Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
Spinam się, gdy tylko zaczyna ten temat.
- Aha. No wydaje się okay - mówię sucho, wpychając sobie całą łychę jajecznicy do ust.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Matthew - mówię spokojnie. - Ja poważnie pytam.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Wzdycham.
- Ciociu, ja nie wiem, co o nim myśleć - mówię. - Praktycznie go nie znam. Wydaje się jakiś dziwny. Jesteś pewna, że nie ma jakiejś tajemnicy? Może ma moce?
Nie, nie ma, cholera. Oczywiście, że nie. A ja jestem Richard Branwell.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Biorę głęboki oddech.
- Ma pewnie sporo tajemnic jak każdy z nas - zaczynam. Opieram się łokciami o stół. - Zaproponował mi coś. I rozważam to. Ale nie zrobię nic co miało by sprawić, że będziesz nieszczęśliwy, Matt - mówię miękko. - Wiesz, że cię kocham - dodaję.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Wiem - mówię cicho.
Marszczę lekko brwi.
- Zaraz, co rozważasz, ciociu? - Pytam zaniepokojony.
Mam wrażenie, że to nie wróży nic dobrego. ciocia nie byłaby taka zestresowana.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Biorę głęboki, drżący oddech.
- Nie mam pojęcia jak zacząć - mówię zdenerwowana. - Chodzi o to, że... - przerywam zdając sobie sprawę jak bardzo trzęsą mi się dłonie. Zaciskam je na krawędzi stołu. - Jonatan zaproponował zamieszkanie u niego - mówię szybko. - Wydaje mi się to... Całkiem dobrym pomysłem bo mam małe problemy finansowe, a poza tym on poprosił mnie o pomoc w jednaj sprawie, która wymaga zamieszkania u niego - wyrzucam w końcu z siebie i przenoszę spojrzenie ze swoich dłoni na Matta. Moje policzki zrobiły się czerwone.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
W pierwszej chwili mam ochotę uciec.
Dlatego zanim się zorientuję, gwałtownie wstaję z miejsca.
Co ja robię?
Przez chwilę nic nie mówię, przyglądając się wystraszonej cioci. Staram się uspokoić.
- Dobra. - Przymykam oczy. - O jaką sprawę chodzi? I nie jest to za szybko? - Mówię spokojnym tonem, próbując nie mówić przez zęby.
Jestem spokojny. Jestem spokojny.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Wiem, że dla ciebie... Może być to dosyć gwałtowna zmiana. Wiem to i przepraszam - mówię cicho, próbując zachować spokój ale ciężko mi to idzie widząc, że Matt jest zdenerwowany. - Proszę cię... usiądź - mówię błagalnym tonem.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Dopiero teraz sobie przypominam, że stoję.
Co ten Jonathan sobie myśli? Że tak po prostu przeleci ciocię Rosie i ją zostawi? Znowu złość zaczyna się we mnie gotować.
Zaraz... To nie ma najmniejszego sensu. Gdyby chciał tak zrobić, to czy proponowałby jej wspólne mieszkanie? Może jednak...
Mam mętlik w głowie.
- Nadal nie wiem, o jaką sprawę Jonathana chodzi - mówię, zajmując miejsce.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Stukam palcami o blat. Przez chwilę milczę.
- Jonatham na małą córeczkę - mówię w końcu. Nie będę wypominać, że sam Johnny dowiedział się o tym wczoraj. - I sobie nie radzi. - Zastanawiam się przez chwilkę. - Ja też sobie nie radzę - stwierdzam. - Tyle, że nieco w inny sposób - przyznaję się. - Wiesz, że nasza sytuacja jest jaka jest. Wiem, że to widzisz. Jesteś bystry. Próbuje sobie wmówić, że... - Uśmiecham się lekko. - Że nic nie widzisz - wyznaję i znów zaczynam się denerwować.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Przyglądam się cioci przez dłuższy czas, po czym potakuję.
- Widzę więcej, niż się może wydawać. I nie tylko dzięki wyostrzonym zmysłom.
Spuszczam wzrok i zaczynam się bawić palcami.
Jonathan ma córkę poza Sam? Od kiedy? I to małe dziecko? W pierwszym odruchu mam ochotę prychnąć. Nie dziwne, że taki buc jak on nie radzi sobie z małym dzieckiem.
Zawsze chciałem mieć siostrę...
Zagryzam wargę.
- Ale... Jakby to miało wyglądać? Mamy zamieszkać w Reynolds Consolidated? Tak po prostu?
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Drapie się po głowie.
- Nie tak po prostu. Poczekamy jeszcze tydzień... Do końca miesiąca. - Przygryzam wargę. - Ale... - waham się. - Możesz się też nie zgodzić - informuję go niepewnym głosem. - Jeśli jednak się zgodzisz... Będziesz miał czas abyś mógł się oswoić z tą myślą, z tym wszystkim. Poznać Melissę - uśmiecham się jednym kącikiem ust. - Matt - mówię szeptem po chwili ciszy. - Całe moje życie było niestabilne. Nigdy... Nie wiedziałam gdzie będę jutro. Odliczałam dni do swoich 18 urodzin z nadzieją, że to się zmieni. Ale tak się nie stało - mówię drżącym głosem. - Mam wrażenie, że to się może w końcu zmienić. - Uśmiecham się smutno. - Że może w końcu będę stabilna... Albo przynajmniej będę mogła pomóc w tej stabilności. Aby jutro nie było pod znakiem zapytania... To dla mnie ważne.
Oddycham spokojnie i spuszczam wzrok. To było wieki temu ale wspominanie przeszłości zawsze sprawia, że czuje się słaba i zagrożona. Jak bym wracała tam. Jak by wracała tamta ja.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Przez całą wypowiedź cioci milczę. Nie wiem nawet, co mógłbym powiedzieć.
Jonathan Reynolds zajmuje się Agencją Złych. Sprowadziłby na nas niebezpieczeństwo.
Ale... cioci na nim zależy. I po tych wszystkich latach w jej rodzinnym domu, a potem samotnych w Insolitam i jeszcze gorszych ze mną, zasługuje na coś stabilnego.
Opieram brodę na dłoniach.
- No w sumie tooo... możemy się do niego wprowadzić - mówię, zanim zdążę zrezygnować. - A on nie będzie robił problemów, że ja tam będę?
Nie wiem, czy to dobry pomysł...
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Kiwam spokojnie głową i lekko się uśmiecham.
- Nie jesteś na mnie zły? - pytam szeptem.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Kręcę przecząco głową. Bardziej jestem zły na Reynoldsa, że nie potrafił ulokować swoich wątpliwie istniejących uczuć w kimś innym.
- Zasługujesz na szczęście, ciociu - mówię cicho, gapiąc się na swoje palce.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Ty też zasługujesz na szczęście. Każdy na nie zasługuje - poprawiam go, uśmiechając się nieco szerzej.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Taa - burczę. Zaraz jednak krzywo się uśmiecham. - Melissa, tak? - Zmieniam temat. - Jest tak samo irytująca jak Jonathan? - Pytam żartobliwym tonem, ukrywając to, że pytanie wcale nie było żartem.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Specyficzna. W jednej sekundzie masz wrażenie, że to tylko płaczliwe malutkie dziecko, a w drugiej kiedy przestaje płakać masz wrażenie, że podsłuchuje twoją rozmowę - śmieje się. - Ma hipnotyzujące spojrzenie - opisuję dziewczynkę tak jak ją zapamiętałam.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Bardziej niż moje? - Unoszę brwi. - No to musi być wyczyn.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Kręce głową rozbawiona.
- Inaczej niż twoje... A może podobnie. - Przyglądam się przez chwile oczom Matta. - Do twoich się przyzwyczaiłam - stwierdzam. Wstaję od stołu i wyciągam telefon. - Dzwonili do mnie z pracy - wzdycham. - To się robi męczące. Pójdę dowiedzieć się o co chodzi. Nie przejmuj się mną, dokończ na spokojnie śniadanie. ja zjem później.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Kiwam głowa i macham cioci na pożegnanie.
Mieszkanie w Reynolds Consolidated z Jonathanem i jego dzieckiem? To będzie... ciekawe.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3