Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Ostatnio edytowany przez Gabriel Fennell (2016-05-19 16:34:48)
Offline
Wchodzimy do pizzeri i zajmujemy nasz jakby stały stolik.
- Ty jesteś wiecznie głodny, Gabe. - Wzdycham. - Za niedługo będziesz gruby jak świnia. - Śmieję się.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Jasne. Mówisz tak od roku. - odpowiadam. Podchodzi kelnerka. Uśmiecham się do niej, a ona się rumieni i odwdzięcza uśmiech. Kładzie karty i mówi, że za chwilkę przyjdzie przyjdzie zamówienie. - A zresztą. Nieważne. Jaką chcesz? - pytam zerkając na kartę.
Offline
- Tę co zawszę. - Gabriel patrzy na mnie nierozumiejącym wzrokiem. - Margheritę? - Unoszę brew i uśmiecham się głupawo.
Typowy Gabe. Naprawdę. Typowy. Gabe.
- Weź mi jeszcze colę. Może jak jej nie powiesz, że to dla mnie, przyniesie ją w gratisie. - Przewracam oczami.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- A to bardzo prawdopodobny scenariusz. - śmieje się. - Dobra. - uspokajam się. - Wracając do tematu: Margherita nie wchodzi w grę. Dziewczyno zjedz coś innego w końcu. - mówię przewracając oczami.
Offline
- Nie. Zjem to, co zawsze. - Powstrzymuję się, żeby nie pokazać mu języka jak małolata. - Na tę buźkę - wskazuję na swoją twarz - twój powalający uśmiech nie podziała. - Przesadnie podkreślam słowo "powalający".
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Udaję wielce zasmuconego.
- Właśnie wiem... Ubolewam nad tym niesamowicie. - patrzę na nią ciepło. - Ale właśnie taka jesteś najlepsza. - komplementuję ją uśmiechając się.
Offline
Unoszę kącik ust do góry.
- Oczywiście. Gdyby nie ja, nie poznałbyś swojej wybranki Manueli.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Jasne. Manuela jest moim życiem. - przewracam oczami. - Ale to już skończone, małpko. - szczerze się jak głupi. - Manueli już nie ma. - w momencie kiedy to mówię podchodzi kelnerka. Przez chwilę patrzy to na mnie to na Sam.
- Mogę przyjąć zamówienie? - pyta wysokim głosem.
- Tak... A wiec. Poprosimy średnią pizzę na klasycznym cieście. Margherita - tu posyłam Sami znaczące spojrzenie - na pół z hawajską, a do tego sos czosnkowy i dwie szklanki coli. - mówię zamykając kartę.
Offline
Patrzę na niego z triumfalnym wyrazem na twarzy, gdy kelnerka kiwa głową i odchodzi po zamówienie. Śmieję się.
- Coś ty zrobił tej biednej dziewczynie?
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Zdezorientowany patrzę na Sam.
- Co znów zrobiłem, a o czym nie mam w ogóle pojęcia? - pytam zerkając za siebie.
Offline
O ludzie. Faceci faktycznie są ślepi.
- Nie widziałeś, jak na ciebie patrzyła? - Prawie krztuszę się ze śmiechu.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Przewracam oczami.
- Widziałem ale ona nie jest w moim typie. - mówię rozsiadając się wygodnie na kanapie.
Offline
To jaki jest twój typ? korci mnie żeby zapytać, ale gryzę się w język.
- Biedna. Widać, że chciałaby mieć szansę. - Udaję smutek. Tak naprawdę to norma w przypadku Gabe'a.
Kelnerka przychodzi i przynosi szklanki z colą i pizzę. Mam wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale się waha.
- Ładnie razem wyglądacie - mówi jakby zrezygnowana.
Unoszę brwi i robię się czerwona. Co za... wstyd? Nie. To chyba złe słowo.
- My nie... - Mamroczę pod nosem.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Parskam śmichem widząc czerwoną twarz Sami.
- Dziękujemy. - mamroczę uspokajając się. - Moja koleżanka by podziękowała ale właśnie płonie ze wstydu. - śmieję się z Sam, a jednocześnie daję do zrozumienia dziewczynie, że nie jesteśmy parą.
Ona kiwa głową i pospiesznie odchodzi. Chyba zrobiło jej się głupio.
Patrzę rozbawiony na Samanthę.
Offline
'- Jejku. - Uderzam się dłonią w czoło. - "Moja koleżanka by podziękowała ale właśnie płonie ze wstydu"? Serio, Gabe?
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Serio, małpko. - potakuję nadal rozbawiony całą tą sytuacją. - Ja mówię tylko i wyłącznie prawdę, a że w tamtym momencie prezentowałaś się jak dojrzały pomidor... - parskam śmiechem. - To już nie moja wina.
Offline
Trzepię go nad stołem w ramię.
- Jesteś okropny. - Prycham i upijam łyka coli. - Nadawałbyś się do agencji Złych, okrutny człowieku.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Jasne. Już biegnę. - żartuję i nakładam sobie na talerz kawałek pizzy.
Offline
Zjadam kawałek mojej pizzy.
- Właśnie! - Przypominam sobie. - Wiesz, że stworzyłam niedawno Manueli chłopaka?
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Mojej Manueli? Jak mogłaś... To była jedyna kobieta w moim życiu, która nie narzekała. - nabijam się. - Cóż ten nieszczęsny człowiek ci zrobił? - śmieje się.
Offline
- Jakbym nie miała na co, to bym nie narzekała w twoim towarzystwie, mój drogi - mówię ironicznym tonem. - Och, nic. - Wzruszam ramionami. - Trochę nie bardzo rozumie, że rodziny się nie wybiera. A poza tym zachowywał się jakby pozjadał wszystkie rozumy i był sztywniacki. - Przewracam oczami.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Och... No tak. Dla ciebie co druga osoba w tym pomieszczeniu była by sztywna. - mówię. - Panno rozrywkowa. - kończę jeść pierwszy kawałek pizzy i sięgam po drugi.
Offline
- Ty najbardziej - mówię udawanym wściekłym tonem.
Podnoszę nieco dłoń w jego stronę i pstrykam, a on automatycznie zasłania głowę dłońmi. Oczywiście nic się nie dzieje, ale zwijam się ze śmiechu tak, że ludzie dziwnie na nas patrzą.
- Ojejku... Wiesz jaką miałeś... minę? - Nie mogę przestać się śmiać.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Ha. Ha. Ha. - mówię ironicznie i opuszczam dłonie. Ludzie patrzą na nas jak na kretynów. - Nie śmieszne, Sami. - rzucam jej jedno ze spojrzeń mówiących: "Jestem zły ale i tak ci wybaczę".
Offline