Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Stoję przy kasie. Czyli tak: karma dla kotów, karma dla gryzoni, myszy dla węży, mleko... nie. Znowu się zgubiłam w liczeniu tego. Przewracam oczami i czekam aż ta kasjerka znajdzie ekologiczne siatki. Reszta kupujących patrzy się na mnie dziwnym wzrokiem. Pewnie dlatego, że martwią się, że nie poradzę sobie z tymi zakupami. Albo są zdenerwowani, że stoję już 24 minuty przy kasie. Cóż. Nie moja wina, że kasjerkom skończyły się torby z napisami "Kocham zakupy". Kładę rękę na biodrach i wtedy dostrzegam nowy produkt. Zabawka dla kota! Uśmiecham się do dziewczyny szukającej reklamówki i proszę, żeby przyniosła rzecz.
Offline
Kupuje dwa piwa i paczkę czipsów na wieczór z Sam.
W kasie obok jakaś staruszka zrobiła bardzo duże zakupy, a ja w sumie prawie nic. Więc czemu by jej nie pomóc. Widzę jak powoli idzie w stronę wyjścia.
- Dzień dobry, pani. Może pomóc? - pytam grzecznie i uśmiecham się.
Offline
- Dziękuję ci chłopczyku, ale nie potrzeba. - czekam aż dziewczyna przyniesie tą zabawkę. - Może szybciej proszę pani? Muszę jeszcze nakarmić kota. - przewracam oczami.
Spoglądam na zakupy chłopaka.
- Pijesz? - pytam zaskoczona. - Wiesz, że po tym możesz stać się pijakiem? A chipsy też nie są dobre. Same fast foody. Co się stało z dzisiejszą młodzieżą... - chwytam się jedną dłonią za głowę.
Offline
Próbuję ukryć rozbawienie.
- Jakoś czasem trzeba wyluzować. Za pani czasów - prawie nie wybucham śmiechem na te słowa - musiała pani też jakoś się rozluźnić.
Offline
- Ale za moich czasów znajdywaliśmy lepsze rzeczy na rozluźnienie drogi chłopcze. - mówię i czekam aż ta dziewczyna przyniesie to co chcę.
Ile można czekać?!
- Graliśmy w szachy, karty, goniliśmy po lesie... nie to co dzisiaj. - wzdycham.
Offline
- Mhm... - mruczę potakująco bo wiem, że nie warto się wykłócać ze staruszką. Choć... - No ale te czasy minęły. - Wzruszam ramionami.
Offline
- Ponieważ jakiś debil wynalazł komputer. - stwierdzam. - I te telefony. Kiedyś chodziło się pieszo, żeby powiedzieć o nowinach, czy wysyłało listy. - mówię rozdrażniona.
Offline
Kasjerka przynosi kobiecie... Coś (XD), a ta płaci i wkłada do torby ostatni zakup.
- Na pewno pani nie pomóc? Dużo tych toreb..
Offline
- Skoro nalegasz... - stwierdzam. - Za pół godziny mam autobus. - mówię. - Może jak mi pomożesz to zdążę.
Offline
- Ooo... To nawet dobrze się składa bo ja też na autobus.
Biorę siatki i wychodzimy ze sklepu.
Offline
- Jak się nazywasz chłopcze? - pytam.
Offline
- Gabriel, proszę pani - odpowiadam. Mam dziś cholernie dobry humor.
Nie mogę się doczekać spotkania z Sami... (JULA: MRR MRR *zboczona minka*)
Offline
- Masz... - zaraz. Ile taki chłopczyk jak on, mógłby mieć lat? - 16 lat? - pytam.
Offline
Parskam śmiechem.
- 23 - poprawiam ją. - Jestem już dużym chłopcem - dodaje nie mogąc się powstrzymać.
(Jula: GABE XDDD HAHAHAHA)
Offline
- 23? - pytam zaskoczona. - Wyglądasz prawie jak mój wnuczek. Tylko jest bardziej wyrośnięty i ma 16 lat. - stwierdzam.
Offline
- Um... No cóż. Jestem niedorośnięty. najwyraźniej... - śmieje się. - Na szczęście nikt na to nie narzeka. - Mrużę oczy. - No może czasem.
Offline
- Zakładam, że twoi koledzy. Wiesz, w moich czasach jak ktoś był niedorozwinięty to przystawiano go do ściany i strzelano. - mówię.
Olga: *wyje*
Offline
- Drastycznie - komentuje.
Dochodzimy do przystanku. Zerkam na zegarek.
Offline
- Ale grunt, że się sprawdzało. - mówię zadowolona. - Dziękuję ci za pomoc z torbami Gabrielu. - siadam na ławce i daję torby obok siebie.
Offline
- Proszę.
Chcę usiąść ale właśnie podjeżdża mój autobus. Zaciągam kaptur bluzy na głowę i wsiadam do autobusu.
Offline
Strony: 1