Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4
W pierwszej chwili nie mogę wydusić z siebie ani słowa. Powinienem się tego spodziewać. To Mara Castle. Tutaj trzeba spodziewać się niespodziewanego.
Uśmiecham się pod nosem.
- Przyjemne - mruczę.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Po raz pierwszy mam wrażenie, że jestem bardziej zawstydzona od niego.
- Przyjemne - potwierdzam - i żenujące.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Ale jednak potwierdzasz, że przyjemne? - Patrzę na nią rozbawiony.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Unoszę brew.
- Bo oberwiesz, Lawler.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Kiwam głową, przewracając oczami.
- Tak, tak. Oberwę - mówię takim tonem, który okazuje, że nie biorę na poważnie jej słów.
Nachylam się do niej i całuję ją w policzek.
- Cholera, lepiej, żebym uciekał - mówię i puszczam się biegiem w stronę windy.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- LAWLER! - Krzyczę za nim ze śmiechem i również zaczynam biec.
Moje policzki są takie ciepłe, że chyba nawet makijaż nie zakryje tego, jakie są czerwone.
To najlepszy wieczór w moim życiu.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4