Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Czyli ci się podoba - stwierdzam krótko po jej słowach.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Daję za wygraną.
- Czyli mi się podoba - warczę zirytowana i podaję jej telefon.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Zabieram telefon z jej ręki.
- Ja go wyciągnę na ten bal. Jak chcesz to możemy się o to założyć - mówię z dużą pewnością siebie. - A jeśli chodzi o Corrin... - Wzdycham. - Dobra. Akurat w tym wypadku nie mam pojęcia co zrobić. Może jak ona przyjdzie z Rickiem to on się w końcu ogarnie? No bo halo! Minęły dwa lata, a oni mieli wtedy po dwanaście. Ile można rozpamiętywać? - pytam ironicznie i wybieram numer. Włączam na głośnomówiący. Słychać pierwszy sygnał. - Nawet jeśli nie będzie chciał to ja zrobię tak, że będzie myślał, ze chcę - parskam śmiechem. - Czyli: będę gadać dużo i nie o tym co trzeba, aż się zirytuje i zgodzi - chichoczę. Drugi sygnał.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Wolałabym sama to załatwić - burczę.
To naprawdę zły pomysł.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Marszczę brwi widząc kto do mnie dzwoni. Naciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.
- Pali się coś, że do mnie dzwonisz? - Staram się ukryć zdziwienie.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Ale jesteś zabawny. Ha, ha, ha - mówię tylko trochę rozbawiona. Zerkam na Marę. - Ostatnio cię się polepszyło widzę. Może masz ochotę znów gdzieś wyjść z normalnymi ludźmi? - pytam. - No i ze mną - dodaję, przewracając oczami zanim on to zrobi.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Robię się nieco podejrzliwy.
- Może i bym wyszedł - mówię ostrożnie. - Dlaczego mam wrażenie, że to ma jakieś drugie dno?
To dziwne. Dawno nie widziałem się z Carol, a teraz nagle...
- Kto tam będzie?
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Umm... Różni ludzie. Trochę takich, trochę takich. Będziesz miał okazję do pośmiania się z Ricka... - mówię zachęcająco.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Kącik ust mi się podnosi.
- Fajną mam u ciebie opinie - mruczę, po czym dodaję. - Jak będziesz wiedzieć coś więcej, to możesz dać mi znać.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Wdycham.
- Wiem już nieco więcej. Chodzi mi o bal, a ściślej mówiąc chodzi mi o to, że masz na niego pójść z kimś - mówię z naciskiem na ostatnie słowo i uśmiecham się szeroko do Mary. - W sumie to ona chciała sama o tym pogadać więc podaje ci ją.
Wyłączam głośnik i przykrywam dłonią słuchawkę.
- Chciałaś sama to masz - mówię rozbawiona, widząc jej minę.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Patrzę na nią zszokowana.
- Zabiję cię, Carol. Naprawdę cię zabiję - syczę i biorę telefon. - Umm, F... Matt? - Przewracam oczami. - Tak, to ja.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
No tego to się nie spodziewałem.
- Mara? To z tobą mam iść? - Pytam z niedowierzaniem.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Prawie nie wybucham śmiechem. Oni są tacy zabawni. Macham rękami pospieszając Marę.
- No już. Mów bo nie mamy całego dnia! - chichoczę.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Piorunuję wzrokiem Carol. Niech sobie nie myśli, że ujdzie jej to na sucho.
- Wiesz, normalnie bym to inaczej załatwiła, ale ktoś - podkreślam to słowo - jest w gorącej wodzie kąpany i nie do końca mi uwierzyła, że cię zapytam. - Przewracam oczami. Chłopak się nie odzywa, a ja tracę pewność siebie. - Jak nie chcesz, to nie musisz. Wiem, że tam będzie Corrin i w ogóle... - zaczynam się plątać. Mam wrażenie, że Carol zaraz wybuchnie śmiechem.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Ona nie wie co mówi, Matt! - mowę głośno. - Jeśli się nie zgodzisz to przyjdę po ciebie i obiecuję mówić i mówić, aż się zgodzisz! Wiesz, że to zrobić.
Wybucham śmiechem i kładę się na łóżko na plecach.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Carol cały czas gada w tle, choć nie bardzo jej słucham. Waham się tylko przez chwilę.
- Wiesz, mogę... po prostu olać Corrin. W końcu to z tobą miałbym iść, nie z nią, prawda? - Uśmiecham się lekko. Czuję, ciepło na koniuszkach uszu. Głos mi łagodnieje. - Pójdę z tobą na ten bal. Nie możesz przegapić pierwszego balu w szkole.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Uśmiecham się głupio i macham ręką, starając się uciszyć Carol.
- To... może potem wszystko ustalimy? Bo aktualnie mam wyjca na głowie - mruczę.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Kręcę głową nieco rozbawiony.
- Jasne. Jak coś masz mój numer. To do kiedyś - żegnam się. Słyszę cicze "cześć", a potem Mara się rozłącza.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- I CO?! MÓWIŁAM?! HE?! MÓWIŁAM! - śmieje się.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Opadam na łóżko.
- Oezu nie wierzę, że mnie do tego zmusiłam. - Rzucam jej telefon, który trafia jej w czoło.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Ała - mówię choć to nie bolało i chichoczę. - Gdybym nie zadzwoniła ty też byś tego nie zrobiła. I nie mów, że nie mam racji, bo ją mam.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Przewracam oczami.
- Niedługo się z nim widzę. Może wtedy bym zaptała - mówię z powątpieniem.
O nie.
Jęczę.
- Właśnie sobie coś uświadomiłam. - Carol patrzy na mnie pytająco. - Będę musiała ubrać sukienkę.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- O boże! Ale straszne - mówię udając dramatyzujący ton. - Nie no straszne! No fatalnie. Sukienka? Boże! Dziewczyna nosząca sukienkę?! Jak to możliwe? - pytam po czym parskam śmichem. - Jakoś przeżyjesz. - Wywracam oczami.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Jest też opcja, że kupię za ciasny gorset i się uduszę. - Unoszę brew i wybucham śmiechem.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Znów wywracam oczami. Wzdycham i podnoszę się z łóżka.
- Dobra, ja muszę iść. Znaczy nie muszę - śmieje się. - Idę do koleżanki. Bo chyba nie mam ochoty wracać do domu więc u niej przenocuje - mruczę, wstając i wkładając telefon do torby.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline