Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dom Sophie i Jaya w Angeles.
Kliknij tutaj, żeby zobaczyć zdjęcie.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Otwieram oczy i czuję, że się nie wyspałem. Jestem cały obolały i sam nie wiem, dlaczego.
Dopóki się nie orientuję, że leżę na ziemi.
A dokładniej leżę na ziemi pod łóżkiem.
Jak ja się do cholery zmieściłem pod łóżkiem?!
Zerkam w bok. Dobra. Mam lepsze pytanie.
Jak ja się do cholery zmieściłem pod łóżkiem razem z Alex?!
Trącam lekko dziewczynę łokciem.
- Wstajeeemyyyyy - nucę jej do ucha.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Jeszcze chwilkę - mówię przez sen, próbując się odepchnąć od źródła głosu hałasu. Zwijam się w kłębek z zimna ale nie mam najmniejszej ochoty wstać. Głowa mi pulsuje.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Alex? - Mówię, a ona mruczy w odpowiedziem jakieś "mhm". - Kotku? - Kolejne "mhm". - Śpisz pod łóżkiem. W domu Jaya i Sophie. Chcesz, żeby tak było dalej?
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Uchylam powieki pod które wraka się jaskrawe światło. Szybo przekręcam głowę w bok co powoduje okropny ból głowy i mdłości.
- Boże co my robimy pod łóżkiem? - pytam, a kiedy słyszę własne słowa mam ochotę wybuchnąć śmiechem ale się powstrzymuję ze względu na ból głowy.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Wchodzę do pokoju w którym panuje półmrok i rozglądam się za Alex i Theo. Słyszę głos Alex.
- Alex? - pytam patrząc w tamtą stronę ale jej nie dostrzegam.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Podskakuję na łóżku. Po chwili słyszę syczenie Theo.
- Tutaj są, Dean! - Mówię, wybuchając śmiechem.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Staję za Sophie w wejściu do pokoju i wybucham śmiechem.
- Dobra. W rodzinie Wells to mnie już chyba nic nie zdziwi.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Jacy wy zabawni - mówię sarkastycznie spod łóżka, na co oni wybuchają śmiechem.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Przymknijcie się - mruczę. - Może pomógł byś ktoś nam wyjść? - pytam cicho, próbując się zdobyć na pretensjonalny ton.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Wyciągam z kieszeni telefon i ziewam.
- Czekaj, czekaj. Uśmiech proszę - kiedy to mówię oboje zerkają na nie, a ich miny są bezcenne. Cykam kilka fotek. - Dobra. Teraz możecie ich wyciągać - chichoczę.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Podskakuję po raz ostatni, usatysfakcjonowany sykiem zirytowania i bólu, po czym zeskakuję na ziemię. Jednym ruchem podnoszę i przytrzymuję łóżko.
- Panie... przodem? - Mówię z trudem.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Wachluję się ręką.
- Och, Jay, jaki z ciebie dżentelmen.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Mhm... - mruczę. - Po tatusiu.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Wszyscy zwijają się ze śmiechu. Powoli wyczołguję się spod łóżka.
- Jak to się stało? - pytam kładąc się na plecach na dywanie. Zamykam ochy i zasłaniam je ramionami.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ja wytłumaczę! - Mówię z entuzjazmem. - Jay i Soph zrobili imprezę z okazji naszego spotkania. Wypiliście trochę za dużo... Co za nowość.- Przewracam oczami. - Graliśmy w butelkę i w sumie to nie ma nic do rzeczy, ale tak to po prostu powiem. Potem Theo szukał cię po całym domu i znalazł cię śpiącą pod łóżkiem i przytuloną do butelki po bimbrze. No i wlazł pod łóżko i też poszedł spać.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Wybucham śmiechem.
- To brzmi absurdalnie - mówię rozbawiona. Widzę zieleniejącą twarz Alex. - Dobra, Harmony weźmy ją - podchodzę do blondynki - lepiej do łazienki bo zaczyna się mniej przyjemna część kaca.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
- Jeśli mnie dotkniecie zwymiotuję - ostrzegam szeptem.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Cholera - syczę. - Przynieście tu miskę.
Stoję blisko Alex, w pogotowiu, jakby się miała przewrócić.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Biegnę po miskę i podaję ją Theo, który podstawia ją Alex.
- Wiedziałam, że tak to się skończy. - Wiecie co mi się przypomina? - Wszyscy patrzą na mnie pytająco. - "Luke, dlaczego my właściwie zerwaliśmy?".
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Uderzam się dłonią w czoło.
- O nie! Ja już was nosić nie będę.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Będziesz, będziesz - mówię i bez ostrzeżenia wskakuję mu na plecy.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Alex? - Mówię łagodnie. - Jak się czujesz? Może lepiej, żebym cię zaniósł do łazienki?
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Ale on nie pomaga.
Kiwam więc głową na słowa Theo co jest fatalnym pomysłem bo ból głowy i mdłości się nasilają.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Wyłaź z nią! Zanim obrzyga mi cały pokój. Dobrze wiemy, że to się tak zaraz skończy - mówię pół żartem, pół serio.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline