Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
OKOŁO 8 RANO
Otwieram powoli oczy. Nie wiem, gdzie jestem. Przez chwilę nie mogę się ruszyć. Mam wrażenie, że głowa zaraz pęknie mi z bólu. Co się do cholery stało?! Jęczę, próbując wstać. Mam wrażenie, że moja głowa jest zrobiona z ołowiu.
Przypominam sobie wczorajszy (albo może nie wczorajszy. Nie wiem, ile tu jestem) wieczór. Co się stało na Biuletynie? Czy kandydatkom nic nie jest? Dlaczego tak nagle urywa mi się film?
Rozglądam się po pokoju. To prawie na pewno pałac. Czyli nie porwali mnie rebelianci. Dlaczego, w takim razie, nie jestem w swoim pokoju?
Nie zastanawiam się długo, tylko z trudem podchodzę do drzwi. Naciskam klamkę. Zamknięte. Świetnie.
Offline
Cudownie. Uroczę dziecko Illei się obudziło. Wyciągam klucz i otwieram drzwi. Przede mną stoi nieco oszołomiony książę. Kłaniam się.
- Witam, Wasza Wysokość - mówię. - Czy książę już się lepiej czuje?
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
-Powiedzmy- rzucam krótko.
Sługus matki. Benjamin. Wątpię, żeby znalazł się tu przypadkiem.
-Co się stało?
Offline
- Książę zasłabł w czasie Biuletynu - mówię. - Przyniosłem tutaj Waszą Wysokość, żeby nikt nie zakłócał spokoju.
Oczywiście...
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Nie, nie brzmi to przekonująco. Zdecydowanie.
-Doprawdy?-unoszę podejrzliwie brwi.
I tak mi nie powie. Wiem o tym.
-Która jest godzina i jaki mamy dzień?
Offline
Kątem oka zergam na mój stary zegarek na ręce.
- 8.10. Dzień po Biuletynie, Wasza Wysokość.
Mógłby przestać zadawać pytania. Chciałbym dokończyć obchód.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Biuletyn już był. Wczoraj. Beze mnie. Nie było Ashanima, więc kto...
-Kto poprowadził wczorajszy Biuletyn? -pytam gwardzisty.
Offline
- Jej Królewska Mość - odpowiadam posłusznie na pytanie.
Już chyba wiem nawet, co sobie myśli.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
O NIE.
Matka mogła zrobić co tylko chciała. Mogła na oczach całego kraju wyrzucić kandydatkę. Oznajmić, że któraś z dziewczyn ma romans z gwardzistą... Ale nie to jest najgorsze.
Najgorsze jest to, że przez całą noc była właściwie sama (służba podczas jej obecności staje się niewidoczna) z kandydatkami. Całą noc. A ja nic nie mogłem zrobić. W głowie mam najczarniejsze scenariusze.
Od razu wychodzę na korytarz. Muszę coś zrobić. Teraz.
Kogo najbardziej nienawidzi królowa?
Delilah.
Po chwili już mnie nie ma przy drzwiach. Biegnę.
Offline
Pobiegłbym za księciem, jednak miałem go nie wypuszczać tylko do rana. Teraz może robić co chce. Zamykam drzwi do saloniku i odchodzę jak gdyby nigdy nic.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Przed salonikiem stoi dwóch gwardzistów. Kiedy podchodzę jeden z nich otwiera mi drzwi.
wchodzę do środka nie okazując zdenerwowania.
- Dobry wieczór, Wasza Wysokość - witam się i dygam.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Zmieniłam miejsce spotkania ze względu na... Delilah. Jest na tyle sprytna, że mogła zamontować podsłuchy w moim nie kamerowanym gabinecie. O tym pokoju by nie pomyślała.
-Carmen- mówię sucho.
To nie będzie miła rozmowa
Offline
Wiem, że to nie będzie przyjemna rozmowa.
Stoję wyprostowana i milczę czekając na rozwój akcji.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Przechodzę od razu do rzeczy.
-Jak myślisz, dlaczego wspominałam na Biuletynie o twojej przyjaźni z Elodie?
Mówię to w miarę spokojnie. Jeszcze.
Ostatnio edytowany przez Andrea Jane Castell (2016-06-22 22:31:26)
Offline
Fabian! Twoja matka zabrała nam salonik! ;__________;
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Wiem co chce przez to powiedzieć. Przygryzam dolną wargę.
- Aby pokazać mnie w lepszym świetle... - mówię z odrobiną niepewności.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Brawo- przewracam oczami- A ty co zrobiłaś?
Spieprzyłaś wszystko. Przez tą swoją cholerną "szczerość "
Offline
Biorę głęboki oddech, unoszę lekko brodę ku górze.
- Powiedziałam prawdę, Wasza Wysokość.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-To twoim zdaniem dobrze czy źle?
Wiem, jestem pewna, że to ostatnie zdanie wypowiedziane spokojnie.
Offline
Skręca mi się żołądek.
Dobrze. To słowo ciśnie mi się na usta.
- Źle - mówię wedle jej oczekiwań.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Poprawna odpowiedź.
Uderzam ją w twarz.
-Coś ty sobie myślała? Czy choć przez chwilę nie przyszło Ci do głowy, na jaką osobę ja wyszłam? Dałam ci szansę. A ty wszystko spieprzyłaś
Offline
Dotykam dłonią policzka. Piecze ale nie jest to, aż takie zaskoczenie jak za pierwszym razem. Spodziewałam się, że to się tak skończy.
- Przepraszam - mówię powoli i biorę kolejny głęboki oddech.
Nie wychylaj się. Zachowaj spokój. Może to coś złagodzi... Spokój.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Daję ci szansę. Ty jak marnujesz.
Znowu uderzam. Nie szanuje mnie. Gdyby mnie szanowala, zachowałaby się odpowiednio.
Offline
Tym razem piszczę cicho.
Nienawidzę tego. To jest potworne. Ta kobieta jest potworna.
- To nie miało tak wyjść - mówię, robię dwa małe kroki od tyłu odsuwając się od królowej.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Ale tak wyszło.
Siadam na fotelu i wzdycham ciężko. Jest o wiele głupsza niż myślałam. Nie wiem, czy podoła byciu królową.
-Musisz się teraz nieustannie pilnować. Nie mówić niczego impulsywnie. Każde twoje słowo musi być przemyślane. Każde. Nie przetrwasz tu na swoich zasadach. Musisz nauczyć się moich- mówię ciszej, ale wciąż pewnie
Offline