Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Jonathan mieszka na ostatnim piętrze budynku Reynolds Consolidated.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Rzeczywiście. Droga nie zajmuje nam dużo czasu. Może i doszli byśmy jeszcze szybciej gdyby nie to, że co trzeci krok potykałam się o własne nogi.
Wchodzimy do jego mieszkania.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Prowadzę ją na kanapę po środku pokoju. Sam idę do szafki, w której trzymam leki. Wyciągam z niej wszystko, co potrzba, nalewam wodę do szklanki i podaję to Briss.
- Weź to. Potem pokażę ci, gdzie jest łazienka, a gdzie sypialnia.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Posłusznie połykam leki. Wpatruje się w szklankę w wody po czym oddaje ją blondynowi.
Zdejmuje czarne trampki z nóg.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Biorę szklankę i stawiam ją na stolę.
- Łazienka jest na tym poziomie, ale wyżej też. Tak jakbyś chciała się ogarnąć - informuję ją.
Podchodzę do barku i wyciągam whisky. Nalewam je sobie do szklanki, po czym wracam na kanapę.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Powoli się podnoszę. Robię parę kroków do przodu we wskazanym miejscu lecz zatrzymuje się i odwracam na piecie. Wiercę się niespokojnie w miejscu.
- Mogę... Mogę jakieś rzeczy na zmianę? - czuje się głupio pytając o to.
W sumie mogłam bym założyć znów swoje rzeczy ale... Wciąż czuje na nich tamten zapach.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Podchodzę do dużej szafy, bo nie chce mi się iść do garderoby na piętrze. Wyciągam z niej czarny t-shirt i spodenki.
- Wybacz, że nie twój rozmiar - mówię nieco ironicznie i podaję jej ubrania. Przyjmuję normalny ton. - Dam ci chwilę dla siebie.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Biorę rzeczy i kiwam głową.
Wchodzę do łazienki. Już czuje się lepiej bo ból głowy ustępuje powoli. A może to znowu Jonathan? Nieważne.
Zrzucam z siebie ubrania i wskakuje pod prysznic. Wycieram się miękkim ręcznikiem i owijam ręcznik na włosach.
Zakładam t-shirt, który wisi na mnie jak worek. W sumie większość rzeczy na mnie tak wygląda. Wciągam spodenki na nogi i gumką do włosów, którą prawie zawsze mam na ręce splątuje ciaśniej gumkę. Spodnie zawisają na moich biodrach.
Zdejmuję ręcznik z głowy i palcami rozczesuje wilgotne włosy. Wychodzie z łazienki i zastaje Jonathana w tej samej pozycji co w tedy gry wychodziłam.
Rzucam swoje ubrania na kanapę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Patrzę na Briss w workowatych ubraniach.
- Pasują ci - mówię pół żartem, pół serio.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Mimowolnie kąciki moich ust unoszą się lekko ku górze. Kręcę głową i obejmuje się ramionami.
- Dziękuję? - odpowiadam pytająco i unoszę jedną brew.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Przenoszę spojrzenie z Briss na szklankę w mojej dłoni. Obracam szkło w dłoni, mieszając przy okazji alkohol. Wracam spojrzeniem do Briss.
- Zaproponowałbym ci alkoholu, ale nie wiem, czy to dobry pomysł - stwierdzam. - Chcesz już iść spać?
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Tak. - mówię zmęczonym głosem. Mrugam kilka razy. - Zdecydowanie muszę się już położyć.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Podnoszę się z kanapy i odkładam na stolik szklankę. Otrzepuję spodnie z nieistniejącego pyłu.
- Chodź za mną - mówię.
Prowadzę ją po schodach na wyższy poziom i otwieram drzwi do mojej sypialni.
- To tutaj. Niczego nie ruszaj - ostrzegam. - Jak będą ci przeszkadzać światła miasta, to zasłoń zasłony. - Wskazuję na ściany, które praktycznie składają się z samych okien.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Spuchniętymi oczami rozglądam się po pokoju.
- Nic nie ruszać,jak będą mi przeszkadzać światła zasłonić zasłony. - powtarzam. - Jasne. Zrozumiałam.
Niepewnie podchodzę do łóżka i siadam na nim. Przeciągam dłonią po miłym materiale.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Dobranoc, Briss - mówię i wychodzę z pokoju.
Wracam na dół. Szklankę znów napełniam alkoholem, i zdejmuję marynarkę. Na pewno teraz nie zasnę. Jestem zmęczony, ale nie dam rady. Postanawiam więc wyjść na zewnątrz.
Woda w basenie kusi, ale nie mogę teraz pływać. Nie kiedy Echo jest w moim mieszkaniu. Opieram się o barierkę i patrzę na miasto. To nie jest Karolina Południowa. Insolitam jest zepsute, ale w inny sposób. Czasem nawet sprawia, że zapominam, kim byłem. Upijam łyka whisky.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Dobranoc. - odpowiadam choć on już zamyka drzwi.
Rozglądam się po pokoju. Choć jestem padnięta zżera mnie ciekawość. Otwieram pierwszą szufladę. Są w niej jakieś papiery. To samo w szafce na dole.
Wstaję i okrążam łóżko. Ciągnę za drugą szufladę ale ta otwiera się trudniej. Jakby była rzadziej używana. Zaglądam z ciekawością do środka. Znów jakieś papiery i teczki. Wyciągam pierwszą z brzegu teczkę i otwieram ją. W środku jest jedynie zdjęcie, a właściwie to nie zdjęcie tylko portret. Wygląda na dosyć stary. Widnieje na nim młoda kobieta lekko uśmiechnięta. Wygląda na szczęśliwą. Ma długie ciemne włosy i niebieskie oczy.
Przez dłuższą chwilę przyglądam się jej aż w końcu oczy same mi się zamykają. Szybko chowam zdjęcie do teczki i zamykam szufladę.
Zwijam się w kłębek na łóżku. Naciągam na siebie kołdrę i mocno przyciskam kolana do piersi.
Nad ranem budzą mnie promienie słońca ale nie wstaję by zanosić zasłony. Nakrywam na głowę kołdrę i idę spać dalej. Parę godzin później budzi mnie pusty żołądek. Długo zwlekam ze wstaniem z łózka.
Kiedy w końcu to robię wychodzę z pokoju. Schodząc po schodach rozczesuje włosy palcami i próbuję je jakoś przyklepać.
Wchodzę do kuchni i pierwsze co robię to nalewam sobie szklankę wody.
- Co teraz... - myślę na głos.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Budzę się i pierwsze co zauważam to fakt, że nie jestem w swoim łóżku.
No tak. Udostępniłem Briss moją sypialnię. W sumie to było kompletnie bez sensu. Mogłem ją wysłać do innej sypialni, ale od początku mojego mieszkania tutaj, dwóch z trzech sypialni użyłem tylko raz, przez co nie wyglądały one najlepiej.
Zwlekam się z łóżka i wychodzę z pokoju. Kieruję się w stronę mojej sypialni. Pukam, ale nikt mi nie odpowiada, więc wchodzę do środka. W pokoju nikogo nie ma. Briss musiała już wstać.
Już mam wychodzić z pomieszczenia, gdy zauważam coś niepokojącego. Szafka przy łóżku jest niedomknięta. Ta szafka. Otwieram ją i zauważam, że ruszona jest tylko jedna teczka. Teczka z obrazkiem Gabrielli. Pytanie brzmi, czy otwierała inne teczki w tej szufladzie?
Wzbiera we mnie złość. Schodzę na dolny poziom. Briss stoi w kuchni, tyłem do mnie.
- Grzebałaś mi w rzeczach - mówie lodowatym tonem.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Wstrzymuję powietrze. Po moich plecach przechodzi zimny dreszcz. Nie odwracam się do niego.
- Jaa... - mruczę pod nosem. Ja wczoraj nie myślałam.
Cholera. Czyli ta teczka musiała być ważna skoro tak szybko się zorientował.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Łapię ją za nadgarstek i obracam w moją stronę.
- Wyraźnie zabroniłem ci dotykać moich rzeczy - warczę zimno. Staram się nie wybuchnąć.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
MIIIIŁOOOŚĆ ROOOOOŚNIEE WOOOKÓÓŁ NAAAAS
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Od razu chcę wyswobodzić nadgarstek z jego dłoni. Ale jego uścisk staje się żelazny i nic nie mogę zrobić.
Przez dłuższą chwilę stoimy w bezruchu.
- Przepraszam... - mówię cicho z nutą strachu w głosie. Nie wiem co miała bym jeszcze powiedzieć.
Wkopałam się w niezły bajzel.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Now.... KISS
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
(Weronika: Now... SHUT THE FUCK UP)
Briss wygląda na przerażoną. I powinna tak wyglądać.
- Co. Widziałaś. Briss? - Syczę każde słowo, jakby było osobnym zdaniem.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Nadal nie podnoszę wzroku obawiając się jego lodowatego spojrzenia.
- Nic. - kręce głową zaprzeczając. Chwilę później uświadamiam sobie, że to nie najlepszy pomysł. - Prawie nic. - dodaje ciszej kuląc się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wzdycham. Naprawdę jeszcze niczego się nie nauczyła, będąc tak długi czas w agencji?
- Zdajesz sobie sprawę, że wyczuwam emocje i wiem, kiedy kłamiesz? - Pytam.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline