Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.






Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.

Offline


Po chwili ten chłopak( chyba chłopak, bo u mnie w domu chłopcy trochę inaczej wyglądają) wciska jakiś przycisk i wchodzimy do wielkiego metalowego pudła- O jejku co to takiego? Mogę się tym pobawić?- zaczynam wciskać różne guziki w tym dziwnym czymś.
Offline


- O boże, nie... - jęczę.
Zanim zamkną się drzwi wychodzę z windy, a za sobą ciągnę nieznajomą. Wchodzimy do drugiej. Od razu łapie ją na nadgarstki.
- Nie. Naciskaj. Przycisków. Okej? - pytam nie spuszczając z niej wzroku. Z pamięci naciskam przycisk z numerem piętra, a drzwi się zamykają.

Offline


- No dobrze, dobrze, ale możesz zacząć odpowiadać na moje pytania?- unoszę brwi.- Co to jest, gdzie my jesteśmy i po co mnie ciągniesz do swojego domu?
Offline


- Zabieram cię do swojego domu abyś się nie szlajała po ulicach w kostiumie półnagiej wróżki. Może prześpisz się i przypomnisz gdzie mieszkasz i upewnisz, że na pewno nazywasz się Daisy - tłumaczę. - Jesteśmy w Insolitam City. A to jest... - nie kończę bo winda rusza, a dziewczyna dosłownie przykleja się do mnie i zaczyna piszczeć. - Ej no spokojnie! - Obejmuje ją ramionami. - CHOLERA TO TYLKO WINDA! USPOKÓJ SIĘ!

Offline


Przestaję piszczeć. Ta wielkie metalowe coś jest przerażające, chce jak najszybciej stąd wyjść.- Wypraszam sobie, to nie jest kostium!- mówię i zakładam ręce na ręce.- Jestem najprawdziwszą wróżką i mogę to udowodnić.- mówię pewna siebie nieco podniesionym tonem.
Offline


- Świetnie - burczę i puszczam ją. - Tylko proszę cię nie skacz bo nie mam ochoty tłumaczyć się policji z tego jak obca dziewczyna znalazła się w moim mieszkaniu, a potem uznała, że jest wróżką i umie fruwać. - Przewracam oczami.

Offline


- Ale ja naprawdę umiem latać. Pokazać ci moje skrzydła?- uśmiecham się niewinnie.
Offline


- Widziałem je i proszę cię... nie rozbieraj się dopóki nie dojdziemy do domu - mówię błagalnie. - Dam ci jakieś ciuchy mojej dziewczyny. - Mierzę Daisy wzrokiem. - Choć i tak pewnie będą za duże. - Wzdycham. - Manuela nie będzie zadowolona - mruczę pod nosem dla żartów do siebie.

Offline


- Manuela... Ładnie twoja dziewczyna się nazywa.- śmieję się.-A pozwolisz mi polatać w domu? Muszę rozprostować skrzydła. Na serio jestem wróżką i uczę się w akademii wróżek na wróżkę strażniczkę.
Offline


Mam ochotę wyprowadzić ją z błędu... Ale zaraz gryzę się w język. Tak będzie zabawniej.
- Jasne. Będziesz mogła polatać, poskakać po łóżkach, powisieć na suficie i pohuśtać się na żyrandolach. Co tylko będziesz chciała - mówię, a moje słowa wprost ociekają ironią.
Słychać ciche "dyń" i winda się zatrzymuje. "Wróżka" podskakuje w miejscu ale nie robi już paniki. Na szczęście. Myślę.

Offline


- Cudownie- uśmiecham sie szeroko i wychodzę z tego czegoś gdy sie otwiera.
Pora zrobić mu kawał. Zmniejszam do wielkości mniej więcej lalki i biegnę w stronę wielkich drzwi.
Offline


Zatrzymuję się jak wryty.
- Co do cholery... - mruczę pod nosem nie mogąc się ruszyć.
Winda za mną się zamyka, a ja nadal stoję tak kretyn i patrzę na... Na co ja w ogóle patrzę?

Offline


Wskakuje mu na stopę i ciągnę go za nogawkę spodni.- Jestem głodna.- jęczę piskliwym głosikiem.
Offline


- Dobra. Może to nie ty się naćpałaś tylko ja. I teraz wymyśliłem sobie laskę, która się zmniejsza? - mówię pytająco - Boże... - Przyglądam się Daisy. - Zmniejszyłaś też moją bluzę - zauważam.
Idę w stronę mieszkania i otwieram drzwi, wpuszczając dziewczynę/wróżkę albo schizę do domu. Nie jestem tego pewien.

Offline


- Spokojnie powiększy sie razem ze mną, chociaż to by było śmieszne gdyby sie nie powiększyła.- chichoczę i rozglądam sie po mieszkaniu.
Offline


- To ja chyba się położę albo ty się połóż... Albo oboje się połóżmy. - Marszczę brwi. - Zaraz... - plącze się. - Że oddzielnie nie razem - wzdycham nieco rozbawiony.

Offline


-Nigdy w życiu wróżki nie widziałeś? Boże facet gdzie ty sie wychowywałeś,- unoszę brwi i wybucham śmiechem.
Offline


- Emmm... Tu? Insolitam City? - mówię pytająco i patrzę na nią ze zmarszczonym czołem. - Cholera ty nie jesteś schizą! Ani zdrowo naćpaną wariatką! - uderzam otwartą dłonią w czoło. - Ty na serio jesteś wróżką... - te słowa brzmią tak strasznie idiotycznie w moich ustach. Chyba w każdych brzmiały by równie głupio. - W końcu to Insolitam City...

Offline


-Brawo za to niesamowite odkrycie.- powiększam sie do normalnych rozmiarów i bije brawo.- Właśnie od pół godziny próbuje ci to powiedzieć a ty skutecznie temu zaprzeczasz.- wzdycham.
Offline


Opadam na kanapę.
- Jesteś wróżką - powtarzam się. - Nie no spoko... To jest całkiem normalne - dodaje spiętym głosem. - Muszę zadzwonić do Sami - mruczę pod nosem i zaczynam szukać telefonu.

Offline


- Tam gdzie mieszkam to całkowicie normalne.- uśmiecham sie i siadam obok niego a następnie zdejmuje bluzę i oddaje chłopakowi. Sami jest twoją mamą? I kiedy wraca Manuela twoja dziewczyna?
Offline


- Sam jest moją dziewczyną, a Manuela moją chmurką - mruczę pod nosem i wybieram numer ale Sam nie odbiera.

Offline


- Chmurką?- unoszę brwi pytajco. - A dziwiłeś sie, że wróżki istnieją.- wybucham śmiechem po raz kolejny.
Offline


- Ty jesteś wróżką, a ja mam chmurkę. Nie przyczepiaj się do mnie. - Wywracam oczami. - Nie chcesz iść spać? Nie jesteś zmęczona?

Offline