Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4
Lekko uchyliłam powieki i zaraz je musiałam zamknąć przez światło. Czułam tępy ból, jednak nie mogłam zlokalizować jego centrum.
- Gdzie jestem...?
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
- Cześć Sky... - wymuszam z siebie słaby uśmiech - Jesteś w szpitalu
Offline
Otwieram oczy przyzwyczajając się do światła i uśmiecham się na widok Jordana.
- Ale dla... ah... no tak, bank... - przypomniałam sobie. Potem wróciłam wzrokiem do mężczyzny.
- Ale... byłam ranna...
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
- Wyzdrowiałaś. - głos mi drży
Offline
Chcę dopytać jak to możliwe, ale stwierdzam, że chyba odstawie sobie mieszanie w głowie i śmieje się z tego.
- To świetnie - uśmiecham się do mężczyzny ale wiedzę jego niepokój. - Jordan? Co się stało? - dotykam dłonią jego policzka.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Przyciskam jej dłoń do swojego policzka. - Ja... ja przepraszam, Sky... - mówię prawie szeptem, a głos mi się łamie
Offline
Teraz i ja zaczynam się bać.
- Jordi? - mówię cicho skrótem, starając się go uspokoić. -Nie masz za co mnie przepraszać. - Unoszę się z poduszek i siadam prosto patrząc mu w twarz.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
- Mam, Skylar... - biorę głęboki oddech i staram się uspokoić - Gdybym ci o tym wszystkim nie powiedział, gdybym na ciebie wtedy nie wpadł... gdybym - gdybym tylko mógł cofnąć czas - To przeze mnie tu jesteś. Gdybym nie ja, nic by ci się nie stało...
Offline
Patrzę na niego ze smutnym uśmiechem.
- Głuptasie... nie prawda. W banku gdybym nie ryzykowała nigdy bym tu nie trafiła. Jestem tu, bo na to sama zapracowałam... - Kciukiem pocieram jego policzek. - A gdybyś na mnie nie wpadł, gdybyś mi o wszystkim nie powiedział... Nie byłbym szczęśliwa. Ty również, prawda? - uśmiecham się do niego.
Wiadomość dodana po 01 min 46 s:
Patrzę na niego ze smutnym uśmiechem.
- Głuptasie... nie prawda. W banku gdybym nie ryzykowała nigdy bym tu nie trafiła. Jestem tu, bo na to sama zapracowałam... - Kciukiem pocieram jego policzek. - A gdybyś na mnie nie wpadł, gdybyś mi o wszystkim nie powiedział... Nie byłbym szczęśliwa. Ty również, prawda? - uśmiecham się do niego.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Kiwam głową smutno i waham się. Cholera jasna, waham się. Wątpliwości napływają falami. Biorę kilka oddechów i ze wstydu spuszczam twarz. - Sky... Ja nie mogę... To zbyt duże ryzyko... Nie powinienem... Nie mogę...
Offline
Patrzę pytająco na mężczyznę.
- Jordan, jakie ryzyko? Nie mów tak...
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Spoglądam na nią. Nie potrafię tego zrobić. Ale muszę. - Skylar... Nie możemy być razem... Proszę, zrozum mnie...
Offline
Mrugam szybko oczami czując mroźny powiew. Może to tylko moja wyobraźnia?
- S-słucham...?
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Chowam twarz w dłoniach - To dla twojego dobra... - podnoszę wzrok i spoglądam na nią błagalnie
Offline
- Dla moje dobra...? Ja.. chcę być z tobą, to będzie dla mnie dobre... - mówię chyba panikując. Nie myślę trzeźwo.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
- Nie jestem w stanie cię chronić przed tym miastem... nie potrafię tak żyć, Sky - wymawiam miękko jej imię, ale nie patrzę na nią.
Offline
- Nie musisz mnie chronić... - mówię bliska płaczu. - Chcę tylko... tylko... - Wyciągam do niego dłoń i łpie go za rękę.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Wysuwam rękę z jej dłoni - Przepraszam... - mówię ostatni raz, po czym wstaje i ze spuszczoną głową wychodzę. Jak tchórz.
Offline
Czuję łzy na policzkach.
- Jordan... - szepcze, gdy znika. Znika. Zostawia mnie. Chciałabym czuć wściekłość, choć wiem, że i tak bym nie potrafiła. Czuję tylko... pustkę.
- Jordan...
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4