Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
Uśmiecham się lekko i wstaję.
- Jasne. To do zobaczenia w szkole - mówię. Waham się lekko. - I chyba dzięki. Znaczy mam nadzieję, że będzie spoko.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Będzie super. Zobaczysz. Może Matt też zobaczy. - Wywracam oczami. - Do zobaczenia.
Mara odprowadza mnie do drzwi. Jeszcze raz mówię cześć i wychodzę. Musze się wyrobić na autobus.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Wzdycham sfrustrowana. Moja "ukochana" siostrzyczka skacze wokół mnie jak wokół lalki. Poważnie. Zachowuje się dosłownie jakbym była laleczką, którą może przebierać i czesać ile razy zechce.
- Ile warstw tego czegoś jeszcze masz w planach mi nałożyć na twarz? - Pytam podirytowana.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Wydymam usta.
- Tyle, ile będzie trzeba. Idziesz na swój pierwszy bal. Nie możesz wyglądać jakbyś się urwała z buszu. Czyli jak na codzień.
Łapię za połyskujący cień i nakładam go na pędzelek.
- Zamknij oczy - komenderuję.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Prycham, ale robię to, co mi każe.
- Poważnie, zaczynasz mnie dobijać - mruczę.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Unoszę brew, nadal skupiona na jej powiekach.
- Serio? To może sama się pomaluj. Sprayem do graffiti nie zrobisz sobie makijażu. - Rozbawiona przewracam oczami. - Jestem ciekawa miny tego całego Matta.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Jestem ciekawa, co by powiedziała na to, że idę na bal z jej kumplem Tomem.
Waham się przez chwilę, ale ostatecznie pozwalam jej się malować. Wzdycham.
- Równie dobrze mogłabyś mnie zostawić tak, jak jestem. I tak pewnie będzie się gapił na rudą.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Marszczę brwi, przez chwilę zapominając o nakładaniu makijażu.
- Na rudą? Czekaj, idziesz z zajętym facetem? - Pytam zaniepokojona.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Kręcę głową, a Sam lekko syczy, dając mi znak, że mam przestać się wiercić.
- Nie jest zajęty. On po prostu... od dawna na nią leci. Myślę, że kiedyś mógł mieć u niej szanse. Ale nagle, dwa lata temu zniknął. - Wzruszam ramionami, co powoduje kolejne syknięcie u Sam. - Niedawno wrócił. A ja nadal mam wrażenie, że on coś do niej czuje. Także ten... Nie chcę cię rozczarowywać, ale twoje starania i tak idą na marne.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Historia brzmi niepokojąco znajomo. I jeszcze te dwa lata temu... Nie wiem dlaczego, mam dziwne wrażenie, że tu może chodzić o... Toma. W sumie nie wiem, jak naprawdę ma na imię. Może tak naprawdę nazywa się Matt?
Prycham, gdy uświadamiam sobie, o czym dokładnie mówi Mara.
- Proszę cię. Tak cię odstawię, że nawet nie spojrzy na tą... rudą. Jakkolwiek ma na imię. - Nadal widzę, że mi nie wierzy. Odkładam tusz do rzęs, wzdycham i patrzę jej prosto w oczy. - Nazywasz się Castle. Jesteś z rodziny pełnej silnych, odważnych kobiet. My się nie poddajemy, nie ważne, jak bardzo musimy się starać. - Uśmiecham się delikatnie, powstrzymując chęć roztrzepania jej włosów. - Problem ze ślepym facetem? Uwierz mi. Coś o tym wiem.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Marszczę brwi, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi.
- Gabriel? - Pytam.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Śmieję się, sięgając po pokrowiec z suknią, który przywiozłam ze sobą.
- Dokładnie. Uwierz mi, takiego friendzonu to chyba jeszcze nie przeżyłaś. - Wyciągam sukienkę z pokrowca, na razie stojąc tyłem.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Sam, Gabriel i friendzone? To znaczy... wiedziałam, że byli przyjaciółmi. Ale nie sądziłam, że kiedykolwiek którekolwiek z nich odrzucało te drugie.
Dopiero wtedy zauważam przebłysk materiału za Samanthą. Mimowolnie zaczynam lekko podskakiwać na krześle podekscytowana.
- Pokażesz mi ją wreszcie, czy nie? - Pytam zniecierpliwiona.
Sam stwierdziła, że ona załatwi mi wszystko, co potrzebne na bal. Włączając w to oczywiście sukienkę, którą kupiła w jednym z tych jej ulubionych, drogich sklepów. Nie widziałam niczego, co mam mieć na sobie. Równie dobrze mogła wziąć zły rozmiar. A co, jeśli wzięła? Momentalnie zaczynam się stresować.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- A teraz przedstawiam ci... sukienkę, która sprawi, że nikt cię nie pozna! - Mówię z entuzjazmem i pokazuję ubranie siostrze.
Mina Mary jest BEZ-CE-NNA. Aż wyciągam telefon i robię jej zdjęcie.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Mrugam kilkakrotnie, gdy słyszę dźwięk migawki. Przewracam oczami.
- Schowaj tego srajfona. - Wyciągam dłoń i dotykam materiału. - Jest taka... bardzo nie w moim stylu. - Przyglądam się jej, po czym przenoszę wzrok na Sam. - Nie zrozum mnie źle. Jest faktycznie piękna. Ale jesteś pewna, że będzie do mnie pasować?
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Unoszę brwi.
- Wątpisz w moje umiejętności? Myślisz, że jako kto ją przymierzałam?
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Wybucham niekontrolowanym śmiechem, gdy to słyszę.
- Nie wierzę. Zmieniłaś się we mnie, gdy szłaś na zakupy? - Wizja Sam, która próbuje zachowywać się jak ja, jest wręcz przekomiczna.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Zmieniam się na chwilę w nią, jednak w jej codziennym wydaniu, żeby jeszcze nie zobaczyła, jak wygląda.
- Brawo, Sherlocku. - Przewracam oczami, naśladując jej głos, po czym wracam z powrotem do mojej postaci. - No! Ubieraj się, bo nie mam całego dnia.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Ubieram się we wszystkie rzeczy, które dała mi Sam, po czym schodzę na dół po schodach. Gdy mama mnie widzi, mam wrażenie, że się rozpłacze. Nie wiem, czy to dlatego, że się wzrusza chwilą, czy dlatego, że w końcu wyglądam jak człowiek. Ojciec oczywiście daje mi reprymendę i gada coś o tym, że mam na za wiele nie pozwalać chłopakom, blablabla. Stała gadka.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Dźgam Marę w bok, a ona odskakuje na bok.
- Te, reprezentuj nas godnie. - Śmieję się. Patrzę na zegarek. - Chyba trochę się spóźnisz. To nic. zrobisz wielkie wejście.
Mara przewraca oczami, a ja znów wybucham śmiechem.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Obyłoby się - mruczę i poprawiam torebkę. Uśmiecham się lekko. - Dzięki za wszystko. Do jutra.
Otwieram drzwi i wołając do rodziców "paaa", wychodzę z domu.
I niech los zawsze mi sprzyja.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3