Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Słyszę pierwsze nuty "belgijki". Uwielbiam tą piosenkę.
- Cześć. - mówię uśmiechnięta do dziewczyny. - Może potańczysz? - podaję jej rękę.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- O tak. - odpowiadam, chichocząc cicho. To wesele będzie niezapomniane.
"Jeśli nie czujesz straty po odejściu człowieka, to znaczy, że ten człowiek nic dobrego dla ciebie nie zrobił."
Offline
- Oczywiście.- uśmiecham się do chłopaka którym był chyba pan młody.
Offline
Patrzę na Lindsay-która-przyszła... nie pamiętam, jak ona to powiedziała. W sumie chyba za bardzo się przy niej nie wybawię na weselu. Podnoszę wzrok na pannę młodą.
- Jasne. I tak nie mam z kim tańczyć. - Mimowolnie zerkam na Jamesa, choć od razu odwracam wzrok i wzruszam ramionami. - Mam na myśli chłopaków. - Śmieję się i idziemy na parkiet.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Podaję jej ramię i ustawiamy się w kółku.
- Jak się bawisz? - pytam, tańcząc do rytmu.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Kiedy tańczymy odchylam głowę na stanowisko DJ'a.
- To dobrze, że nikogo tam nie ma? - pytam Jordana, który stoi obok mnie w kole.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
- Tak. Wszystko się zgadza. - uśmiecham się do Jamesa. To naprawdę śmieszne.
Offline
- Myślę, że zaraz znajdzie się jakieś grono dla ciebie. - mówię przyjaźnie i zaczynamy tańczyć z innymi.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Całkiem fajnie, chociaż nigdy nie byłam na takim weselu.- kiwam głową uśmiechnięta.
Offline
- Nigdy? - pytam nieco zaskoczony.
Obracam dziewczynę.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Marszczę brwi patrząc na niego.
- Em... za to wiem, że wpatrywanie się w pusty punkt i uśmiechanie się do niego to nie są dobre znaki - zauważam robiąc kroki w przód.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
- Hmm tam gdzie mieszkałam wesela inaczej wyglądały.- odpowiadam nadal z uśmiechem
Offline
- Bywa. - wzruszam ramionami, po czym następna osoba wskakuje na jej miejsce.
Offline
Przechadzam się wśród stolików, podkradając z każdego to owoc winogrona, a gdzie indziej szampana. Jeszcze nikt nie zwrócił na mnie uwagi. I dobrze, tak ma być.
W pewnym momencie siadam w cieniu i spoglądam na tańczących. I widzę ją. Chasseur.
Offline
- Jakieś jeszcze głębokie uczucia do mnie żywisz? - Pytam złośliwie.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Mam ochotę zapytać ją co ma na myśli, ale jest przejście. Trafiam na... Lindsay.
- Cześć. - mówię do niej.
Ostatnio edytowany przez Lewis Steward (2016-07-26 20:37:03)
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Głębokie przekonanie, że powinienem był zostać w domu - mówię.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Zapomniałem, że w tym tańcu zmienia się partnerów. I oczywiście nie zauważyłem, ze tańcząc z Mikim staje po kobiecej stronie koła. Upokarzające.
- Um... cześć Jordan - bąknąłem tańcząc dalej.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Na następnej piosence idziemy tańczyć - ostrzegam go. Nadal nie zaczęłam szampana.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Śmieję się. - Cześć, Arael. Co cię tu sprowadza? - zadaję oczywiste pytanie.
Offline
Unoszę brew, gdy na nią patrzę.
- Nie będę tańczył - mówię chłodno.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
- Ślub łamagi z ciotą. Nie mogłem tego przegapić - chichoczę. - No i pewien Anioł się uparł, że muszę brać aktywny udział w zabawie...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Będziesz - odpowiadam stanowczo. - Nie po to zgodziłam się na propozycję ojca, żeby całe wesele przesiedzieć. Nie moja wina, że Gabriel musiał zostać w domu - wymawiam miękko jego imię i automatycznie lekko się uśmiecham.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- I bardzo dobrze. - stwierdzam.
Offline
Siłą powstrzymuję się, żeby nie przewrócić oczami.
- Wspaniale - odpowiadam, starając się zachować spokój.
Nie wiem, czemu Jonathan kazał mi tu przyjść. No dobrze. Wiem. Mimo wszystko, powinien mi kazać iść jako zwykła ochrona, a nie jej partner.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline