Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Bez przesady... - uspokajam dziewczynę, ale jedno spojrzenie na Azraela i Theo upewnia mnie tylko w jednym.
- Do dobra, kogo ja oszukuje, będzie tragedia... - śmieję się.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
W końcu wstaję i podchodzę do Awary,Harm,Theo i... I chyba brata Awary.
- Dziewczyny może lepiej to z siebie zmyć. - pytam chichocząc. - Albo nie. Tak jest zabawniej.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Spoko, przynajmniej będziemy częściej się widywać. Będziemy ich odwiedzać na święta.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ooo... - podchodzi do nas jakaś blondynka, rzecz jasna, pięknej urody. Komentuje stan mojej siostry i Harmony.
No, dalej Azzi - pokaż na co Cię stać...
- Witam, lady. My się chyba jeszcze nie znamy, więc postaram się temu zapobiec - całuję jej dłoń, jak na dżentelmena przystało. - Azrael Aliquid.
Jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy powiedzą Ci, że nie dasz rady. A Ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć:
"To patrz"
Offline
Otwieram szeroko oczy i zerkam w stronę Awary.
- Aleex. - mówię przeciągle. Czuję jak moje policzki powoli pokrywają się rumieńcami.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Unoszę brwi, gdy widzę, jak Azrael zagaduje do Alex. Więc tak się bawimy...?
Łapię ją za dłoń i również składam na niej pocałunek, nieco delikatniejszy, prawie nie dotykam jej skóry, żeby jej nie wystraszyć.
- Lady Alex - zwracam się do niej, po czym pół żartem, pół serio dodaję - wygląda panienka niesamowicie królewsko w tej piżamie.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Patrzę zdziwiona na naszych braci. Theo zazwyczaj nie podrywa dziewczyn na prawo i lewo, a na pewno nie dla zabawy. Dziwi mnie, że bawi się w tą gierkę.
- Co tu się odwala do cholery? - Pytam cicho Awarę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Azrael ma taką manię: rwie wszystko co się rusza włącznie z trawą - tłumaczę szeptem, obserwując sytuację. - A może Theo zrozumiał to jako zaproszenie do jakichś popapranych zawodów? - wzruszam ramionami.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Kręcę głową.
- Nie mam pojęcia. On się tak nie zachowuje zazwyczaj. To znaczy jest nienormalny, ale nie rwie na prawo i lewo. Jeśli bawi się w coś takiego, to oberwie ode mnie.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Taak..? - pytam i zastanawiam się o co tu chodzi. Tym razem zerkam na zdziwioną Harmony.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- W sumie, to jestem ciekawa jak Alex sobie poradzi - wyznałam szeptem.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Wydaje mi się, że widziałem Cię na balu - mówię, kontem oka spoglądając na Theo. Oj, przyjacielu. Nie wiesz z kim zadzierasz...
- Pamiętam, że byłem oszołomiony twoim olśniewającym wyglądem. Niestety jednak nie zdołałem do Ciebie podejść. Bardzo tego żałuję - kończę, ze smutkiem w głosie.
Jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy powiedzą Ci, że nie dasz rady. A Ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć:
"To patrz"
Offline
Uważaj, bo się na to złapie.
Dobrze, że mam tą przewagę nad Azraelem i wcześniej poznałem Alex. On jeszcze nie wie, że takie zachowanie prędzej sprawi, że ucieknie, niż że rzuci mu się w ramiona.
- Bo tańczyła ze mną. - Mrugam do dziewczyny z życzliwym uśmiechem. - Jak tam Alex się czujesz? Jak Megan i tata?
Ha! Niech Azrael wie, że wiem o niej więcej, niż on!
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Dobrze... - mówię powoli. Patrzę to na Theo to na Azraela. Nie rozumiem tej zabawy. I nie zdecydowanie nie chcę być jej częścią.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Och, poznaliźcie się wcześniej? - Skubany, już do niej podbijał? Mógł powiesić tabliczkę "zajęta" albo coś. Teraz już nie mogę się wycofać...
- Twoja rodzina, przyjechała do pałacu? Musi być dumna z takiej pięknej córki - powiedziałem jedwabistym tonem.
Ostatnio edytowany przez Azrael Aliquid (2016-02-21 21:56:12)
Jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy powiedzą Ci, że nie dasz rady. A Ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć:
"To patrz"
Offline
Boże, nie nadaję się do tego. Jeszcze pomyśli, że się założyliśmy czy coś takiego.
- Uważaj bo ją wystraszysz. - Śmieję się do Azraela, po czym kłaniam się Alex. - Ja państwa zostawię. Miłej zabawy życzę - mówię sarkastycznie i idę w stronę Harmony i Awary.
- Hej, Army, bimber dziś wieczorem? - Mówię ze śmiechem cicho do siostry,
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Przyglądam mu się przez chwilę.
- Nie wiem co to miało być i chyba wolę nie pytać. - Myślę o spotkaniu z Lukiem. - Bimber? Czemu nie?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Awara, on zawsze taki jest? - Śmieję się.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Spojrzałam na Theo z udawaną przykrością.
- Niestety... I muszę z nim żyć 24 na dobę... - dodałam przybita, ale zaraz mrugnęłam do niego. - A tak na serio, to często do kogoś tak zagaduje, więc nie ma powodu do obaw... oby się tylko Max nie zjawił. - Teraz zaczyn mieć prawdziwe obawy...
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
"Uważaj bo ją wystraszysz." Przewracam oczami. Fajnie, że ma o mnie takie zdanie. Choć...
- Wiesz co... Właściwie... To ja... - powoli zaczynam się wycofywać. - Muszę wyjść. Wy chyba też powinniście. Wiecie, że tu mają wstęp tylko dziewczyny?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Macham ręką.
- Spokojnie. Z tego co widziałem, królowa czegoś od niego chciała. Twój brat jest bezpieczny. No... prawie. - Śmieję się cicho. - Bo nie wiem jak zareaguje na to wszystko Alex.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Spokojnie - zapewniam. - Przyszliśmy tu tylko na chwilę. Ale jakbyś chciała pogadać, to jestem do twojej dyspozycji - mówię kłaniając się na pożegnanie.
Jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy powiedzą Ci, że nie dasz rady. A Ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć:
"To patrz"
Offline
- Ech, boję się, że będę mieć potem przez niego problemy... - stwierdziłam. Potem widzę, jak Alex się wycofuje.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Jasne. - uśmiecham się i kiwam głowa potakująco. - Cześć. - i wychodzę.
Świetnie. Spanikowałam jak zawsze. Ucieczka to jedyne rozwiązanie...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Bum, mówiłem! - Uśmiecham się krzywo. - Spokojnie. Twój brat nie chce dla ciebie niczego złego. Nie sprawi ci problemów.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline