Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
-Przez przypadek. Wpadłem na niego w korytarzu. Powiedział mi... parę rzeczy o tobie- uśmiecham się niejednoznacznie.
Tak, to jest trochę zabawne.
Offline
- Nie biorę odpowiedzialności za jego słowa ani nie popieram żadnego jego zdania - próbuję żartować ale tak na prawdę jestem nieco spięta.
Spotkali się przed naszą kłótnią czy po? Boże... Co on mu powiedział?
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Naprawdę? Nie popierasz tego, że jesteś wyjątkowa i niepowtarzalna?- unoszę brwi, odwracając głowę w jej stronę.- Bo ja na przykład abloslutnie się z tym zgadzam.
Po tym, jak się odwróciłem, jesteśmy naprawdę blisko. Nasze głowy dzieli tylko kilkanaście centymetrów... a to i tak za daleko.
Offline
Patrzę mu w oczy. Przed kłótnią. Stwierdzam.
Biorę głęboki oddech.
- Bardzo często z Mattem mamy odmienne opinie na różne tematy... - Marszczę lekko brwi. - Ale skoro tak powiedział to możesz wymazać moje poprzednie zdanie - uśmiecham się kącikami ust. - Puf i nie pamiętasz - mówię pstrykając palcami. - Trzymajmy się tego, że jestem wyjątkowa i niepowtarzalna - śmieje się. Przygryzam wargę.
Uwielbiam kiedy jest blisko... Kiedy mogę czuć na skórze jego ciepły oddech.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-To właśnie w tobie uwielbiam, Car. Znasz swoją wartość i nie umniejszasz jej. Mało kto tak potrafi.
A te jej leśne oczy...
Offline
- Większość ludzi twierdzi, że to wada - zauważam.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Ja nie- uśmiecham się i przybliżam do niej jeszcze bardziej.- Też wiem, ile jesteś warta. Tyle, że nie znam tak wysokiej liczby, by to opisać.
Offline
Teraz jest tak blisko... Przez chwilę przyglądam mu się. Patrzę w jego oczy, zerkam na jego usta. Unoszę dłoń i dotykam jego policzka. Pocieram po nim kciukiem.
- Włączył ci się tryb komplementowania - żartuję. - Lubie to - stwierdzam z zadowolonym uśmiechem. Nachylam się do niego, zatrzymując twarz tak blisko, że przy każdym następnym słowie moje usta muskają jego wargi. - Ale jednak bardziej wolę jak nieco milkniesz.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Chyba wiem...- mówię szeptem, kilkukrotnie zawadzając o jej usta- ...o czym mówisz.
A potem pochylam się lekko i całuję Carmen.
Boże, jak mi tego brakowało...
Offline
Wplątuje palce prawej ręki w jego włosy, a lewą kładę na jego ramieniu. Uśmiecham się pomiędzy pocałunkami.
Uwielbiam jego dotyk. Tęskniłam za nim tak bardzo. Od razu czuje przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Nasze usta łapią wspólny rytm, otwierają się i zamykają. Po chwili to przestaje mi wystarczać i pogłebiam pocałunek. Carmen ma tak idealne usta...
Przechylam się jeszcze bardziej, tak że głowa Carmen opiera się teraz właściwie tylko na moich rękach, dziewczyna w połowie leży. A ja móglbym tylko tak na nią patrzeć i delektować się smakiem jej ust.
Offline
Odwzajemnione pocałunki stają się coraz bardziej namiętne. Czuję, że chce więcej... Pozwalam mu na to bo sama tego chcę. Muszę jedynie wyznaczyć stosowną granicę co jest cholernie trudne bo jego dotyk pozbawia mnie jakiegokolwiek racjonalnego myślenia. Mogę myśleć tylko o nim... Jego miękkich ustach i ciepłych dłoniach.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Ile minut mija zanim sobie o tym przypomnę? 10? 20? Nie mam pojęcia, nie potrafię liczyć czasu, będąc w pobliżu Carmen. Ale gdy dochodzi do mnie...
-Carmen.
Odsuwam się dość gwałtownie.
Offline
Mrugam zaskoczona kiedy tak nagle się odsuwa...
- Coś się stało..? - pytam nieco zmieszana i przyglądam się Fabianowi zaniepokojona.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Nie, tylko...- ściszam głos- Może i to jest bardzo wysoko i może to ta mniej widoczna część pałacu. Ale...- odwracam głowę w stronę nieba.- Jestesmy tu praktycznie zupełnie odsłonięci. No wiesz.
Offline
Marszczę brwi.
- A planowałeś coś bardziej nieprzyzwoitego? - pytam z zadziornym uśmiechem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Zależy... o czym mówimy- uśmiecham się krzywo.
Nie mogę się powstrzymać i znowu ją całuję. Przytrzymuję przy sobie Carmen tak długo, dopóki pocałunek się nie skończy.
-Cholera. Nie mogę się powstrzymać, kiedy, tak wyglądasz...
Offline
Przysuwam usta do jego ucha.
- To mamy problem - szepczę słodko. - Ja zawsze tak wyglądam...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Tak... w takim razie mamy naprawdę duży problem...
Przysuwam się i jeszcze raz ją całuję.
-Nie produkują produkują może jakichś trujących szminek, albo pomadek rażących prądem?
Offline
Kręce lekko głową ze śmiechem.
- Nie, Fabian - zaprzeczam i delikatnie całuje go w usta. - Musisz się albo na mnie uodpornić... Albo przywyknąć - chichoczę w jego usta.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Wzdycham teatralnie, opierając się na łokciu.
-Chyba jestem na to skazany...
Całuję ją jeszcze raz, tym razem dłużej niż wcześniej.
-Okej. To musi mi wystarczyć, bo, jak już wspomniałem, jesteśmy teraz punktem widokowym.
Offline
Kręce głową ze śmiechem. Układam się wygodnie i opieram się plecami o tors Fabiana. Łapię jego dłoń i zaczynam się bawić jego palcami.
Zapada przyjemna cisza. Czuję uspakajający się z każdą sekundą rytm jego serca i nieco przymykam powieki.
- Hmm - wzdycham cicho. - Dawno się tak nie czułam - przyznaję cicho. - W sumie nie wiem czy... Kiedykolwiek się tak czułam - śmieje się smutno.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Właściwie, to średnio ci się dziwię. Nie codziennie wychodzi się w środku nocy na najwyższą wieżę w pałacu, żeby oglądać gwiazdy z ksieciem- śmieję się cicho, patrząc na Carmen z... troską? Czułością? Wydaje się taka delikatna w moich ramionach...
Offline
- Może masz rację - mówię, splątując nasze dłonie i przyglądając się nim. - Ale bardziej... - wzdycham. Nie wiem jak to ująć. Przygryzam wargę. - Bardziej chodziło mi o relację... O to, że czuje się... - uśmiecham się pod nosem. - Tak zupełnie inaczej. Nawet nie umiem tego opisać - śmieje się z siebie, a policzki nieco mi czerwienieją.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Wydaje mi się... -pochylam się do jej ucha.- Że wiem, o czym mówisz.
Na moją twarz wpelza uśmiech, którego za nic nie potrafilbym powstrzymać. Bo jestem po prostu szczęśliwy. Nic się nie liczy, jest tylko ta piękna chwila. A my w środku niej.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna