Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
Przewracam oczami, bawiąc się wisiorkiem.
- Jeśli to ci sprawia taką radość, to cała przyjemność po mojej stronie. - Trzeba być głupim, żeby nie wyczuć ironii w moich słowach.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Wzdycham i przymykam oczy,
- Twoja uprzejmość i nieśmiałość uciekły wraz z Kornik ulatniającą się do Branwella? - Pytam rozbawiona. - Zrobiłeś się wredny jak na tak niewinną istotkę. - Otwieram oczy i strzelam sobie z dłoni w czoło. - No tak. Fade nie jest niewinny. W końcu pracuje dla złych.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Zaciskam na chwilę usta. Mam ochotę po prostu wstać i wyjść.
- Jestem jaki jestem, a ty też nie jesteś bez wad - mówię chłodno.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Mhm. Ciągle mi to mówią - przyznaję. - Właściwie nigdy jakoś nikt się nie kwapi do wypominania mi zalet. Zawsze tylko wady i wady - mówię radośnie. - Nie żeby mnie to obchodziło.
Zaczynam kiwać kolanami. Czuję się dziwnie zrelaksowana, jak na rozmowę z gostkiem, który prawie zabił kilka osób i zachowuje się jak wcielenie wyznawcy dupkowatości.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Zerkam na nią.
- Dobrze opatrujesz rany - stwierdzam i unoszę brew. - Teraz nie masz prawa powiedzieć, że nigdy nic miłego ci nie powiedziałem. - Mimowolnie prawy kącik ust lekko mi drga, choć próbuję temu zapobiec.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Śmieję się.
- No, no. Czymże sobie zasłużyłam, by Fade prawił mi takie komplementy? Ja, szara istota, nic nie znacząca w tłumie Obdarzonych? - Pytam. Sarkazm. Sarkazm wszędzie. Zaraz się utopię. Ktoś potrzebuje koła ratunkowego? Bo mogę użyczyć. Ja chyba sama w sobie jestem sarkazmem i go nie potrzebuję. - Chyba opatrunek musiał być niezły, skoro jeszcze żyjesz, a ja jestem chwalona. - Wybucham śmiechem po raz kolejny.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Rozprostowuje nogi, które teraz prawie sięgają do nagrobka.
- Po prostu mam dziś dzień dobroci dla zwierząt - patrzę na nią lekko rozbawiony, odruchowo bawiąc się słuchawką wyjętą z ucha.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Również na niego spoglądam. Cholera. Na nim eksperymentowali czy jak, że ma tak intensywnie niebieskie oczy? To wada genetyczna? To ja też poproszę.
- Swoją drogą, czemu siedzisz na cmentarzu? - Pytam wyluzowana. - Szukasz spokojnego towarzystwa?
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Milknę. I cały humor, który w miare się poprawił, szlag trafia.
- Mhm - mruczę niemrawo i patrzę przed siebie.
Jeszcze bardziej nerwowo zaczynam bawić się naszyjnikiem
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Marszczę brwi, gdy mam wrażenie, że nastrój nagle się zmienia. Podnoszę wzrok i idę za spojrzeniem chłopaka, które zatrzymuje się na nazwisku wyrytym w nagrobku. Przechodzi mnie lodowaty dreszcz.
- Ja... - Zasłaniam usta dłonią. - Nie wiedziałam. Przepraszam.
Ojciec ma rację. Czasami powinnam się zamknąć.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Kiwam głową.
- No... - Przeczesuję włosy palcami i przymykam jedno oko. - Nic się nie stało. - Wzruszam ramionami, choć wcale nie czuję się spokojny. - Nie mogłaś wiedzieć. - Za to powinna się domyślić.
Podnoszę się z miejsca, chcąc stąd jak najszybciej uciec. Moja dłoń wtapia się w otoczenie, jak zawsze, gdy mam ochotę zniknąć.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Wzruszam ramionami i chcę coś powiedzieć, gdy zauważam... właściwie nie zauważam jego dłoni. Otwieram szczerzej usta. Wiedziałam, że coś takiego potrafi, ale nigdy tego nie widziałam. Co brzmi dziwnie, bo w sumie to tej dłoni nie widzę, ale nie ważne.
- Woooow - mruczę i wyciągam rękę w stronę jego dłoni. Wydawało mi się, że natrafię na powietrze, ale wyczuwam pod opuszkami palców skórę. Przejeżdżam palcami kilka razy po dłoni, zaskoczona. - To całkiem śmieszne uczucie. Ty w ogóle cokolwiek czujesz, gdy cię kto dotyka, kiedy znikasz?
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Jestem nieco zażenowany.
- No tak. W sumie to... no tak - odpowiadam.
Dziwne uczucie. Przecież ona mnie w ogóle nie zna, a bawi się moją dłonią.
Czuję ciepło na policzkach. Gdy zdaję sobie sprawę z jego istnienia, zabieram rękę jak oparzony.
- Ja... będę się już zbierał - mówię prędko. - Do zobaczenia.
Łapię plecak i ruszam szybkim krokiem do bramy wyjściowej.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Przechylam lekko głowę w prawo. To było... dziwne.
- Starych nawyków nigdy do końca się nie pozbędziesz - mówię w przestrzeń, choć chłopak już sobie poszedł.
Wybucham śmiechem, po czym znowu osłaniam chustą twarz i ruszam w stronę przystanku.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3