Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wiem. - Kiwam głową. - A potem możemy uciec z tego miasta. Razem. - spoglądam na nią.
Offline
Z powrotem staję pewnie na dachu i podchodzę do chłopaka.
- Ty masz tutaj życie, Alex - mówię.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Chodzi ci o kradzieże? O nic nie znaczące życie, z którym nie mam co robić? Wolałbym zrobić coś... wariackiego niż czekać na jakiś cud, Mirage. Poza tym, polubiłem cię. - mówię, przybliżając się do niej.
Offline
Unoszę kącik ust do góry.
- Patrząc na twoje podejście do ludzi, czuję się zaszczycona - zauważam, również podchodząc bliżej.
Poza tym, też cię lubię myślę, ale nie mówię tego na głos.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Dlatego... uciekniemy stąd. Może na jakąś wyspę, daleko stąd... inny kontynent, albo inne miasto. Mamy zdecydowanie za dużo możliwości. Zróbmy coś szalonego. - mówię, starając się aby nie brzmiało to zbyt entuzjastycznie, choć w głębi duszy, cieszę się na ten pomysł.
Offline
Wybucham śmiechem, widząc, jak stara się ukryć entuzjazm i spontanicznie całuję go w policzek, co w sumie lekko mnie zaskakuje.
- W sumie... czemu nie? - Mówię, zastanawiając się. - Możemy wylecieć... właściwie gdziekolwiek. Gdzie byś chciał? Choć najpierw może poszalejmy tutaj, przez jakiś czas. Nie poznałam jeszcze do końca Insolitam, a łażąc samej za wiele mi się nie udało dowiedzieć. - Uśmiecham się lekko.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- W takim razie, pojutrze zaczynamy zwiedzać to miasto. A potem, wylecimy gdzieś. - uśmiecham się i obejmuję ją. - Co o tym myślisz?
Offline
Znowu czuję się nieswojo, ale jednocześnie... dobrze?
To zły pomysł. Ledwo się znacie. Przecież o tym wiesz.
Zna mnie lepiej, niż ktokolwiek inny.
- Podoba mi się ten pomysł - mówię. - Ale tym razem to ty wybierasz miejsce. Zawsze ja planowałam swoje wyjazdy.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
Kiwam głową.
- No dobrze, to... Central City? Gotham City? Albo, gdzieś jeszcze dalej. Całkiem inny kontynent. Europa? - Zastanawiam się na głos, wymieniając pomysły.
Offline
Staram się powstrzymać śmiech. Ten Alex tak bardzo się różni od Alexa, który próbował mnie zabić.
- Gotham jest... mroczne. Strasznie smutne. Myślę, że starczy nam smutku na całe życie. - Uśmiecham się lekko. - Central... W sumie, czemu nie? Jest całkiem ciekawie. Znam tam parę osób. Ale najbardziej chyba podoba mi się opcja z Europą.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Moglibyśmy wyjechać tam, kiedy skończymy zwiedzać Insolitam. - Dodaję. - Taka... dłuższa wycieczka. Może być ciekawie. - Mówię spoglądając na nią.
Offline
Podnoszę głowę i patrzę na niego.
To takie... Dziwne. Na tyle dziwne, że czasem się zastanawiam, czy nie użył na mnie swoich mocy.
Choć wiem, że tak nie jest.
- Brzmi jak plan - mówię, odruchowo bawiąc się rekawem jego bluzki. - Nic nas tutaj nie trzyma.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Oprócz... - nas - a zresztą nieważne. Ucieknijmy stąd, po prostu. - mówię, bawiąc się kosmykiem jej włosów.
Offline
Śmieję się lekko. Od kiedy mi to tak łatwo przychodzi?
- Dobra. To postanowione.
Nasłuchuję muzyki, która jest grana na dole. Patrzę znacząco na chłopaka
- Ktoś mi obiecał taniec.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Rzeczywiście. - Uśmiecham się i obejmują ją jedną ręką w talii, a drugą chwytam ją za dłoń.
Melodia jest wolna i spokojna.
- Cieszę się, że cię poznałem. - mówię spoglądając jej w oczy.
Offline
Idę miastem z pozoru spokojnie, nawet podśpiewując, ale tak naprawdę już planuje w głowię jak tu zwrócić uwagę Nieba... Jak dopełnić przeznaczenia i zabić pieprzonego generała...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Idę chodnikiem, zauważając Araela. Jest uśmiechnięty, a od dawna taki nie był. Postanawiam się z nim przywitać.
- Cześć. - Mówię pogodnie.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Gwałtownie się zatrzymałem.
- Śmiesz się do mnie odzywać? - unoszę brwi, a potem go rozpoznaje. - A, to ty ciapo... - szczerzę kły i przejeżdżam językiem po wargach już czując smak krwi...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Unoszę brwi. O co chodzi?
- Piłeś coś albo brałeś? - pytam zdezorientowany.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Okrążam go lekko przygarbiony.
- Ludzie są głupi. Nie widzicie nawet najmniejszej zmiany tylko czubek własnego nosa. Żałosne. Mdli mnie na samą myśl, że przebywałem w waszym towarzystwie tyle czasu...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Pytam serio. Coś się stało? - Lisa pewnie by wiedziała.
Może chodziło o Michaela?
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Uśmiecham, się radośnie. Wybucham rechotem, gardłowym, a potem, głośnym. Inne robale... ludzie patrzą się na mnie dziwnie.
- To ty jeszcze nie wiesz?! Arael nie żyje! Świętujmy! Już wkrótce was powybijam! - zaczynam przemieniać się ze śmiechem. - Nareszcie spełnię swoje powołanie!
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Żartujesz. - Kręcę głową. - To niemożliwe. Lisa wczoraj się z tobą widziała. Na pewno dobrze się czujesz? - upewniam się.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Idiota! - ryknąłem i spoliczkowałem go. Plaśnięcie, tak strasznie mnie uradowało. - Czuję się znakomicie! Jak nigdy! Ale będzie jeszcze lepiej! - zaniosłem się śmiechem i wyminąłem go machając ogonem.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Kręcę głową z niedowierzania. Gdzie jest Michael? Co tu się właśnie wyprawia?
- Gdzie idziesz? - pytam zaniepokojony.
A jeśli... to faktycznie nie jest Arael?
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline