Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wiadomość dodana po 11 min 33 s:
Dwa tygodnie.
Minęły dwa tygodnie.
Został jeden dzień do następnego Biuletynu, a ona wciąż tu jest.
Mój ojciec pierwszego dnia wyrzucił dwie ze swoich ośmiu kandydatek.
Wiem, że nic do niej nie czuję i nie będę czuć.
A ona nadal tu jest.
Nie znam jej. Poza jedną naszą rozmową, nie wiem o niej nic. Powinienem umówić się z nią na randkę i poznać ją lepiej. Powinienem dać jej szansę...
Mimowolnie patrzę na zgłoszenia, które przypiąłem niedawno do tablicy korkowej. Patrzę na każdą z tych twarzy po kolei i zatrzymuje się przy niej. Nigdy nie zostanie moją żoną. Nigdy nie zostanie następną królową Illei.
Lady Lawrence Velasco dzisiejszego dnia wyjedzie do domu.
Offline
Gdy podejmuję już decyzję, z powrotem spoglądam na karty. Zdejmuję z tablicy zgłoszenie Lawrence. Po chwili namysłu, wycinam jej zdjęcie i przyklejam do ściany po prawej stronie blatu. Zamknięty rozdział. Ledwo zaczęty, ale już zamknięty. Rozdział nieważny.
Myślę przez chwilę i wymuję z szuflady mały obraz Milene i przywieszam po lewej stronie. Namalował go malarz, w czasach, gdy jeszcze realizował moje wizje. To jest inny rozdział. Niezkończony. Przewidywalny. Z takich, które nigdy się nie zakończą.
I ostatnie miejsce. Podnoszę tablicę ze zgloszeniami i wieszam ją na samym środku. To też rozdział. 7 rozdziałów. 7 rozdziałów, które właśnie się rozpoczęły.
Wiem, że pewnego dnia po środku zostanie tylko jeden z nich.
Offline
Budzę się z bólem głowy. Otwieram oczy ale od razu je zamykam. To nie mój pokój tylko Fabiana. Wstaje aby się trochę ogarnąć ale biegnę do łazienki przez mdłości. Wymiotuje. Do łazienki wchodzi kamerdyner brata.
–Przyniosłem Księżniczce wode i aspirynę a pokojówki przyniosły coś luźnego na przebranie.– oznajmia spokojnym tonem.
– Dziękuję. – odpowiadam i znowu wymiotuje. Po 20minutach czuję się lepiej. Biorę szybki zimny prysznic i przebieram się. Ciekawe gdzie jest Xav. Przeszukuje półki i znajduję album rodzinny. Biorę go i siadam na łóżku. Zwijam się w kłębek i uśmiecham oglądając zdjęcia.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Kiedy wchodzę do mojego pokoju, Astei juz nie ma. Biorę prysznic, przebieram się i schodzę szybko na śniadanie.
Gdy wracam, już od progu czuję, że coś się zmieniło. Zapach. Wanilia z wiśnią. Szybko otwieram drzwi, a to co widzę, szokuje mnie. Ogromny prezent. Zajmujące pół pokoju niebiesko-fioletowe pudło z ogromną wstążką. Wiem od kogo to prezent. A to oznacza, że...
Andrea wróciła.
Podchodzę powoli do prezentu i zauważam bilecik.
Dla ukochanego syna,
w trosce o twoją przyszłość i radość
Zawsze kochająca cię,
Andrea
Robi mi się niedobrze. Chcę już mieć za sobą rozpakowywanie, wiem, że to nie będzie nic dobrego.
Szybkim ruchem pociągam za wstążkę, a ścianki prezentu opadają na bok.
Tylko gdyby wyskoczyła z niego armia rebeliantów, mógłbym być bardziej zaskoczony.
Offline
Wygładzam suknię ( http://www.polyvore.com/gabriella/set?id=205115989) i powoli z lekkim uśmiechem wychodzę z pudełka.- Cześć Wasza Wysokość. Dawno się nie widzieliśmy.- lekko dygam.
Offline
Wera: MAT /facepalm/ KO /facepalm/ WHAT /facepalm/ THE /facepalm/ FUCK?? /rozwala sobie głowę od facepalmów/ /umiera/
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
CAŁY ŚWIAT: *FACEPALM*
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Gabriella?! Co ty tu robisz?
Zmieniła się. Nie bardzo, ale jednak. To ona tak pachnie wanilią i wiśnią... ignoruję chęć podejścia bliżej. Jej suknia jest balowa, ale bardzo piękna. Jakby ktoś posypał ją złotem.
Ale nadal nie wiem, co ona robi w pałacu
Offline
Przecież ci mówiłam, że przyjeżdża... A może zasnęłam... Ups. Wybacz.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Przybyłam poratować eliminacje.- uśmiecham się lekko i wzruszam ramionami.
Offline
Zamierzasz zabić moją matkę i walczyć z rebelią? Oh. Dziękuję
A tak naprawdę, zdecydowanie wyczuwam w tym matkę. Wpoiła coś biednej dziewczynie i ta teraz w to wierzy.
Domyślam się, o co chodzi, ale wolę zapytać.
-W jakim sensie zamierzasz je uratować?
Offline
- Królowa zaproponowała mi bycie jedną z kandydatek a ja się zgodziłam.- mówię i bawię bransoletką.
Offline
I nagle wszystko staje się jasne. Wyjazd do Norwegoszwecji, cała ta gadka o polepszaniu życia i wielkim prezentem...
Patrzę na Gabriellę. Nie znam jej. Nie mam pojęcia, jaka jest... Ale to, że jest tu z powodu Andrei zdecydowanie jej ujmuje. Powstrzymuję skrzywienie. Czy matka nigdy nie zrozumie, że ten zestaw kandydatek jest naprawdę dla mnie idealny? Ale ona patrzy na to inaczej. Nie szuka mi żony, tylko nowej królowej. Kogoś, kto by jej się podporządkowal.
A teraz ja muszę udawać, że nie jestem zszokowany.
-To wspaniale- uśmiecham się, co wychodzi dość niepewnie. Cholera.- Bardzo miło będzie mi gościć cię w pałacu, Gabriello. Ale jesteś pewna, że opinia publiczna to przyjmie?
Offline
- Umm.- przegryzam wargę, jak mam mu powiedzieć, że jego matka zmyśliła historię naszej wielkiej miłości. Kurde.- Miałam dojść od eliminacji ponieważ jak ostatnio byłeś w Norwegoszwecji to się sobie " zakochaliśmy " i byliśmy nierozłączni.- mówię cicho.- Tak w każdym razie wymyśliła twoja matka. Ja niezbyt popieram tą wersję.- kręcę głową.
Offline
Że co?!
Przynajmniej tego nie popiera. Chociaż coś. Nie jest taka głupia.
-To bez sensu -juz jawnie chowam twarz w dłoniach- Muszę z nią porozmawiać.
Offline
- Na pewno twoja matka znajdzie czas na rozmowę i ci wszystko wyjaśni.- kiwam głową.- A teraz mógłbyś mnie zaprowadzić do komnaty na spotkanie z kandydatkami?
Offline
Spotkanie z kandydatkami? To w stylu matki, już wszystko przygotować. I nic mi nie mówić.
Podchodzę do drzwi, a za mną Gabriella. Suknia jest tak długa, że dziewczyna wygląda, jakby sunęła nad ziemią. Z jakiegoś powodu kojarzy mi się z panną młodą. Gdy otwieram drzwi, chwyta mnie pod ramię i tak wychodzimy. Mówi, że mamy się kierować do Komnaty Dam. Pewnie mam dzisiaj pozwolenie na wejście.
Offline
Rozzłoszczona całym tym zajściem idę do pokoju Fabiana. Chcę aby mi to wszystko wyjaśnił. O dziwo przy jego drzwiach nie ma gwardzistów. Nieco zaskoczona marszczę brwi ale w końcu wchodzę do pokoju. Nie ma go w środku. Jestem pozytywnie zaskoczona wystrojem. Nieco się uspokajam i zaczynam rozglądać po pokoju.
Pierwsze co dostrzegam to duża ilość dodatkowych drzwi i basen. W pokoju jest sporo regałów z książkami. Na jednym ze stolików leży kilka kamer, a w tym ta którą nagrywał mnie w ogrodzie. Uśmiecham się mimowolnie. Widzę też sporo kaset i pudełek na płyty CD, choć ich jest mniej.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Jestem wściekły. To chore. Będę musiał udawać, że kiedyś pokochałem Gabriellę. Nie chodzi o to, że jakoś szczególnie jej nienawidzę, ale... nigdy jej nie kochałem. I wątpię, że kiedykolwiek pokocham.
Rozwiązuję krawat i ze złością rzucam go na łóżko. Mam dość, całkowicie dość Andrei. Podchodzę do radia i włączam pierwszą z wierzchu płytę. Liczę, ze to mnie trochę uspokoi, ale po chwili zdaję sobie sprawę, że nawet nie wiem, czego słucham.
Siadam na krawędzi łóżka. To wszystko jest do dupy
Offline
- Fabian? - pytam słysząc muzykę.
Idę w tamtym kierunku i napotykam siedzącego na łóżku chłopaka.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Gwałtownie podnoszę głowę.
-Carmen? Jak tu weszłas?
Wspaniale. Drugi raz tego dnia. Czy ja mam nad drzwiami napis "Wejdź, śmiało, a najlpiej zostaw jeszcze prezent z ksiezniczką w środu! "?
Offline
- Nie było gwardzistów, a drzwi były otwarte - mówię przechylając głowę. - Pomyślałam, że poczekam na ciebie tu - tłumaczę, krzyżując raniona i przygryzając wargę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Próbuję sobie przypomnieć. Tak, nie zamykalem drzwi, wychodząc z Gabriellą.
Unikam wzroku Carmen, nie potrafię spojrzeć jej w oczy.
-Więc... dlaczego przyszłaś?
Offline
To pytanie mnie irytuje.
- Dlaczego? - pytam pretensjonalnie i otwieram szerzej oczy. - Może dlatego, że właśnie miałam miły spacerek z twoją nową kandydatką? A może dlatego, że tą nową kandydatką jest księżniczka? - pytam ironicznie. - Hmm... Nie to na pewno nie to - kręcę delikatnie głową. - Przyszłam ci powiedzieć jak bardzo cieszę się z powrotu twojej matki, Fabian. Od jak dawna wiedziałeś? Hm? Stałeś jak słup i... Nic. Zero reakcji! - mówię zdenerwowana.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
To absurdalne, ale czuję ulgę, że przyszła właśnie z tego powodu. Dziewczyna patrzy na mnie ze wściekłością, a ja staram się zachować spokój.
-O niczym nie wiedzialem, Carmen- mówię powoli.
Offline