Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przewracam oczami. Po co mu te informacje?
- Z listu. Z tego, że to on mnie oddał. Z tego, że zawsze był nerowowy. Poza tym, kiedyś na spacerze poszli za nami jacyś faceci. Gdyby nie policja, która była za rogiem, nie wiem, jak by się to skończyło. Dlaczego pytasz?
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Staram się nie okazać, jak bardzo mnie irytuje jego brak szacunku.
- Twoja matka była dziennikarką śledczą, prawda? - Patrzę na niego znacząco, zastanawiając się, czy zrozumie.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Kiwam głową.
- Co to ma do rzeczy? - Pytam podejrzliwie, zaciskając palce na torbie.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Nic takiego - odpowiadam obronnym tonem, zatrzaskując szufladę. - Po prostu dziennikarze śledczy często wpadają na sprawy, w które lepiej się nie mieszać. Przemyśl to sobie, Fade.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Marszczę brwi.
- Sugerujesz, że...
To ma sens. Ale... dlaczego zawsze myślałem, że oni szukają ojca? Muszę pojechać do domu. Zobaczyć, co mogę znaleźć. Odsuwam się od biurka, chcąc jak najszybciej wyjść.
- Muszę iść. Muszę to sprawdzić - mamroczę do siebie, wycofując się do drzwi.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Zagłębiam się w papierach przyniesionych z galerii.
- Byłbym zapomniał. Mam dla ciebie prezent od mojego starego znajomego z Central City. Możesz mieć rację, ale lepiej, żeby ci się nie przydał - mówię, nie odrywając wzroku od kartek.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
W końcu.
- Ta, mhm - mruczę i wychodzę z pomieszczenia.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Ostatnie tygodnie spędziłam zamknięta w swojej sypialni. Wychodziłam z niej tylko po to aby coś zjeść co zdarzało się dosyć często.
W końcu zebrałam się i postanowiłam przyjść do tego cholernego budynku i zapukać w te cholerne drzwi. A co mi tam. Po co mam pukać?
Po prostu wchodzę do gabinetu. Reynolds siedzi tam gdzie zawsze i robi to co zawsze. Na dłuższą metę ten koleś jest okropnie nudny. Myślę stając przodem do niego i krzyżując ramiona.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Podnoszę wzrok.
- Briss Velles - mówię oczywistość. Odkładam papiery na biurko. - Co za niespodzianka - dodaję kompletnie niezaskoczonym tonem.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Wywracam oczami.
- Współczuję sobie, że muszę na ciebie patrzeć - mruczę cicho, choć wiem, że i ta musiał to słyszeć. - Wyjeżdżam. Na dłużej niż miesiąc. Więc postanowiłam cię o tym poinformować. Wolę to niż chmarę nieudaczników próbującą mnie znaleźć pod zarzutem "zdrady" - mówię szybko na jednym oddechu.
Nabieram powietrza do płuc. Wdech, wydech... Znów robi mi się niedobrze.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Nawet mnie to nie dziwi. Widzę, jak na mnie patrzy. Wyczuwam jej emocje.
- Ta chmara nieudaczników w końcu by cię znalazła - informuję. - Od kiedy czujesz się taka lepsza od innych, co Briss? Myślisz, że jesteś lepsza od innych ludzi z agencji?
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Nie myślę, Jonathan - mówię pewna siebie. - Ja to wiem.
Przechylam lekko głowę na bok ale zaraz się prostuję.
- Powoli robi ci się tu przedszkole - mruczę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Krzyżuję przed sobą ręcę.
- Zanim się ze mną nie przespałaś, nie robiło ci to większego problemu. - Unoszę brew. - Dziwne, że nagle po tej nocy wszystko w agencji zaczęło ci przeszkadzać. Czy tu aby na pewno chodzi o agencję, Echo?
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Uśmiecham się zimno.
- Ciśnie mi się na usta tak ale znając życie uznasz, że źle kłamię, więc aby nie wchodzić w zbędne szczegóły powiem, że powodem mojego wyjazdu są sprawy osobiste. Usatysfakcjonowany?
Kolejny głęboki oddech. Nie powinnam była tyle jeść przed przyjściem tu.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wracam na chwilę spojrzeniem do papierów, po czym podnoszę na nowo wzrok.
- W porządku. Czemu nie? Możesz wyjechać, skoro to takie ważne. - Wzruszam ramionami.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Chyba zaraz zwymiotuję.
- Świetnie. To widzimy się za rok - rzucam na odwal i otwieram drzwi aby wyjść.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Marszczę brwi.
- Za rok?
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Zatrzymuję się tyłem do Jonathana z ręką na klamce.
- Rok - powtarzam nie odwracając się do niego. Chcę stąd wyjść. Jak najszybciej.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kiwam głową, choć jest już odwrócona do mnie tyłem. Z reguły bym nie puścił tego płazem. Nie wiem dlaczego jej pozwalam odejść. Pewnie nie powinienem.
Waham się przez chwilę.
- Skoro uważasz, że tak będzie lepiej, to odejdź - mówię trochę ciszej.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Chcę coś jeszcze powiedzieć ale nie mogę. Łapię się za brzuch i wybiegam z gabinetu.
Dopadam do najbliżej toalety, po drodze potrącając jakąś dziewczynę, która klnie pod nosem i zanim zacznę wymiotować zdążam jeszcze odgarnąć włosy z twarzy. Po chwili siedzę już oparta o ścianę. Obejmuję brzuch ramionami, odchylam głowę do tyłu i przymykam powieki.
Czuję się jak wrak. Co za beznadzieja.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Marszczę brwi. Czy to normalne? Nie. To nie jest normalne. Briss nigdy się tak nie zachowywała. Powstrzymuję w sobie chęć sprawdzenia, co się dzieje i zagłębiam się znów w aktach sprawy Lawlerów. Wciąż jednak nie potrafię się na nich skupić. Postanawiam na dzisiaj zignorować obowiązki i ruszam do mojego mieszkania.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Niezauważona jak zwykle przechodzę korytarzami siedziby. Słońce jeszcze nie wzeszło i paru tych dzikusów śpi na kanapach. Drzwi do jego gabinetu są zamknięte lecz nie sprawa mi dużo kłopotu aby je po cichu otworzyć. Rozglądam się po pokoju. Spędził tu dużo czasu. O wiele za dużo. Uśmiecham się, choć nie wiem czy można to nazwać uśmiechem.
Powoli przechadzam się po pomieszczeniu, nie zaglądam do szafek - one mnie nie interesują. Interesuje mnie on. Jego nieśmiertelność jest mocno wyczuwalna... Czuć też coś jeszcze... Czyżby inny nieśmiertelny? Tak. Zdecydowanie tak. Ale o wiele młodszy. Jeszcze się nie nadaje. Ale już wiem gdzie szukać kiedy znów zajdzie taka potrzeba.
Siadam w fotelu i odwracam się tyłem do drzwi. Zakładam nogę na nogę i oglądam jak poranne promienie rozświetlają ciemne ulice tego cholernie nudnego miasta.
"Nie myśl, że jest źle. Bo może być jeszcze gorzej."
Offline
Wchodzę do mojego gabinetu z dziwnym wrażeniem, że coś jest nie w porządku. Wyczuwam kogoś innego. Emocje nie są silne. Są praktycznie niewyczuwalne. Ale nie da się nie zauważyć, że nie jestem sam. Moja czujność wzrasta.
I faktycznie. Fotel. Ktoś w nim siedzi, mimo, że odwrócony tyłem do mnie.
- Kto cię tutaj wpuścił? - Pytam podejrzliwie, ale zimno zarazem.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Odwracam się w jego stronę z kamienną twarzą. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. A jego nieśmiertelność. Już wiem czemu ją tak łatwo było wytropić.
Płynnym rucham podnoszę się z fotela.
- Powinieneś umrzeć, a jednak żyjesz... Nie czujesz się jak byś był nie na swoim miejscu? - pytam zimnym i pozbawionym emocji tonem. Chyba nie potrafię już mówić inaczej.
"Nie myśl, że jest źle. Bo może być jeszcze gorzej."
Offline
Coś jest bardzo nie w porządku. Nie jest taka, jak inni Obdarzeni. Coś jest z nią nie tak.
- Nie sądzę, żeby była to twoja sprawa - odpowiadam równie zimno, co ona. - A teraz wyjdź z mojego gabinetu. Skoro tutaj weszłaś, oznacza to, że wiesz gdzie są drzwi.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline