Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przestaje jeść. Nerwowo przeczesuje palcami rozpuszczone, rude włosy.
- Niee... Wręcz przeciwnie - mówię lekko się uśmiechając. - Ale...
Offline
- No to w czym problem? - wchodzę jej w słowo.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Zmienił się trochę. Dobra nie gadajmy o tym - mruczę pod nosem wracając do jedzenia.
Offline
Wywracam oczami.
- No mów - nalegam.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Carol zejdź ze mnie. Ja cię nie cisnę z tymi twoimi chłopakami to ty zostaw mnie w spokoju. No chyba, że chcesz się teraz otworzyć - rzucam jej zmęczone spojrzenie.
Offline
- Dobra, bez spiny. - Unoszę ręce do góry w geście przegranej. - Po prostu chciałam wiedzieć.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Wiem, Carol - wzdycham. - Ty wszystko chcesz wiedzieć. - Śmieje się.
Offline
- Oj tam, oj tam - macham ręką i również wracam do jedzenia lodów. - Co co wracamy do sklepu?
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Zerkam na zegarek. Kręce głową przecząco.
- Nie mogę. Już po dwudziestej. Następnym razem - mówię. - Może będę mieć już kasę. - Uśmiecham się pocieszająco.
Offline
- A idź ty - mówię z udawaną urazą.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Wiesz... Ty masz luźnych rodziców którzy nie panikują jak nie dotrzesz do domu do 22, a ja mam wujka i Calliopie - mówię rozbawiona i wzruszam ramionami.
Offline
- No wiem, wiem... Do następnego - żegnam się kiedy dziewczyna wstaje. - Cześć!
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Pa, Carol! - Macham jej na pożegnanie i idę w stronę wyjścia z centrum.
Offline
Czekam już ponad 20 minut. Nerwowo stukam palcami o ławkę. To u niej norma. Powinnam była sama się spóźnić. Zerkam na zegarek i wzdycham sfrustrowana.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Wjeżdżam do środka galerii na deskorolce i staję centralnie przed Samanthą.
- Gotowa na kolejny wspaniały dzień ze swoją ulubioną siostrą? - Mówię przesadnie entuzjastycznym tonem.
Fantastycznie. Mama znowu zmusiła mnie do spędzania z nią czasu. Podobno musimy się zżyć. Jasne...
Z resztą po jej minie widać, że też nie jest tym specjalnie zachwycona.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Miejmy to już za sobą. - Wzdycham i wstaję z miejsca, przygładzając spódnicę. - Najpierw możemy wejść do Dolce&Gabbany. Ostatnio widziałam tam świetne jeansy.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Hola, hola. - Podnoszę ręce, w tym jedną z deskorolką, w geście obronnym. - Ktoś tu chyba zapomina, że nie wszyscy mają nadętych... to znaczy nadzianych tatusiów. - Unoszę brew. - Proponuję na początek coś dla normalnych śmiertelników. - Przewracam oczami i wskazuję na sklep za sobą.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Krzywię się, gdy widzę sklep z ubraniami.
- Naprawdę? Przecież mogę ci kupić coś lepszego. - Lustruję jej strój od góry do dołu. - I w sumie chyba by ci się to przydało. Masz w planach kupić kolejną koszulę? Według mnie wszystkie są takie same.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Poprawiam moją czerwono-czarną koszulę w kratę.
- To kwintesencja nieziemskiego stylu Mary J. Castle. Zobaczysz, kiedyś wylansuje na nie modę, a ty będziesz błagać, żebym ci jedną pożyczyła.
Ruszam w kierunku sklepu, nawet nie oglądając się za siebie.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Wzdycham i idę za nią do sklepu. Co za kretynka. Niech to się szybko skończy.
Ponad godzinę łazimy po jej sklepach, a ona kupuje tylko i wyłącznie - NIESPODZIANKA - jasnoniebieską koszulę w krate.
- Cieszę się niezmiernie z twoich ogromnych zakupów, ale chodźmy już zobaczyć coś dla mnie, bo umówiłam się z Gabe'm. - Przewracam oczami.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Udaję, że mam odruch wymiotny.
- Matko, tylko nie sprowadzaj go znowu do domu. Wpadnięcie na was w twoim pokoju nie było niczym przyjemnym. - Uśmiecham się złośliwie. - Niezły tyłek ma ten twój "Gabe". Szkoda, że musiałam go zobaczyć, ale co się zobaczyło, to się nie odpaczy - mówię, źle akcentując słowo.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Ściemnia z tym pokojem. Ale nie komentuję tego.
- Żeby tylko tyłek - mruczę, nie dając się wyprowadzić z równowagi. Nie mogę się jednak powstrzymać i tworzę nad jej głową miniaturową chmurę.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
W jednej chwili mój humor się psuje.
- Zabieraj ode mnie tę twoją chmurę - syczę.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Ooo, co ty taka nerwowa? - Uśmiecham się złośliwie.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Przestań po prostu robić z siebie niewiadomo kogo. - Prycham.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline