tym bajzlem.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Przydałby się bimber. - mruczę pod nosem i spoglądam na El i Fabiana. Nie jesteście sami.
- Co tu robisz? - pytam Melody.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Siadam obok Lily.
- Usłyszałam hałas, ale nie spodziewałam się zobaczyć takiej sceny... - odpowiadam rzeczowo.
Ostatnio edytowany przez Melody Infernum (2016-08-04 14:30:17)
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Patrzę na kompletnie pijaną Elodie, która praktycznie się na mnie położyła. Nawet nie próbuję nic z tym zrobić. Obok mnie siada Asteya. Tez całkowicie pijana. Wzdycham i znowu się śmieję.
Dom wariatów.
Offline
Kiwam zbyt mocno głową.
- Przydałby się tuu jaaakiś baarman... - przeciągam słowa. - Upiłby nas wszystkich. A możeee jest? Myślisz, że jest, Mely? - śmieję się.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline