Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- W takim razie będę się zbierać, bo znowu narażę się na straszliwy gniew Reynoldsa. Żegnam. - przykładam dwa palce do głowy po czym spadają w dół.
Offline
Wywracam oczami.
- Żegnam - mówię - szkoda tylko, że nie na zawsze - burczę pod nosem.
Biorę głęboki oddech i biorę się za ten głupi raport.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Weronika: Mogę to załatwić, że pożegna się na zawsze... MUAHAHAHHHAA
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Pukam do gabinetu ale nikt nie odpowiada... Czyżby pan Reynolds wyszedł ze swojej nory. No proszę. Myślę kpiąco. Rozglądam się na boki. Nikogo nie widzę. Wzruszam ramionami i wchodzę do środka. Bo czemu by nie?
Rzucam teczkę na biurko. Nie wiem jak to możliwe. Blat jest zawalony papierami, panuje na nim nieład, a jednocześnie porządek. Przez chwilę jedynie stoję zastanawiając się jak mogę wykorzystać tą chwilę.
Wymijam biurko. Nie zaglądam w papiery i dokumenty. Jakoś mnie to bardzo nie interesuje. Staje przy oknie i rozglądam się, czekając.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wchodzę do gabinetu.
- Wesley poinformował mnie, że weszłaś - mówię, gdy widzę Briss przy oknie. - Masz do mnie jakąś sprawę? - Pytam, jednocześnie zdejmując kurtkę i odwieszając ją na wieszak.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Odwracam się do Jonathana.
- W sumie to tylko raport - kiwam głową w stronę szarej teczki. - Wyszedłeś stąd. Łaał - komentuję z udawanym podziwem i krzyżuję ramiona.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Czasem trzeba załatwić sprawy na mieście. - Wzruszam ramionami. - Niesławny napad na ratusz z gwiazdą Alexandrem? -Wzdycham lekko. Ten dzieciak działa mi na nerwy. - Masz coś, co mogłoby mnie zaciekawić?
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Uśmiecham się z przekąsem.
- A mam... - mówię jedynie wpatrując się w niego i szczerząc się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wzdycham, patrząc na biurko zawalone papierami. Prowadzenie normalnej firmy i agencji złych nie pozwala na wiele czasu wolnego.
- Briss, naprawdę lubię z tobą rozmawiać, ale nie mam aktualnie na to czasu, więc jakbyś mogła się sprężać, to byłoby mi niezmiernie miło - mówię lekko podirytowany.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Wywracam oczami.
- Nie wspomniałam o tym w raporcie bo uznałam to... - zastanawiam się chwilę. - Może nie tyle, że nieważne o ile po prostu niestosowne. Lubie Magnetice - wzruszam ramionami - i... - widzę, że Jonathan zaczyna się coraz bardziej irytować moim przeciągłym mówieniem i rozgadywaniem się nie na temat. Sprawia mi to dużą satysfakcję. - Chodzi o tego chłopca, który zaatakował Tego Kretyna - uśmiecham się sztucznie. - Magnetica go znała.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Znała go? - Mówię nadal mało zainteresowany. - Skąd masz takie przypuszczenia?
Zaczynam przeglądać papiery.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Znów przewracam oczami.
- Nie przypuszczenia, Jonathan. Znała go - powtarzam. Zastanawiam się chwilę. - Blondyn... Pojawił się znikąd... Emm... Co jeszcze - zastanawiam się. - Magnetica wspomniała, że on już nie żyje - parskam i po raz kolejny wywracam oczami. - Mam dobrą pamięć do twarzy, słabą do imion... - mruczę pod nosem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Zamieram. Blondyn. Nie żyje. Młody...
- Na pewno nie pamiętasz imienia, Briss? - Dopytuję.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Unoszę wzrok ku sufitowi. Milczę przez dłuższą chwilę.
- Mhm... Jimmy? - mówię prawie bezgłośnie. - Jimmy - powtarzam patrząc na Reynoldsa. - Czyli jednak cię to interesuje? - pytam sceptycznie i opieram się o ścianę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Siadam na krześle.
Jimmy. Czyli jednak... Ale jak to możliwe?
- Możliwe, że również znam tego chłopca - mówię najbardziej opanowanym głosem, na jaki mnie stać.
A ja dalej nie otworzyłem tego listu.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Unoszę brwi.
- Chrzanisz... - mruczę jedynie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie, Echo, nie chrzanię - mówię bez emocji.
Odkładam papiery na stół i przyglądam się jej przez chwilę.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Wzdycham. Marszczę nos.
- Oświecisz mnie czy mam się domyślać? - pytam nieco zrezygnowanym tonem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie mam co do czego cię oświecać - stwierdzam.
Zastanawiam się przez chwilę.
- Chyba dzisiaj pracę dokończy za mnie Wesley.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Unoszę dłonie w geście poddania. Po chwili je opuszczam.
- Dobra... Jak chcesz - mruczę nieusatysfakcjonowana odpowiedzią. - Ja w sumie też skończyłam i idę się czegoś napić - mówię i patrzę na niego znacząco.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Miałem podobny plan - mówię. - Tylko, że raczej myślałem, żeby się napić u siebie.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Uśmiecham się pod nosem.
- Mam się czuć zaproszona?
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Masz się czuć zaproszona - potwierdzam. - To co? Damy przodem. - Wskazuję na drzwi.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Przewracam oczami.
A widzisz tu jakieś? Mam ochotę dodać ale się powstrzymuję.
Powolnym krokiem wychodzę z gabinetu.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Łapię kluczyki do mieszkania i wychodząc rzucam do Wesa, żeby zajął się papierami. Na dzisiaj koniec roboty.
Jak to w ogóle, że James żyje? Chyba jednak są rzeczy, które mnie zaskoczą.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline