Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Rzucam koszulkę na bok (Wera: MATT BEZ KOSZULKI AAA ♥_♥) i opuszczam wzrok na niziutką w porównaniu do mnie Melissę.
- Chyba dzisiaj nie popływasz - rzucam, patrząc na fale. - Ale potem mogę cię zabrać na jakieś ciastko. Albo lody.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Stoję w kostiumie i patrzę najpierw na Matta, potem na morze i znów na Matta.
- Ale... Ja chce wejść do wody - mówię uparta i tupie niezadowolona nogą.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Unoszę brew i krzyżuję przed sobą ręce.
- Chcesz wejść w takie fale? - Pytam. - Nie ma mowy. Widzisz? - Wskazuję dookoła. - Wszystkie dzieci siedzą grzecznie na plaży. Chcesz żeby tacie było przykro, że się nie słuchasz?
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Nie. Ale chce wejść dowody. Przecież nie musisz mówić tacie. Dużo rzeczy mu przecież nie mówisz. Tego też nie musisz - mówię uparcie i patrzę na brata z wyrzutem.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kręcę głową stanowczo.
- Nie. Tym razem mu powiem. I wcale nie żartuję. Masz nie wchodzić do wody, Melly.
Bo znowu ciotka będzie rzucać teksty o tym, że "nie jestem dorosły".
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Hm - wzdycham urażona i wyjmuję łopatkę i wiaderko z plecaka. Siadam kawałek od Matta i zaczynam budować zamek.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Nie fochaj się. - Pokazuję dziewczynce język.
Wtedy dzwoni mój telefon.
Ciocia Rosie
Krzywię się niezauważalnie. Nadal nie mam siły z nią rozmawiać po naszej ostatniej kłótni.
- Halo? - Mówię nieco chłodno.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Dotarliście już na plażę? - pytam siadając na krześle w kuchni.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Tak - rzucam krótko, bawiąc się plecioną bransoletką na nadgarstku.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Coś słabo cię słyszę, chyba u was mocno wieje - stwierdzam, słysząc szumy w słuchawce. - Jak Melissa? Na razie grzeczna?
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Zerkam na dziewczynkę, która siedzi spokojnie na piasku. Nadal ma obrażoną minę, ale przynajmniej nie ucieka.
- Fochnięta, ale zdrowa - rzucam.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Usypuję dużą górkę z piachu i zaczynam ją uklepywać łopatką. Po chwili patrzę tęsknym wzrokiem w stronę morza. Inne dzieci wchodzą... No dobra. Nie wchodzą. Ale czy to musi oznaczać, że ja też nie mogę wejść?
Patrzę na Matta. jest zajęty rozmową. Po cichu wstaję i idę w stronę morza. Zamoczę tylko nogi...
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wzdycham słysząc ton Matta. Postanawiam jednak nic nie mówić.
Kiwam głową.
- Są za duże fale? - pytam, domyślając się. Słyszę w słuchawce ciche potaknięcie. - O której wrócicie? Dziś robię spaghetti na obiad.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Nie mam pojęcia. Odstawię Melissę przed obiadem. Ja wychodzę. - Bo nie mam ochoty siedzieć w ciszy.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Przełykam ślinę.
- Matt... Proszę cię. Nie zachowuj się tak - mówię błagalnym tonem. - Nie jestem twoim wrogiem. Wróć normalne na obiad. Porozmawiajmy na spokojnie - proszę.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Wbiegam do wody rozradowana i zaczynam skakać przez fale, które są na prawdę duże. Staję dosyć płytko. Ale po chwili czuje się już o wiele swobodniej i robię kilka kroków do przodu.
I w tedy tracę równowagę i się wywracam. A fale nie czekają aż wstanę...
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Umówiłem się z Marą - wyparowuję, choć to nie jest prawda. - I... - zacinam się.
Nie ma Melissy. Rozglądam się gorączkowo po plaży.
Błagam, tylko żeby nie poszła do wody.
- Muszę kończyć - rzucam do telefonu, który po chwili wyrzucam na koc.
Zrywam się z miejsca.
- Melly? - Wołam. - Melissa!
Staram się użyć wszystkich zmysłów, by ją odnaleźć. Nie jest to jednak konieczne, bo po chwili słyszę pisk, który zmraża mi krew w żyłach.
Błagam, nie do wody.
- Melissa! - Wydzieram się i ruszam biegiem w stronę wody.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Przerażona zaczynam piszczeć co nie jest dobrym pomysłem bo po chwili nadchodzi kolejna fala, a ja nie zdążam wstać. Woda nalewa mi się do ust i nosa. Nie mogę złapać oddechu przez co jeszcze bardziej panikuję. Kolejna fala i kolejna. Woda jest strasznie zimna, przez co zaczynam się cała trząść.
Nie wiem czy mam grunt pod nogami. Kręci mi się w głowie i widzę zabawne ciemne plamki przed oczami. cały czas próbuję złapać oddech ale za każdym razem jest coraz gorzej. Macham rękami i nogami na wszystkie strony z nadzieją, że Matt mnie zobaczy.
Po chwili jednak stwierdzam, że nie mam siły... Zaciskam powieki bo strasznie pieką mnie oczy... No i te plamy od których wszystko się kręci...
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wbiegam do wody w tak szybkim tempie, jak jeszcze nigdy dotąd. Rozglądam się gorączkowo.
Tłum ludzi zbiera się przy brzegu i obserwuje z przerażeniem.
Gdzie ona jest? Rozglądam się gorączkowo. Wpadam w panikę.
I wtedy widzę rękę... Nie, palec wystający z wody.
Rzucam się w tamtą stronę.
Widzę wszystko pod wodą, choć oczy mnie pieką. Dziewczynka ma zamknięte oczy i wygląda jakby... Nawet pod wodą czuję, jak blednę. Podpływam do niej i wyciągam ją z wody, która o ironio nie jest aż tak głęboka.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Strony: 1