Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- A ty? - pytam, nie chcąc ruszać tematu matki dziewczynki. - Co... Co teraz zrobisz? - dopytuję cicho.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Podnoszę wzrok. Przymykam oczy i kręcę głową.
- Nie wiem. Przecież nie zostawię jej na bruku. - Waham się. - Ale nie wydaje mi się, żeby było jej tutaj dobrze.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Przechylam głowę.
- Nie rób niczego pochopnie - radzę. Przez chwilę milczę. W końcu podnoszę wzrok na Jonathana. - Chcesz... abym tu była? - pytam szeptem.
Na prawdę się nad tym zastanawiam. A może ja nie chce tu być? Nie, chce tu być. Choć mam mętlik w głowie i mam ochotę wycofać się i zniknąć... To wiem, że coś poczułam do tego człowieka i wiem, że nie odpuszczę go sobie.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Przez dłuższą chwilę po prostu na nią patrzę, nie wiedząc, co powiedzieć.
W końcu po prostu kiwam głową i patrzę na panoramę Insolitam za oknem.
- Możesz się tu wprowadzić z Matthew. Mogę mu załatwić nawet szkołę prywatną, jeśli... - Wracam do niej spojrzeniem. - Po prostu chcę, żebyś się wprowadziła. - Waham się przez chwilę. - Bez względu na Melissę.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Kamienieję. Kompletnie nie spodziewałam się tego. Nie wiem co odpowiedzieć. Spuszczam wzrok, a potem znów go podnoszę. Dziewczynka wierci się w ramionach mężczyzny. Kręce głową.
- Johnny... Nie jestem sama - próbuję się uspokoić i wziąć głęboki oddech. - Nie wiem co z Mattem... Nie jestem pewna czy fundowanie mu takiej przeprowadzki jest... Dobre. Nie, nie... Na pewno nie jest dobre. On cię nie zna... Zamieszkanie tu... - panikuje.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Wzruszam lekko ramionami, znowu na nią nie patrząc.
- Jak wolisz. To twoja decyzja. Wydaje mi się, że Melissa... ładne to imię w sumie... że Melissa może na niego pozytywnie wpłynąć. - Widzę jej zaskoczoną minę. - Chwilę rozmawialiśmy, zanim przyszłaś. Wydaje się taki... - Wzruszam ponownie ramionami. - Niezbyt do ludzi.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Trochę - przyznaję, nieco się uspokajając. - Mieliśmy gorszy okres... Było zupełnie inaczej prze śmiercią mojego brata - wyznaję. - Porozmawiam... Porozmawiam z nim - mówię niepewnie nie chcąc rozwijać się na temat mojej rodziny.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Znowu się chowa i kończy temat.
- Mhm - mruczę. - Nie będę cię na siłę namawiał.
Jak zapyta Matta, to będzie po wszystkim. On się nigdy nie zgodzi.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Kiwam głową. Panikuje, muszę wyjść.
- Muszę dostarczyć coś z pracy... Więc będę iść. - Uśmiecham się. - Odezwę się wieczorem, dobrze...?
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Kiwam głową bez słowa i patrzę na dziecko. Nie mam pojęcia, co mam teraz zrobić. Kiedy wyjdzie, wrócę do punktu wyjścia. Muszę zadzwonić do Samanthy. I do Wesleya, żeby załatwił... cokolwiek jest potrzebne dla dziecka. Cholera, muszę coś wymyślić.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Do usłyszenia, Johnny - żegnam się. Zanim jeszcze wyjdę zerkam na dziewczynkę i blondyna, a potem cicho zamykam za sobą drzwi.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Wnoszę Matthew osobnym wejściem do siedziby. Maralynn drepta za mną, bliska łez. A może już płacze? Ruszam do windy, gdy spotykam Wesa.
- Przyjdź za chwilę do mojego mieszkania. Sprowadź lekarzy ze szpitala - rzucam szybko, podążając do windy.
Mam wrażenie, że jazda zajmuje całą wieczność.
- Otwórz mi drzwi - nakazuję czternastolatce, która bez słowa wykonuje moje polecenie.
Wchodzę do pokoju, ale w drodze do sypialni zatrzymuję się w salonie.
Rosalie.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Krew odpływa mi z twarzy, a kolana miękną. Ledwo utrzymuję się na nogach widząc, Matta całego bladego i z wielką raną... Mam wrażenie, że się duszę. Nie mogę złapać oddechu. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać orientuje się dopiero wtedy kiedy czuję, że łzy skapują mi po brodzi. Całą wieczność zajmuje mi dojście do Jonathana trzymającego półmartwego Matta.
- Nie, nie, nie, nie - wyduszam w końcu z siebie. Jest to raczej cichy głos jakiegoś szaleńcy. Dotykam chłodnego policzka chłopaka. - Boże, nie - powtarzam na okrągło zszokowana. Cała się trzęsę.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Rosalie... - głos mi więźnie w gardle.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Chociaż mam ochotę krzyczeć, zachowuję trzeźwe myślenie. Biorę drżący oddech i odchodzę od drzwi.
- Panie Reynolds, musimy się pospieszyć - mówię cicho, starając się nie patrzeć na ciotkę Matta.
Przecież ona się załamie, jeśli umrze.
A ja nie?
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- On żyje - mówię do Rosie, choć wiem, że to ją nie pocieszy. Ale nie mogę wydusić niczego więcej.
On jest dla niej jak Gabriella.
Odwracam się w stronę schodów i ruszam prędko w stronę sypialni.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Jonathan kładzie nieprzytomnego chłopaka na łóżku. Ja jednak nie podchodzę bliżej łóżka. Opieram się o ścianę przy drzwiach, ledwo utrzymując się na nogach. Zaciskam powieki najmocniej jak potrafię i próbuję przywołać jakieś wspomnienie Matta, uśmiechniętego i pełnego życia ale przed oczami mam tylko jedno. Zagryzam wargę tak mocno, aż czuję rdzawy posmak krwi.
- Boże - mruczę niewyraźnie otwierając oczy. Przechodzi mnie lodowaty dreszcz. - To się nie dzieje - stwierdzam mało przekonująco bo wiem, że to kłamstwo.
Nie możesz umrzeć Mathew, masz jeszcze tyle przed sobą... To niemożliwe - powtarzam w myślach na okrągło wpatrując się w jego kamienną twarz. Taką spokojną...
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Wchodząc do sypialni, natykam się na Rosalie Lawler, nową... dziewczynę? Jonathana.
Nawet nie zwraca na mnie uwagi, więc idę dalej. Za mną wchodzi trójka lekarzy: jedna kobieta i dwóch mężczyzn. Podchodzę do ściany przeciwnej do okna, obok drzwi do garderoby. Podnoszę obraz przedstawiający Gabriellę, pod którym znajduje się panel z cyframi.
Naciskam po kolei cyfry, a ściana rozsuwa się, ukazując wnękę. Odwracam się do Jonathana.
- Zanieś go tam - mówię krótko.
Zazwyczaj to on wydawał mi polecenia. Teraz jednak nie protestuje.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Robię to, co każe mi Wesley. Jestem mu wdzięczny za to, że potrafi zachować zimną krew.
Ale... To nie on kocha Rosalie. I nie on patrzy na to, jak osoba, którą kocha odchodzi od zmysłów.
Wchodzę do sali, w której znajduje się stół operacyjny. Jest chyba jeszcze lepiej wyposażona, niż szpital w Agencji, a już na pewno lepiej, niż Insolitam Hospital. Kładę chłopaka na łóżku, a lekarze każą mi wyjść z pomieszczenia, co też robię. drzwi znikają i ściana na powrót wygląda normalnie.
Odwracam się. Wesley już poszedł. Ledwie zarejestrowałem fakt, że powiedział, że przyjdzie potem. Maralynn stoi w drzwiach cała blada, ale gdy tylko mnie widzi, wychodzi z pokoju, rzucając coś o pójściu po coś do picia.
Podchodzę do Rosalie, nie wiedząc, co powiedzieć.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Dalej jestem w szoku. Mrugam, Matt leży na łóżku, znów mrugam i już go nie ma, kolejne mrugnięcie, a przede mną pojawia się Johnny. Przyciskam dłonie do ust i nosa próbując się opanować ale nie mogę. Po prostu nie mogę.
- Jaak... - wyduszam z siebie. - Dlaczego...? - dopytują chrypiąc. Mój głos jest bardzo niewyraźny i prawie nic nie widzę przez łzy. Cała się trzęsę, a kolana w końcu same się pode mną uginają.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
W ostatniej chwili łapie Rosalie. Podnoszę ją do góry i sadzam na łóżku. Ktoś zdjął z niego brudną od krwi pościel. Wesley? Maralynn? Nie jest to ważne. Przyciągam ją do siebie i obejmuję ramionami. Całuję w czubek głowy.
- Wyjdzie z tego - mówię, starając się, żeby mój głos brzmiał pewnie. - Zobaczysz. Matthew to silny chłopak.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Ale to nadal dziecko - mamroczę zrozpaczona. - To nadal mały chłopiec... - powtarzam. - T-takie rzeczy nie... Nie, nie, nie - powtarzam na okrągło kręcąc głową. Mam wrażenie, że jak powiem to wystarczająco dużo razy czas się cofnie i będę mogła go ochronić. - Dlaczego on... To tylko chłopiec - mówię niewyraźnie, przyciskając policzek do piersi Johnnego. - Tak nie może być... - dodaję słabym głosem.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Nie potrafię jej pocieszyć.
Nie znam się na uczuciach. Nie wiem, co robić.
Przejmuję kontrolę nad jej emocjami. Są tak rozchwiane, niestabilne, silne, że prawie się udzielają mi samemu. Nie daję się jednak temu i staram się je uspokoić. Powoli i delikatnie. Nie chcę sprawiać, że będzie wesoła. Pewnie nawet bym nie potrafił w tym momencie. Chcę po prostu choć trochę ulżyć jej w cierpieniu. Obejmuję ją mocniej.
- Rosalie, Matthew da sobie radę. To najlepsi chirurdzy w Insolitam. - mówię uspokajającym szeptem.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Mam wrażenie, że nagle wszystko cichnie. W końcu mogę wziąć głęboki aczkolwiek drżący oddech. Łzy stają mi oczach ale żadna nie spływa już po moich policzkach. Kiedy emocje powoli opadają czuję jak kompletnie opuszczają mnie siły. Rozluźniam się całkowicie, po prostu już nie jestem wstanie być spięta.
- Co się stało...? - pytam szeptem. - Nie rozumiem jak mogło się to stać... I skąd ty... I... - Zaciskam powieki, a kilka łez spływa mi po policzkach i wsiąka w już i tak mokrą koszulę Jonathana.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Waham się przed powiedzeniem Rosalie prawdy.
- Matthew podjął parę... nieprzemyślanych decyzji. A ja zdążyłem w ostatniej chwili go znaleźć - mówię, patrząc na ścianę z obrazem.
Nie mogę jej teraz wszystkiego powiedzieć. Nie jest w takim stanie, żeby wszystko zrozumieć.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline