Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Bardzo śmieszne. Suka. - mruczę pod nosem.
Offline
- Lalusiowaty debil.- przewracam oczami.- Ja nie chce nic mówić, ale to ty się przywaliłeś do nas nie my do ciebie.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
- Bo chciałem spędzić miło resztę dnia. - prycham.
Offline
- A czy ja ci wyglądam na miłą osobę?- unoszę brwi.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
- Wyglądałaś. - przewracam oczami, a po chwili upadam na oparcie ławki.
Zamykam oczy.
Offline
Niosę Passe przez miasto. Na szczęście jest późno, więc ludzi za wiele nie ma, a ci co idą, nie bardzo się nami przejmują.
- Passe. Żyjesz? - Staram się do niej mówić, gdy idę.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Otoczenie zmienia barwy na bardziej niebieskie. Ja chodzę? Wciąż nie mogę znaleźć mojego ciała. Próbuję ruszyć ręką i po chwili pojawia się w moim polu widzenia. Czyli to ja. Chyba. Ktoś coś do mnie mówi. "Adam?". Nic nie rozumiem, więc tylko rozglądam się wokół. Ale krajobraz się nie zmienia
No feelings, no pain
Offline
Wzdycham. Z nią się chyba teraz nie dogadam. Nie odzywam się i idę w stronę jej mieszkania.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Czy czas może się rozciągać? Czasem miga mi przed oczami coś szarego, albo czarnego, ale poza tym ciągle widzę ten sam granatowy kolor. To trwa już tak długo... A może jeszcze nie minęła ani minuta?
Po długim kawałku rozciągniętego czasu, coś się zmienia i stopniowo zaczynam czuć zimne powietrze na policzkach. To takie przyjemne... Juz rozpoznaję swoje ciało, ale nadal nie wiem gdzie jestem.
Niebieskie otoczenie zmienia się w biel.
No feelings, no pain
Offline
Ze słuchawkami w uszch idę w stronę mieszkania. Zakładam okulary słoneczne, gdy słońce zaczyna mnie razić po oczach. Ignoruję to, że jestem ubrany za ciepło jak na tę pogodę i brnę pomiędzy ludźmi.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Mijam ludzi, gdy zauważam znajomą sylwetkę.
- Matthew! - Wołam, ale on się nie odwraca. - Matt! - Powtarzam.
Nadal nie ma żadnej reakcji. Przyspieszam i dotykam go w ramię. Dopiero wtedy zauważam, że ma słuchawki. Głupia! Powinnam o tym wiedzieć!
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Odwracam się, zastanawiając się, o co chodzi i wtedy zauważam nieco zdyszaną Marę Castle.
- O. - Marszczę brwi nieco zaskoczony. Wyjmuję po kolei obie słuchawki. - Mara. Nie zauważyłem cię.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Robię krzywą minę.
- Nie żebyś na codzień mnie zauważał - mamroczę. Uśmiecham się i dodaję głośniej. - W sumie to jakiś czas temu miałam z tobą pogadać, ale jakoś się nie złożyło.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Marszczę lekko brwi. Czy w tym pierwszym zdaniu jest jakieś drugie dno? Kręcę lekko głową. Musi mi się wydawać.
- Masz jakiś konkretny temat, czy tak po prostu nie masz przyjaciół? - Pytam swobodnie, poprawiając przy tym torbę na ramieniu.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Kiwam głową.
- W sumie to mam całkiem konkretne sprawy. - Drapię się pogłowie. - Ale nie wiem, czy będziesz chciał mi o nich mowić.
Chłopak zerka na mnie ponaglająco. Waham się tylko przez chwilę.
- Dlaczego to robisz? - Pytam, bo wiem, że zrozumie, o czym mówię.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Na chwilę przystaję nieco zbity z tropu. Wtedy dociera do mnie, że mówi o mojej... karierze. Przygryzam dolną wargę.
- Co ty na to, żeby przejść się do salonu gier? - Pytam, starając się jej dać do zrozumienia, że ulica to nienajlepsze miejsce na rozmowę.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Przyglądam się mu przez chwilę. To oczywiste, że nie chce rozmawiać przy ludziach. Kiwam głową.
- Jasne. Ale ty stawiasz - odpowiadam i zmierzam za nim.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Jest sobota. Miasto zaczyna swoje nocne życie, a ja siedzę tu jak idiota i czekam. A jeśli nie przyjdzie?
Offline
A może lepiej nie przychodzić?
Nie. Przecież... Chyba będzie, prawda?
Skręcam za rogiem ulicy i od razu zauważam siedzącego na ławce Alexa. Sama nie wiem, dlaczego się uśmiecham. Podchodzę do niego, z dłońmi włożonymi do kieszeni jeansów.
- Cześć - witam się.
Czuję się jakoś dziwnie. Tak... nerwowo? Ale czym miałabym się denerwować?
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Cześć. - witam się z nią.
Nie mam pojęcia co robię.
- Nie lubisz imprez, prawda? - pytam na wstępie.
Offline
Przechylam lekko głowę.
- Nie żebym często na nich bywała. - Śmieję się niezręcznie, pocierając dłonią rękę. - Ale chyba wolę dachy niż same kluby.
Przywal sobie dłonią w czoło i przy okazji rozwal sobie głowę. Nie będziesz się tak upokarzać.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- W takim razie, chodź. - mówię ciągnąc ją za rękę w stronę muzyki.
Widzę wielki namiot, z którego ciągną się dźwięki instrumentów. Zamiast tam wejść, skręcam w inną uliczkę. Znajduje się tam wysoki wieżowiec. Wchodzimy do niego. Naciskam przycisk na ścianie, czekając aż przyjedzie winda. Gdy znajdujemy się na górze, wychodzę i przechadzam się po dachu. W porównaniu do tego klubowego, ten jest ogromny. Jest tu mnóstwo powieszonych lampionów, a cały dach wygląda jak mały namiot. Wszystko jest okryte przezroczystym materiałem, więc gdyby był deszcz, nie zalałoby nas. Ale... nadal słychać muzykę.
Offline
Wychodzę na dach, rozglądając się z nieco zaskoczoną miną. Zerkam z uznaniem na Alexa.
- Dobra. Skąd wiedziałeś, że tutaj jest takie miejsce? - Śmieję się.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Mam pewne... znajomości. - mówię tajemniczo. - Poza tym, kiedy okradałem to miejsce, zobaczyłem kiedyś dach. Przypadkowo. Możemy tu tańczyć i nikt oprócz nas samych nie będzie się z tego śmiać. - uśmiecham się.
*Olga widzi gif... AWWWW *^*
Alex: Nie :_:
Olga: Tak *^* <3
Offline
Przewracam oczami.
- "Kiedy okradałeś"... Ty to wiesz, jak zaimponować kobiecie. - Śmieję się.
Podchodzę bliżej barierki i wychylam się przez nią dośćć mocno, stając na palcach, żeby lepiej widzieć to, co się dzieje na dole.
- Ale wiesz, perspektywa tańca bez opcji bycia wyśmianym brzmi kusząco - mówię rozbawiona.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline