Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Specjalnie przygotowany salonik - niedaleko Komnaty Dam - aby ułatwić i umilić kandydatkom i im bliskim spotkania.
/piękne zdjęcie/ /jeśli go nie widzisz to wiedz, że jesteś głupi ^_^/
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Po raz kolejny wywracam oczami.
- Nie wierzę, że to zrobiłeś! - mówię nieco za głośno ale co mi szkodzi? I tak jesteśmy sami.
Matt jedynie mrucz potakująco w odpowiedzi i kiwa głową. Na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech. Ale coś w nim jest nie tak. Co jakiś czas się dziwnie spina. Zazwyczaj tego nie robi. Co ja mówię! On prawie nigdy tego nie robi.
Już prawie o to pytam gdy drzwi do pomieszczenia się otwierają i widzę, że do pokoju wchodzi Delilah z bardzo podobnym do siebie chłopakiem. Jej brat.
- Cześć, Del - mówię wstając z kanapy na której rozsiedliśmy się z Mattem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Tak jak myślałam, zauważam Carmen. Obok niej siedzi przystojny chłopak. To musi być Matt. (no dopra, to o przystojnym to ja pomyślałam ._.)Macham do przyjaciółki i podchodzę bliżej. Już mam przedstawić Mitcha, gdy ten mi przerywa.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Uśmiecham się i wyciągam dłoń do dziewczyny.
- Jestem Mitch. Ty musisz być Carm? - Mówię, nie siląc się na oficjalne tytuły. Zerkam na chłopaka obok niej. - A ty pewnie jesteś jej bratem.
Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się, chichocząc jak jakaś gimnastyczka.
Offline
Podnoszę się i staję obok siostry, która ściska dłoń blondyna.
- Matt - przedstawiam się i również ściskam jego dłoń. Posyłam blondynce uśmiech pełen podziwu. - Wytrzymałaś z Carmen, a na dodatek moja siostrzyczka Cię polubiła - mówię do dziewczyny i wyciągam do niej dłoń. - Będę cię za to podziwiał - śmieje się.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Wywracam oczami i trzepie Matta w ramię.
- Przymknij się lepiej. - Miało to zabrzmieć jak groźba ale nie mogę się powstrzymać od uśmiechu.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Próbuję się nie roześmiać.
- Aż taki to wyczyn? - Pytam.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Unoszę brew, patrząc na Matta.
- Wiesz co, ja bardziej ją podziwiam, że wytrzymała z Delly. Ja bym się zanudził na śmierć przy jej naukowej paplaninie, gdybym nie był na to odporny od 18 lat.
Czuję, że Del piorunuje mnie wzrokiem.
Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się, chichocząc jak jakaś gimnastyczka.
Offline
Śmieje się. Patrzę chwilę na Delilah, potem na Carmen i znów na Delilah.
- Swój swojego znalazł - mówię w końcu. - I Tak, Del. To na prawdę duży wyczyn. - Posyłam Carmen znaczące spojrzenie. - Towarzyska to ty nie jesteś, księżniczko co nie? - pytam, specjalnie używając tego przezwiska i od razu widzę rezultat tego. Jej policzki oblewa delikatny rumieniec, a ja śmieje się cicho.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Księżniczko? - Patrzę na Carmen rozbawiona.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
- Prędzej ona, niż ty - dogryzam jej.
Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się, chichocząc jak jakaś gimnastyczka.
Offline
Rzucam mu wściekłe spojrzenie.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
- Też się zastanawiam dlaczego - mówię, przez zaciśnięte zęby, słodkim tonem.
Posyłam Mattowi spojrzenie mówiące: "Jeśli zaczniesz mówić to ci coś zrobię." (PSYCHOUŚMEICH C: )
Ale po jego minie widzę, że wcale go to nie obchodzi, więc kiedy tylko otwiera usta uderzam się w czoło otwartą dłonią.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Noo więc - zaczynając obejmuję ramieniem, podłamaną Carmen, a w duchu umieram ze śmichu. - Moja siostrzyczka od zawsze fascynowała się pałacem, a że wszystkie inne dziewczynki się jej bały, a do dyspozycji miała tylko starszego brata - widzę jej mordercze spojrzenie, jednak po chwili wzdycha i zwiesza bezradnie ramiona - to wykorzystywała mnie najróżniejszych zabaw - śmieje się. - Ona przestała się bawić kiedy skończyła jedenaście lat ale ja nadal się w to bawię. - Patrzę na nią z czułością. - No i została moją księżniczką - kończę radośnie.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Dzięki, Matt. Niesamowita historia. W sumie możemy wrócić do dnia kiedy byłeś pałacowym błaznem - rzucam, wywracając oczami. - Załatwię ci taką śmieszną czapkę z dzwoneczkami. Co ty na to? - pytam ironicznie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Widzę, że Delilah stara się opanować wybuch śmiechu. Szturcham ją łokciem.
- Ty się tak nie śmiej. - rzucam i wracam spojrzeniem do brata Carmen. - Przynajmniej nie masz siostry naukowca. Moja w tajemnicy jak była młodsza, włamywała się do pałacowych kamer. - Chichoczę. - Oczywiście by tego nie powiedziała w prost. Ale widziałem, jak się ślini do ekranu.
Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się, chichocząc jak jakaś gimnastyczka.
Offline
Czuję, że pod warstwą makijażu robię się czerwona.
- Po pierwsze, ja się nie ślinię do ekranu - mówię chłodno. - Po drugie, ja nie mam ochoty już tego słuchać. - Rzucam spojrzenie Carmen.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Kiwam głowę.
- Ja też - przyznaję i podchodzę bliżej Del. Zerkam na zegarek. - Za niecałą godzinę zaczynają podawać obiad. Widzimy się w jadalni? - pytam brata na co on kiwa głową. Przenoszę spojrzenie na Deltę. - Idziemy? - pytam zbyt entuzjastycznie z czerwonymi policzkami.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Przewracam oczami.
- Zdecydowanie - mówię i idę jak najszybciej w stronę drzwi.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Dziewczyny wychodzą, a ja siadam na kanapę i unoszę oczy do góry.
- Jakie te kandydatki są delikatne. Kilka tygodni w pałacu i już tak łatwo je urazić.
Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się, chichocząc jak jakaś gimnastyczka.
Offline
Parskam śmiechem i siadam obok Mitcha.
- Taa. Najpierw rzucają się na ciebie, a potem zostawiają. - Kręce głową, uśmiechając się.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- A wiesz jak spokojnie się zrobiło, jak mi się nie zwala na głowę, żeby uciec z domu? - Śmieję się. - Ale musiałem tu przyjechać, więc w sumie na to samo wychodzi.
Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się, chichocząc jak jakaś gimnastyczka.
Offline
- Nie zwala na głowę, żeby uciec z domu? - pytam, powtarzając jego słowa. - Mieszkasz sam?
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Uśmiecham się głupio. Boże, jak ja uwielbiam te ich miny, gdy się dowiadują. Wyglądają jak ryby.
- W sumie to z żoną i dzieckiem. - Hamuję wybuch śmiechem.
Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się, chichocząc jak jakaś gimnastyczka.
Offline
- Nie żartujesz? - pytam zaskoczony. - Wpadka? - mówię zanim zdołam ugryźć się w język. Brak subtelności to my chyba mamy z Carmen rodzinnie. Unoszę dłonie lekko ku górze. - Ale w sumie nie moja sprawa - dodaje wycofując się z tematu.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline