Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
/piękne zdjęcie/
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
/PO PLAŻY/
Niedługo po rozmowie z Mattem chłopak znów zadzwonił. Kiedy tylko powiedział mi co się stało dosłownie wybiegłam z domu, zamówiłam taksówkę i przyjechałam do szpitale najszybciej jak mogłam.
Roztrzęsiona próbuję się czegokolwiek dowiedzieć ale nikt nic nie wie i wszyscy każą stać mi w kolejce, a ja po prostu nie mogę...
Na szczęście jakiś lekarz poznaje nazwisko dziewczynki i od razu kieruje mnie do innego lekarza, który tłumaczy mi, że Melissa jest w stabilnym stanie, że miała trochę wody w płucach ale już wszystko jest z nią dobrze. Że maiła dużo szczęścia i najprawdopodobniej skończy się jedynie na zapaleniu płuc bądź oskrzeli.
Dopytuję się jeszcze o parę szczegółów i pytam o wyjaśnienie. Lekarz spokojnie i bez nerwów wszystko mi wyjaśnia. Pokazuję salę gdzie leży Mel i karze się nie denerwować. JAK JA MAM SIĘ NIE DENERWOWAĆ?! Mam ochotę wydrzeć mu w twarz. Zamiast tego kieruję się we skazane miejsce.
Wchodzę do pomieszczenia. Słyszę równe tyn, tyn, tyn z jakiejś maszyny. Melissa ma maskę ułatwiającą jej oddychanie. Jest nieco blada. Żyje i nic jej nie jest.
Łzy szczęście napływają mi do oczu, a nogi kamienieją. Nie mogę się ruszyć. Stoję w miejscu jak skamieniała i patrzę to na dziewczynkę to na chłopaka.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Ledwo rejestruję to, że ktokolwiek wszedł do pomieszczenia. Siedzę przy łóżku Melly, odruchowo bawiąc się jej dłonią Patrzę tępo na jej bladą twarz.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Powoli podchodzę do chłopaka. Kładę mu dłoń na ramieniu.
- Matt..? Jak się czujesz? - pytam cicho i niepewnie. Zastanawiam się czy w ogóle mi odpowie.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Marszczę lekko brwi, a moja ręka zamiera, gdy słyszę głos cioci.
- Hm... No... słabo - mówię zgodnie z prawdą, bo więcej nie mogę z siebie wydusić.
Cały czas mam to wszystko przed oczami. Chwila dłużej. Wzdrygam się, przez co ręka cioci spada z mojego ramienia.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Biorę głęboki oddech i chcę otworzyć oczy ale miejsce gdzie się znajduję jest strasznie jasne i od razu je zamykam. Pieką mnie oczy i jestem strasznie zmęczona. Jest mi zimno w stopy. Chce mojego pluszaka. Gdzie on jest?
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Dzięki moim wyostrzonym zmysłom pierwszy rejestruję fakt, że Melissa się budzi. Zaciskam mocniej rękę na jej dłoni.
- Melly? - Podnoszę się bardziej na krześle i nachylam się nad nią.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Mam coś dziwnego na ustach. Co to może być?
- Gdzie mój misio..? - pytam zmęczonym głosem, nadal nie otwierając oczu. - Zimno mi - mamroczę cicho.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Uśmiecham się, gdy dziewczynka pyta o misia. Skoro o niego pyta, to znaczy, że nic jej nie będzie.
- Hej, to moje towarzystwo ci już nie wystarcza, Melly?
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Kiedy Mel zaczyna coś mamrotać przykucam po drugiej stronie łóżka i delikatnie gładzę ją po głownie.
Nie mogę zrozumieć słów ale Matt najwyraźniej może bo jej odpowiada. Uśmiecham się przez łzy. Nie muszę jej rozumieć. Cieszę się, że nic jej nie jest i teraz powoli będzie wracać do zdrowia.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Najpierw niepewnie otwieram jedno oko, a potem drugie. Chwilę zajmuje mi przyzwyczajenie się do światła.
- Gdzie jestem? To nie mój pokój - stwierdzam nieco przerażona.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Pochmurnieję.
- A mówiłem, żebyś mnie słuchała? - Mamroczę. - Za niedługo będziesz w domu. Spokojnie.
Omijam przed nią fakt, że jest w szpitalu.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Zerkam w drugą stronę na zapłakaną ciocię. Nie wiem czemu płacze i jednocześnie się uśmiecha. Wygląda to zabawnie dlatego i ja się uśmiecham.
Po chwili dzwoni telefon. Ciocia wyjmuje go z kieszeni, a uśmiech schodzi z jej twarzy. Odbierając telefon mówi, że za chwilkę wróci.
Podnoszę wolną rękę do twarzy i dotykam tego plastikowego czegoś przy twarzy.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kręcę głową, zabierając jej rękę z twarzy.
- Lepiej tego nie zdejmuj. To nie jest dobry pomysł. - Drapię się po głowię. - Posłuchaj mnie tym razem, dobrze? - Mówię niemalże błagalnie.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Otwieram szeroko oczy i patrzę na Matta.
- Przepraszam - mamroczę cicho przypominając sobie plażę. Łzy napływają mi do oczu. Boje się. Zaciskam palce na dłoni brata.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Pocieram jej dłoń kciukiem.
- W porządku - mówię kojącym głosem. - Już jesteś bezpieczna, wiesz? Nie masz się czego bać.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Moje powieki robią się coraz cięższe i cięższe.
- Jestem zmęczona... I zimno mi - marudzę.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Głaszczę ją po głowie.
- Idź spać, Melly - mówię spokojnie. - To był dzień pełen... wrażeń - mówię uśmiechając się krzywo.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Nic więcej nie mówię. Po prostu zamykam oczy, a wszystko nagle znika i zostaje sama w ciemności...
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Strony: 1