Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2
Kręcę głową. Mimo, że łzy ciekną mi po policzkach, mam ochotę się roześmiać. Co ten dzieciak jeszcze by nie wymyślił?
No cóż, już nic nie wymyśli. Załamuję się trochę, a Elijah podtrzymuje mnie i w myślach przekazuje mi uspokajające myśli.
(a, zapomniałam xD http://www.polyvore.com/all_black/set?id=201177297)
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Nie wiem co mam myśleć. Napisał to z takim humorem. Jakby zaraz miał tu przyjść ze śmiechem, zdziwiony naszą żałobą. Uśmiecham się i kręcę głową.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Wstaje. Mimo mojego raczej wisielczego nastroju, patrzę na wszytkich zgromadzonych.
- Jeśli, ktoś ma wspomnienie o Jimmym lub Robercie, możecie się podzielić - proponuję.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."
Offline
Rozglądam się i wchodzę po chwili na podest. Rozglądam się po kaplicy, a po chwili spuszczam wzrok. - Wiele przeżyłem z Jimmym i Robertem. Byli moją najbliższą rodziną. Mam jedno wspomnienie z nimi, które pamiętam do dziś. - uśmiecham się słabo - James od zawsze lubił znikać. Kiedy miał 6 lat, po raz pierwszy zabrałem go do Roberta. Siedliśmy we troje w korytarzu, przed jego gabinetem. Spuściłem Jimmy'ego z oczu na chwilę. A on jak zwykle zniknął. Pół budynku postawiliśmy na nogi tego dnia, żeby znaleźć chłopca. I znaleźliśmy. - biorę oddech - Mały siedział w gabinecie Roberta. Wokół niego wszystko było niebieskie. Podłoga, ściana za biurkiem, nawet on sam. Postanowił zabawić się w artystę. - parskam cicho śmiechem - Ściana w gabinecie do dziś jest niebieska, a ja do dziś nie mam pojęcia, skąd on tego dnia wytrzasnął niebieską farbę. - kiwam głową i schodzę z podestu. Siadam na miejscu.
Offline
Czuje się nieswojo kiedy Rick obejmuje mnie ramieniem ale się nie wyrywam.
Stoję i przyglądam się trumnie. Pogrzeby są okropne. Z trudem przełykam ślinę.
Kiedy jest szansa aby powiedzieć jakieś miłe wspomnienie mam ochotę zacząć mówić. Ale boje się, że załamie mi się głos więc jedynie zamykam powieki i myślę o Jimmym.
Przypominam sobie jak pierwszy raz się spotkaliśmy. Kiedy był wiewiórką, a potem jak zamienił się w człowieka i mnie wystraszył. Śmieje się pod nosem.
Zawsze był taki pogodny... Będzie mi go brakować.
Po policzku spływa mi pojedyncza łza.
Offline
Zabieram rękę i zaczynam się zastanawiać. Kiedy tamtego dnia napadli nas źli. To mogło się fatalnie skończyć. Ale się udało.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Patrzę się na znajome twarze i wchodzę na podest.
- Więc... pamiętam jak Jimmy próbował zostać swatką. - uśmiecham się przez łzy. - Potrafił doradzić w trudnych decyzjach i zawsze mogliśmy na niego liczyć. Był ciekawą osobą, która chciała żyć odważnie. Do tej pory pamiętam z nim zakład, który przegrałam... Gdyby tak się nie stało nie byłabym razem z Lewisem. Dzięki niemu stałam się szczęśliwszą osobą. - kończę to słowo i czuję jak kolejna łza leci mi po policzku.
Tym razem to łza szczęścia.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Mógłbym dodać coś od siebie...
- Pamiętam, kiedy James jako małe dziecko uczył się liter. Mimo pojętnej głowy, cały czas był rozkojarzomy i szybko się rozpraszał. Mylił nieustannie litery. "G" z "A". "B" z "P", czy "E" z "F"... Dopiero dzięki grze na fortepianie zdołał zapamiętać różnice między literami - wspominam, a łza kręci mi się pod okiem.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."
Offline
.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Zaczynam myśleć, że powinienem coś powiedzieć. W jakiś sposób mu podziękować, cokolwiek. Za ten cały bal. Pamiętam jak Arael mówił o tym kiedyś... *tak, czytałam wszystkie wspomnienia z Araelem*Wchodzę na podest i zaczynam.
- Przede wszystkim Jimmy był wspaniałym przyjacielem i zawsze służył pomocą. Mam z nim dużo może śmiesznych i dziwnych wspomnień, ale w najgłębiej w mojej pamięci utkwiło to, gdy chciał żebym uwierzył w siebie. Poradził mi, żebym kupił jakiegoś kwiatka i dał go Lisie, ale przez przypadek dałem go Araelowi. - wspominam. - Nawet gdy nie prosiłem go o pomoc, to i tak ją otrzymywałem. Mam nadzieję, że odpoczywa w Niebie i przypomina sobie wszystkie rzeczy, które o nim mówimy. - to taki album wspomnień... - Nawet jeśli nie ma cię przy nas fizycznie to chciałbym, żebyś wiedział, że dziękuję ci. Wiem, że gdzieś tam jesteś i to słyszysz. - uśmiecham się lekko i schodzę.
Ostatnio edytowany przez Lewis Steward (2016-06-24 21:19:57)
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
W połowie drogi zawracam Polarisa. Nie zostawię ich tak. Nie dzisiaj. Popędzam konia. Czas na małe paranormal activity. Wpadam przez ścianę i zeskakuję z Polarisa. Wciąż niewidoczny siadam przy fortepianie, no bo czemu nie? Uderzam w klawisze, a wszyscy podskakują. Zaczynam grać.
https://www.youtube.com/watch?v=jnnnwEpC1gI
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Kieruje wzrok na fortepian i uśmiecham się promienie.
- Oj młody... - szepnąłem cicho widząc Nadzieję.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."
Offline
Podchodzę do blondyna w garniturze. - Jonathan Reynolds?
Offline
Marszczę lekko brwi, trochę wyrwany z zamyślenia.
- Tak, to ja.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Wyciągam rękę w jego stronę. - Jordan Darhk. Zajmowałem się Jamesem te kilkanaście lat.
Offline
Podaję rękę.
- A tak. Mój... syn mówił mi o tobie - odpowiedam nieco zmęczonym głosem.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Kiwam głową i wyjmuję list z kieszeni marynarki. - Do pana. - podaję kopertę mężczyznie.
Offline
Patrzę nieco zaskoczony.
- Przecież pisał, że nie ma osobnych listów.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Wzruszam ramionami - A jednak jeden jest.
Offline
Załamana Samantha odkleja się ode mnie. Kiwa głową do Jordana, po czym patrzy znacząco to na mnie, to na list.
- Dziękuję, Jordanie - mówię i wyciągam z lekkim zawahaniem dłoń po kopertę.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Podaję mężczyznie kopertę, kiwam głową i odchodzę.
Ostatnio edytowany przez Jordan Darhk (2016-06-24 23:07:46)
Offline
Strony: Poprzednia 1 2