Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przez chwilę przyglądam się Rickowi i jego popisom. Śmieje się cicho i mrużę oczy przed słońcem.
- Jak dla mnie to możemy się przejść - podnoszę się. - Bo strasznie się nudzę. Ale jeśli wolisz ciekać - rzucam mu znaczące spojrzenie i ruszam do przodu, wkładając dłonie do kieszeni dżinsów.
Offline
- Dokąd idziemy. - prostuje się - Panienko? - dodaję po chwili.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Kręce głową rozbawiona. Wzruszam ramionami.
- Obojętnie mi. Mogę się nawet przejść po parku w okół jeziora. I nie nazywaj mnie już panienką. Brzmi to idiotycznie - śmieje się pod nosem i zerkam z ukosa na chłopaka.
Offline
- Zgodnie z panienki życzeniem, Iskierko. - rozluźniam się i robię krok do przodu.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Otwieram ze zdziwienia usta ale zaraz je zamykam. Wzdycham.
- Zapomniałam już o tym głupim przezwisku... - mamroczę pod nosem z czerwonymi policzkami.
Offline
- Pozwolę sobie zauważyć, że nie jest głupie. Po prostu ci pasuje.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Śmieje się i marszczę zabawnie nos.
- Zawsze sobie sam pozwalasz - rzucam rozbawiona. - Pod tym względem w ogóle się nie zmieniłeś.
Offline
- Ludzie się tak szybko nie zmieniają. Zwykle. - przyglądam jej się uważnie - Kłopoty w raju?
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Marszczę brwi.
- Co? - pytam i zatrzymuje się. Patrzę na Ricka nic nie rozumiejąc.
Offline
Kręcę głową. - Ty i... no wiesz. - składam ręce i pokazuję coś małego.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Aaa - mruczę pod nosem i nieco pochmurnieję. - No... Nic. Znaczy - przewracam oczami - jest dobrze. Głośno ale nie jest jakoś strasznie - mówię szybko i ruszam do przodu.
Offline
Przyspieszam - Naprawdę ten... no... Nie pamiętam imienia... Jest taki okropny?
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Thomas. I tak. Uwierz mi... Nie chcesz mieć takiego słodziaka w domu - mówię z ironicznym uśmiechem. - Ale nie jest jakoś strasznie źle - przyznaję.
Offline
- No nie wiem. W sumie to chciałbym mieć rodzeństwo. Takie rodzone.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Było dobrze, a teraz jest... - zastanawiam się chwilę. - Inaczej. Też chciałam mieć rodzeństwo ale mój tata nigdy nie szukał sobie nikogo i pogodziłam się z tym. A jeśli już w ogóle jest to mogła by być chociaż siostra - dodaję z lekkim uśmiechem.
Offline
- Ty chyba nie lubisz zmian, co? - unoszę brwi i zastępuję jej drogę.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Zatrzymuje się gwałtownie. Zastanawiam nad jego pytaniem.
Ma początku chcę zaprzeczyć ale...
- Zmiany kojarzą mi się z... Czymś złym. Jedną z największych zmian w moim życiu była śmierć taty - uśmiecham się smutno. - To chyba nie zbyt miłe wspominanie. Po prostu nie przepadam za zmianami - mówię twardo.
Offline
- Niektóre mogą wyjść na lepsze. - zauważam
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Przewracam oczami. Robię krok do przodu.
- Możemy iść dalej? - pytam chcąc zmienić temat.
Offline
- Za chwilę. - łapię ją za ramiona i całuję lekko.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Od razu sztywnieję kiedy nasze usta się stykają.
- Rick... - mówię odpychając się od niego. Pojawia się kilka iskierek, które spadają na ziemie i po sekundzie znikają. Patrzę na chłopaka z wyrzutem. - Ustaliliśmy coś... Powiedziałam, że jak będę chciała czegoś więcej to ci o tym powiem! - denerwuję się.
Offline
Spuszczam głowę. - Przepraszam. - mrucze i odwracam się. Powoli odchodzę.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Zaciskam zęby i krzyżuję ramiona. Odwracam się na pięcie z wypiekami na twarzy i pospiesznym krokiem kieruję się w stronę domu.
Offline
- Nie odwracaj się. - mrucze pod nosem. Zaczyna padać. Odwracam się. Cholera. Cały mokry kopię w drzewo. - Jesteś idiotą, Rick. - siadam i chowam głowę w dłoniach
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Wychodzę na przerwę. Jak zwykle najpierw kupuję kawę lecz dziś mam ochotę się przejść. Idę więc do parku. Kiedy tak spaceruję zauważam znajomą twarz.
Dziewczyna ma ścięła włosy i przyznam szczerze, że trochę się zestarzała. Ale nie to najbardziej mnie dziwi. Dziwi mnie wózek z małym bachorem w środku.
- Boże... Mind? - pytam marszcząc brwi, choć jestem pewna, że to ona.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline