Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Czeka w naszym cudownym łóżku, z którym mamy mnóstwo wspaniałych wspomnień - rzucam niby od niechcenia, unosząc brew. Bawię się pełnym kieliszkiem szampana.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Też mam z nim niezłe wspomnienie - przypominam, popijając alkohol.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Uśmiecham się sztucznie.
- Och. Jak mi przykro, że jedyne twoje wspomnienie z nim związane miało miejsce koło 4 lat temu i będzie twoim ostatnim, Wes.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Tańcząc w rytm piosenki wchodzę w tłum na parkiecie (prawdopodobnie rodzinę Lewisa). Cały czas śmieję się i szczerzę jak głupia. Lubi tą piosenkę i aż chce mi się do niej ruszać.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Nie zamierzam dziś tańczyć. Może później. Nalewam sobie szampana i patrzę na parę młodą. Już mi się nie podoba.
Podobno jestem wariatką!
Offline
Oddstawiam niedopitego szampana. Czyli dla mnie to koniec alkoholu na dzisiaj. Siadam przy stoliku i przyglądam się... powiedzmy, że tańczącym.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Zaczynamy brać ludzi do tańca. Podchodzę do Skylar i pytam z uśmiechem.
- Zatańczysz?
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Uśmiecham się do Lewisa i kiwam głową, zaczynając wspólnie tańczyć.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
-To już wyższy stopień paranoi, bać się wymyślonego dziecka, nie sądzisz- Jezu, jaki on jest zabawny.
No feelings, no pain
Offline
Podchodzę do Jordana, który stoi obok maszyny DJ-a.
- Cześć. - mówię z uśmiechem.
Ostatni raz tańczyłam z nim, chyba 2 lata temu na plaży.
- Masz ochotę potańczyć?
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Wzruszam ramionami. - Czemu nie? - prowadzę Lise z powrotem na parkiet.
Offline
- Wyższym stopniem paranoi jest wymyślanie, że jest się w ciąży. - prycham i upijam trochę szampana.
Offline
Odwracam się do młodej kobiety, która siedzi obok mnie.
- Nie wyglądasz, jakbyś była w dobrym nastroju. - Uśmiecham się lekko.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
- Jak się bawisz? - pytam chłopaka, kiedy zaczynamy tańczyć.
Zauważam, że Lewis tańczy ze Skylar. Dobrze się składa...
- Odbijany! - mówię z uśmiechem i z powrotem trafiam do Lewisa, a Jordan do Skylar.
Ostatnio edytowany przez Lisa Steward (2016-07-26 19:52:16)
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
-Nie, to był wyższy poziom wkręcania Alexa. Twoja mina-bezcenna- śmieję się i odchodzę, znajdując wreszcie szampana. Na całkiem trzeźwo tej imprezy nie łyknę.
No feelings, no pain
Offline
Uśmiecham się do dziewczyny. - Też masz wrażenie, że oni to zaplanowali? - pytam, zaczynając z nią tańczyć.
Offline
Jedna piosenka się kończy, puszczam następną i przy okazji zdejmuję pelerynę.
https://www.youtube.com/watch?v=6JCLY0Rlx6Q
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
- Czyżbyś była jedną z tych "chodźmy zaczarować świat uśmiechem!"? - przewróciłam oczami. - Tak nie jestem w dobrym nastroju.
Podobno jestem wariatką!
Offline
- Jednak gdybyś znowu wymyśliła sobie, że jesteś w ciąży, idź dręczyć innych ludzi. - przewracam oczami. - Nie mam ochoty brać udziału w takich debilizmach.
Offline
- W sumie na to wygląda - przyznaję ze śmiechem. - Ale zawsze mogło być gorzej - stwierdzam wspaniałomyślnie.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
- A no mogło. - przytakuję i obracam ją w rytm muzyki.
Offline
- To... zatańczysz, po raz kolejny? - pytam dziewczyny, która wygląda jakby była przepełniona optymizmem.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Nie, jestem z tych "przyszłam-sama-na-wesele-pary-której-do-końca-nie-znam-i-nie-mam-z-kim-tańczyć" albo w skrócie Arya - mówię, starając się nie roześmiać. - W sumie, po co się zmuszasz, żeby tutaj siedzieć? - Pytam nieco zdziwiona.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
- Co ty jesteś jej bratem, że tak za nią łazisz?- pytam chłopaka który przyszedł z Sam.
Offline
Uśmiecham się jeszcze szerzej gdy słyszę jedną ze swoich ulubionych piosenek.
- Dobrze tańczysz - zauważam na głos.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline