Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Zaczynam się cicho śmiać.
- Ale... dobrze ci idzie. - stwierdzam. - Serio, jak na osobę, która tańczy pierwszy raz...
Offline
Uśmiecham się nieco złośliwie.
- Obserwacja, system, przyspieszona nauka. Gdyby mi nie było głupio, może bym się nauczyła szybciej. - Śmieję się. Po czym sobie o czymś przypominam, żeby nie wyjść na nieskromną zołzę. - No i dzięki.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
Przez chwilę trwa jeszcze ta szybka piosenka, po czym zmienia się na o wiele wolniejszą. Nie rób tego.
- W sumie, chcesz zatańczyć? - pytam dziewczyny.
Offline
Rozglądam się, gdy muzyka zwalnia. To znaczy, że... cholera. Będę musiała tańczyć blisko niego?
Tak bardzo się cieszę, że rumieńce na mojej twarzy nie są aż tak widoczne.
- Hmm... jasne, czemu nie? - Mówię niepewnie.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
Zaczynamy kołysać się w rytmie muzyki. Jest jakoś tak... dziwnie, ale i spokojnie.
- To... gdzie masz zamiar tym razem podróżować?
Offline
Zastanawiam się przez chwilę, ignorując fakt, że jakoś trudniej mi się oddycha. To pewnie przez to, że w klubie jest jakoś duszno,bo przecież wcale nie przez ten taniec.
- Nie mam pojęcia. Na razie zostaję w Insolitam. A potem... - Milknę na chwilę, sama nie wiedząc, co mam powiedzieć. - Może... Nowa Zelandia? Australia? Chyba wyjadę z USA.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Czemu chcesz wyjechać? - pytam nieco zaciekawiony i obracam ją.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Szukałam tutaj... czegoś. Sama nie wiem, czego. Nie wiem, czy w ogóle potrafiłabym to znaleźć. - Przymykam lekko oczy. W końcu jest... normalnie. - Z resztą, czym dalej wyjadę, tym lepiej. Może tam mnie nie znajdą i zacznę nowe życie.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Znajdą...? - unoszę brew. - Fakt, to miasto jest porąbane, ale kto miałby cię złapać? - dopadają mnie różne wątpliwości.
Offline
Marszczę lekko nos skonfundowana i dopiero po chwili uświadamiam sobie, że ja mu o niczym nie mówiłam.
- No... Ludzie z rządu. Oni nigdy mnie nie wypuścili z laboratorium - mówię i natychmiast robi mi się niedobrze. Albo przynajmniej tak mi się wydaje. - Uciekłam im i powiedzmy, że narobiłam sporo... szkód.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Tutaj jest mnóstwo miejsc, w których nie będą mieli szans cię znaleźć. - mówię pewniej. - Nie musisz opuszczać Insolitam, Mirage.
Offline
Staram się nie roześmiać.
- Myślałam, że chcesz żebym wyjechała - mówię, starając się przybrać lekki ton, choć nadal czuję ucisk w gardle.
Narobiłam sporo szkód.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- To było kiedy chcieliśmy się zabić. - stwierdzam, starając się ukryć frustrację. - Co takiego złego zrobiłaś, oprócz tego, że wybrałaś wolność?
Offline
Spuszczam wzrok na nasze buty.
- Nie sądzisz, że rozmawianie o takich rzeczach w klubie jest trochę... - nie potrafię znaleźć słowa, więc po prostu podnoszę wzrok. - No wiesz jakie. Nie na miejscu? Niezbyt bezpieczne?
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- W takim razie gdzie chciałabyś o tym porozmawiać? Nie wiem czy jeszcze się spotkamy, terminatorko. - mówię rozglądając się po sali.
Offline
Przechylam głowę, przyglądając się mu.
- Ale dlaczego ty chcesz ze mną o tym porozmawiać? - Pytam nieco nieufnie.
Myślę nad tym przez chwilę. Wzdycham. W sumie, nie mam nic do stracenia.
- Nie wiem, gdzie. Gdzieś, gdzie będzie mniej ludzi. Nie lubię opowiadać o tym przy... w sumie to nie mówię w ogóle o tym. Ale szczególnie nie w tłumach.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Masz w takim razie jakiś pomysł, gdzie jest jakieś miejsce, w którym nie ma żadnych ludzi? - pytam.
Offline
Waham się przez chwilę.
- Na dachu nie ma ludzi i kamer - mówię po chwili zastanowienia.
Choć nie jestem pewna, czy zostawanie z nim sam na sam jest dobrym pomysłem.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- W takim razie, zniknijmy stąd za chwilę. Nikt nas nie zauważy. - mówię całkowicie normalnie, ale te słowa brzmią dosyć dziwnie, kiedy je wymawiam.
Tak... inaczej.
Offline
Idę przed nim w stronę drzwi na półpiętrze. Naciskam na klamkę i klnę pod nosem. Zamknięte. Przeglądam drzwi na wylot, po czym wyciągam dłoń w stronę zamka i zmieniam jednego z palców w klucz, którym bez problemu otwieram drzwi. Przytrzymuję je stopą i odwracam się do Alexa.
- Idź przodem - rzucam, patrząc za nim, czy nikt nas nie widział.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Jasne. - mruczę pod nosem i wyprzedzam ją.
Wchodzę przez drzwi do małego pomieszczenia gospodarczego, w którym znajduje się drabina prowadząca na dach. Wchodzę po niej i powstrzymuję się od powiedzenia czegoś. Jest... pięknie. niezwykle. Nie spodziewałem się, że dachy klubów mogą być takie odmienne. Siadam na barierce i czekam na Mirage.
Offline
Wchodzę na górę i zamykam za sobą klapę. Siadam na barierce, pozwalając moim stopom swobodnie zwisać kilka pięter nad ziemią.
Przez chwilę milczę, patrząc przed siebie na gwiazdy nad miastem.
- Dobra. - Odwracam się w końcu w jego stronę. - To... co chcesz wiedzieć?
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Przede wszystkim, jakie szkody wyrządziłaś...? - pytam, patrząc się na krajobraz ulicznego tłoku.
Offline
Otwieram lekko usta, ale zaraz je zamykam. Sama nie wiem, jak to powiedzieć. Czy w ogóle jest na to dobry sposób.
Spoglądam na Alexa... Fasquieta. Czy on ma prawo mnie osądzać, po tym, co robił?
- Poza tym, że rozwaliłam sporo sprzętu... - Bawię się palcami. - Zabiłam właściwie prawie wszystkich ludzi w laboratorium. Poza jednym - wyrzucam z siebie na jednym oddechu. - Straciłam kontrolę. Sama nie wiedziałam, co robię - zaczynam się tłumaczyć, co właściwie nie ma sensu. Zamykam oczy i biorę oddech.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Miałaś jakiś inny wybór? - unoszę brew. - Czy to była jedyna opcja?
Czuję się jakbym ją przesłuchiwał, a nie o to mi chodzi. Ścigają ją, bo zabiła. My też jesteśmy Źli. Zabiliśmy wielu ludzi, ale nikt nas nie goni. Boją się nas.
- Dołącz do Złych. - mówię po chwili.
Przecież to genialny pomysł.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna