Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Offline
(http://www.polyvore.com/m/set?.embedder … =201008276)
Przychodzę wcześniej. Chciałem się jeszcze przed
uroczystością pomodlić. Kiedy widzę wystawioną trumnę, coś mnie tknęło. W środku znajduje się ciało nastolatka, z którym dzieliłem myśli i umysł od blisko 16 lat. Wiem, że James znajduje się w znacznie lepszym miejscu i pewnie czuwa nad nami, ale nie mogę pozbyć się wielkiego przygnębienia i poczucia winy.
Klękam przed krzyżem i pogrążam się w swoich myślach...
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."
Offline
Idę obok Lewisa i Lisy. Dopiero wczoraj dowiedziałam się co z Jimmym...zamknęłam się w pokoju i zwyczajnie rozpłakałam. Rodzice nie wiedzieli co mi jest, nie znali Jamesa i ledwo zgodzili się, żebym tu przyszła. Spuszczam głowę, gdy widzę jakieś nieznajome twarze. Wujek obejmuje jedną ręką mnie, a drugą Lisę. Mam wrażenie, że jest sam jakiś smutny...
(http://www.polyvore.com/izabelle_party/set?id=200988221)
Ostatnio edytowany przez Izabelle Lyss (2016-06-24 19:15:18)
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
Staję z boku i poprawiam zegarek bezmyślnie (http://www.polyvore.com/cloud/set?id=200988936) Jest już kilka osób. Właściwie nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Offline
Staję obok Jordana. Jakoś ciężko pogodzić mi się z faktem, że mój przyjaciel nie żyje. Kręcę głową i staram się nie płakać.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Wchodzę na cmentarz obejmując Calliope. Nie odzywaliśmy się przez całą drogą. Widzę, że Lio ściska coś w dłoni. Nawet nie mam siły pytać, co. Corrin idzie za nami. Nie wiem, czy nadal jest zła. Wszyscy są w beznadziejnych humorach. I wcale nie ma się co dziwić. Jimmy był chyba ostatnią osobą, która zasługiwała na śmierć.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Przeze mnie niebo w Insolitam zasnute jest chmurami od dnia, w którym się dowiedziałam. Nie bardzo mnie to obchodzi. Właściwie nie interesuje mnie nic, poza ciałem w trumnie.
- Nawet nie zdążyłam go dobrze poznać - mówię cicho do ojca, który stoi za mną i o dziwo nawet mnie nie upomina za dzisiejszą aurę.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Przebiegam przez ścianę i zatrzymuję Polarisa przy trumnie. Przyglądam się sobie. Puścili mnie na kilka minut, więc rozglądam się szybko. Jest sporo osób, nie spodziewałem się, że aż tyle. Wiem dobrze, że mnie nie widzą. Wiem też, że gdyby się przyjrzeli, to by mnie zobaczyli. Wracam wzrokiem do trumny. Przynajmniej nie ubrali mnie w garnitur. (http://www.polyvore.com/better_place/set?id=200989642) Zdejmuję kaptur z głowy, a Polaris rży cicho. Klepię go po chrapach.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Spoglądam na Lewisa ponurym wzrokiem. Staję przy grobie obok niego i Izabelle. Wciąż w to nie wierzę...jego nie ma. Już nie wróci. Czuję jak moje oczy robią się lekko czerwone i próbuję powstrzymać od łez, które ściekają po policzku.
(http://www.polyvore.com/back_to_black/set?id=201464675)
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Wchodzę powoli na cmentarz z Jeremim który mnie trzyma za rekę. Starając się nie rozpłakać wygładzam czarną koronkową sukienkę i stajemy obok Elijaha i Lio.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
- Nie tylko ty, Samantho - odpowiadam jej.
Ona się do mnie przytula. Mój pierwszy odruch jest taki, że chcę się odsunąć, ale tym razem tylko głaszczę ją krótko po ramieniu i zostawiam przyklejoną do siebie.
Patrzę na trumnę. Co czuję? Coś. Nie wiem, co dokładnie. Od tak dawna moje uczucia są rozmyte na tyle, że już ich nie rozpoznaję. Wiem tylko, że moje kolejne dziecko umarło jak Noah.
Patrzę na trumnę i podnoszę trochę oczy. Marszczę brwi. Zaraz... To niemożliwe. Przewidziało mi się? Mam wrażenie, że nikt poza mną go nie widzi.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Polaris staje dęba. Ktoś mnie zauważył. Rozglądam się i dostrzegam Jonathana. Kiwam głową w jego stronę, po czym popędzam Polarisa. Koń robi rundę honorową po kaplicy i wyskakuje przez ścianę. - Do zobaczenia. - szepczę, a wiatr niesie słowa do moich przyjaciół.
Ostatnio edytowany przez James (2016-06-24 19:34:51)
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Marszczę brwi.
- Co do cholery...?
James? Musiało mi się przewidzieć. Chociaż w Insolitam nic nie jest dziwne.
- Dzieciaku, jeszcze się policzymy w innym życiu. - Kręcę głową i mówię szeptem.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Kiedy widzę, że wszyscy już przybyli, wstaję i podchodzę do ołtarza kaplicy. Dziwnie się czuję. Mimo bycia Archaniołem, nigdy nie odprawiałem pogrzebu...
Dotykam krzyżyka i rozglądam po zgromadzonych. Przyszli wszyscy, którzy byli dla Jamesa ważni, a dla profesora Roberta jak rodzina.
- Ponoć wielkość zmarłego mierzy się w ilości osób po nim płaczących, ale nawet bez tej miary możemy w pełni się zgodzić, że Jimmy i Robert byli wielkimi ludźmi - zacząłem. - Nie zbadane są plany Boga. Jednakże sądzę, że dla ich dusz okazał się miłosierny i mogą nas obserwować. Oni żyją. Są wśród nas, nie tylko w naszych sercach, umysłach i wspomnieniach, ale są wśród nas. Nie zapomnijmy o nich. Nigdy - poprosiłem. Czułem jak wszyscy na mnie patrzą.
Spojrzałem na Jordana i kiwnąłem głową, a sam usiadłem z boku.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."
Offline
Spojrzałem na grób... nie zdążyłem mu podziękować.Dziękuję James. Za wszystko.Spuściłem głowę i patrzyłem na wydeptany trawnik.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Wszedłem na podest. - Ostatnia wola Roberta Zolomona. -zacząłem powoli i rozłożyłem kartkę.
- Ja, niżej podpisany, w pełni zdrowy na ciele i umyśle oraz świadomy swoich czynów Robert Zolomon, niniejszym:
- Całą firmę wraz z posadą dyrektora przekazuję mojemu wieloletniemu przyjacielowi Jordanowi Darhkowi.
- Zawartość zapasowego arsenału zapisuję panom Lewisowi Stewardowi i Richardowi Branwellowi.
- Na życzenie Jamesa Reynoldsa przekazuję sumę pieniężną o wysokości 100.000 dolarów panu Elijahowi Schaefferowi na wydatki związane z następnym rokiem.
- Resztę mojego prywatnego majątku pieniężnego rozdzielam po równo pracownikom firmy.
Robert Zolomon
Skończyłem czytać i zszedłem z podestu. To było dziwne.
Offline
To mnie zbija z tropu.
- Na specjalne życzenie? - Marszczę lekko brwi. - I na jakie wyda...
Zerkam na Lio.
- Powiedziałaś mu?
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Kiwam lekko głową.
- To nie jest teraz ważne - mówię zachrypniętym głosem i mocniej się do niego przytulam.
Nienawidzę pogrzebów. Szczególnie, gdy na kimś mi zależy.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Nie chcę stać przy Calliopie i wujku. Rozglądam się i podchodzę do ciemno włosowego chłopca.
Posyłam Rickowi blady uśmiech.
Offline
Parskam cicho śmiechem i spoglądam na Lewisa. Poważnie? Nam dwóm zapisać arsenał, to skazać miasto na zagładę. Zauważam Corrin i momentalnie czerwienieje. Nie widziałem jej od tamtej rozmowy. Nieśmiało obejmuje ją ramieniem.
Ostatnio edytowany przez Rick Branwell (2016-06-24 19:53:02)
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Spoglądam na Lewisa i przełykam gulę, która zatrzymała się w gardle.
- Wrócisz do Agencji? - pytam cicho.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Muszę... - kiwam lekko głową.
Patrzę teraz co jakiś czas to w stronę Izabelle, to w stronę Lisy.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Znów wstaję, ściskając w rękach kartki papieru. Pismo Jamesa rozmazywało mi się przed oczami, ale byłem silny.
- James, zanim odszedł, także coś wam zostawił. List. - Biorę głęboki oddech.
- Cześć!
Czy tak się zaczyna ważne listy? Nie wiem. Chciałem napisać do każdego z osobna, ale to by była przesada. Wszyscy jesteście dla mnie tak samo ważni. Mniejsza o to. Jeżeli tego słuchacie, to ja pewnie popylam po niebie na srebrnym koniu (nie, nie żartuję, pytajcie Michaela). A więc. Zacznijmy od tego, że nic ode mnie nie dostaniecie, bo tak naprawdę nie mam co wam dać. A jeżeli w ogóle chcecie o mnie pamiętać, to chyba wolałbym być w waszych sercach/głowach zamiast w plastikowych durnostojkach. Mam za to listę życzeń i zadań dla was. Takie ostatnie pragnienia.
Toteż ja, James, prawdopodobnie nie do końca zdrowy na ciele i umyśle, ale świadomy swoich czynów proszę Was:
- Przestańcie się zamartwiać. Naprawdę. Mi tu na górze źle nie będzie, a to jest ostatnia rzecz, której potrzebujecie. Część z Was czeka wiele zmian w tym roku (wiem o wszystkim, gołąbeczki). Przygotujcie się na nie, a mną się nie przejmujcie. Mógłbym palnąć teraz banał o treści „Zawsze będę z wami”, ale skłamałbym mówiąc tak. Nie będę. Bo prawdopodobnie będę zbyt zajęty piciem whisky z Jezusem albo innymi bzdurami.
- Większość z Was kogoś kocha. Naprawdę nie wiem, jak często to sobie mówicie. Ale jeżeli myślicie, że raz na jakiś czas wystarczy, to moje gratulacje, dostajecie ode mnie Papierowe Ordery Idiotów. A tak poważnie. Nie wstydźcie się mówić, że kochacie (ja wcale nie cytuje Rubika). Mówcie codziennie. Rano. Wieczorem. Po pracy. Przez telefon. Esemesem. To ma akurat najmniejsze znaczenie. Po prostu pamiętajcie o tych dwóch prostych słowach. „Kocham cię”. Może nie jest to wiele roboty, za to bardzo dużo znaczy. A któregoś dnia może po prostu zabraknąć czasu.
I na zakończenie, kilka ostatnich słów. Róbcie to co kochacie. Nie bójcie się nawet największych wyzwań. Bądźcie dobrymi ludźmi. A przede wszystkim: Bądźcie Szczęśliwi.
Może mały i wredny, ale kochający Was z całego serca
James
Kończę i na miękkich nogach odchodzę. Znów ból i poczucie winy...
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."
Offline
Mimowolnie parskam cicho śmiechem. Nawet w najgorszych momentach nie opuszczał go humor i chęć pomagania innym. Kręcę głową. Będę za nim tęsknił.
Offline
Odrywam się od rzeczywistości i dopiero kiedy mrugam, czuję jak oczy mnie pieką. Policzki mam całe z łez. Czuję jak Lewis przytula mnie i Izzy. Nie za mocno, ani nie za lekko. Po prostu tak aby dodać nam otuchy, choć sam czuje się jak reszta.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline