Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tutaj ciężko znaleźć dobrą wróżkę strażniczkę - żalę się, choć mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Przyglądam się jej przez chwilę. - Wypadałoby wyregulować ci brwi. Bez urazy, ale jesteś strasznie zarośnięta.
Ciągnę ją na fotel, a sama wyciągam z kosmetyczki pęsetę.
- Może zaboleć - ostrzegam i przystawiam narzędzie pomiędzy jej brwiami, by usunąć tę monobrew.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Ała!- piszczę.- Ała! Ał! O matko naturo co to jest? Czy to metoda tortur na tym dziwnym świecie?- pytam krzywiąc się.- Ał!- znowu piszczę gdy Sam wyrywa coraz to kolejne włoski.- Ja mogę być twoją wróżką strażniczką. Rodzice byliby dumni.- zgłaszam się ochoczo.
Offline
- Stara zasada czarodziejek brzmi: jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz się nacierpieć - mówię mądrym głosem. - Muszę cię jeszcze umalować i ułożyć ci włosy.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Ciekawa zasada, muszę zapamiętać.- uśmiecham się.- Ten makijaż i układanie włosów też boli?- pytam
Offline
- Niee... - Kręcę głową, ale zerkam na jej siano na głowie. - Choć może układanie włosów. To dość bolesny, ziemski rytuał, głównie zarezerwowany dla kobiet. Ale dzięki niemu upodobnisz się do mieszkańców ziemi.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
-Rozumiem.- mówię i wyjmuję liścia z włosów, nie wiem nawet skąd on się tam wziął.- Wiesz może czemu faceci dziwnie na mnie patrzyli? Coś jest nie tak z moim ślicznym strojem?
Offline
- Och, mężczyźni tutaj są... - niewyżyci seksualnie? - ...specyficzni. Musisz zasłaniać więcej ciała, bo na nich rzucono taki czar, że im więcej ciała kobiety jest odsłonięte tym bardziej reaguje ich ciało.
Staram się nie wybuchnąć śmiechem, błagając w myślach, by Gabe mnie nie słuchał.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- O matko to straszne! A co robicie jak jest gorąco i nie możecie odsłonić ciała?- pytam zaciekawiona.
Ostatnio edytowany przez Daisy Lafayette (2016-07-25 21:14:24)
Offline
- Mmm... Nie zwracamy uwagi na facetów. - Wzruszam ramionami i kończę czesanie jej w warkocza i makijaż, podkreślając na niebiesko oczy. - Zaraz przyniosę ubrania. Poczekaj tu. - Marszczę brwi. - I niczego nie zepsuj poza zasłonkami.
Wychodzę szybko do garderoby.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- To nie byłam ja tylko Kundzia!- zaprzeczam.- Ja nie mam w zwyczaju jeść zasłonek i firanek.- chichoczę.
Offline
Wracam i z ulgą zastaję pokój w dobrym stanie. Podaję dziewczynie ubrania.
- Wiesz jak je założyć?
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Nie do końca. W życiu takiej nowoczesnej technologii zastosowanej w tych ubraniach nie widziałam.- mówię patrząc podejrzanie na ubrania.
Offline
Tłumaczę dziewczynie jak ma się ubrać i po kilku próbach w końcu nie wygląda jakby urwała się z klubu ze striptizem.
- Dobra. Chodźmy zanim zbudzimy Gabriela - rzucam.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Gdzie idziemy?- pytam i idąc w stronę wyjścia potykam się o coś i zwalam jakiś wazon stojący na stoliku.- Ojć.
Offline
Syczę.
- Obudzisz Gabe'a - mówię. - A odpowiadając na pytanie, jeszcze nie wiem.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Dobra teraz będę cicho.- zmniejszam się i wskakuje do torebki dziewczyny która wychodzi i zamyka drzwi.
Offline
Wtaczam się, bo inaczej nie można tego nazwać, na ostatnie piętro wieżowca. Nie wiem, jakim cudem udaje mi się doczołgać do drzwi. Krew z rany ścieka mi pomiędzy palcami, a przed oczami mam mroczki. Co mi z przyspieszonej regeneracji, gdy oni potrafią... Cholera. Cholera. Cholera! Zaczynam znów walić pięścią w drzwi z jeszcze większą determinacją.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Sfrustrowana podchodzę do drzwi. Kto normalny robi takie rzeczy o tej porze?!
Zanim zdążę pomyśleć, że jest prawie 2:30 w nocy i za drzwiami może stać psychopatyczny morderca, naciskam na klamkę.
- Czego tak... - Zaczynam, ale głos więźnie mi w gardle, gdy przede mną na kolana osuwa się chłopak w ciemnym stroju i masce. Jest sporo ode mnie wyższy, ale dość szczupły.
Nie mam pojęcia, co mam robić.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Upadam na ziemię w mieszkaniu Samanthy, ale głos nie należy do niej. Mam wrażenie, że skądś go znam. Ale... Jak to możliwe, że ktoś tu jest?
- Pomóż - chrypię, bo tylko na tyle mnie stać. Zaczyna mi być wszystko jedno, czy na mnie doniesie. Błagam, żeby tylko ta osoba wiedziała cokolwiek o medycynie.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Rozum mówi mi, że powinnam go wyrzucić, jednak odruch pomagania, który wyrobiła we mnie matka, przejmuje nade mną kontrolę. Rozglądam się, czy nikt go nie widział. Po schodach ciurkiem spływa krew. Będzie trzeba to posprzątać, zanim ktoś to zobaczy. Wciągam go do środka i zamykam drzwi.
- Musisz wstać. Nie podniosę cię - mówię drżącym, ale stanowczym głosem.
Chłopak jakimś cudem podnosi się przy pomocy mojej i ściany. Przewieszam jego ramię przez szyję i chwiejnym krokiem wlokę go za sobą do środka mieszkania. Od razu kieruję go do łazienki. Zostawiam go na ziemi.
- Uciskaj ranę - wyrzucam z siebie szybko, po czym rzucam się w poszukiwaniu apteczki.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Robię to, co mówi mi dziewczyna. Staram się zachować świadomość.
- Co ty tu... robisz? - Pytam, starając się skoncentrować.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Mogłabym zapytać o to samo - mówię.
TAK! Znalazłam!
Wyciągam apteczkę i wyjmuję leki przeciwbólowe, które podaję chłopakowi.
- Niezbyt pomogą, ale zawsze - stwierdzam.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Staram się nie patrzeć na to, co robi. Odwracam wzrok i zaciskam zęby, gdy ból wzmaga się.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Mów do mnie - każę mu, gdy przypominam sobie, że muszę utrzymywać z nim kontakt słowny.
Łapię z wahaniem igłę. Muszę zaszyć ranę.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Na pewno wiesz, co robisz? - Pytam.
Nie chcę mówić. Chcę spać. Naprawdę chcę spać. Przymykam oczy.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline