Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Reynolds Consolidated
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
*jakiś tydzień od spotkania z Melissą w mieszkaniu*
Nie trudno było znaleźć Reynolds Consolidated. Najwyższy budynek w mieście, razem z budynkiem jeszcze jednej firmy. Nie ważne. Nie zagłębiam się w szczegóły tego miasta. Pewnie i tak niedługo mnie tutaj nie będzie.
Kierują mnie na dwudzieste czwarte piętro. Oczywiście, że nie chcę mnie puścić dalej. Krótka halucynacja wystarczy, by zbić ich z pantałyku. Naciskam guzik prowadzący na wyższe piętro.
Po chwili jestem już u góry. Wchodzę na teren siedziby. Ludzie patrzą na mnie podejrzliwie. Jak na wroga. Obcego. Może to przez mój niezbyt formalny strój?
Może. Może to zwykli pracownicy firmy, którzy obawiają się tych z Agencji.
Kieruję się do gabinetu i otwieram bez pukania drzwi.
- Przyszedłem do Jonathana Reynoldsa - mówię, widząc odwróconą w stronę okna postać.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Poraża mnie głos, który słyszę. Dawno nie słyszany. I miał być już nigdy nie usłyszany.
Muszę się mylić. Nie spałem dzisiaj dobrze. To pewnie przez to.
Odwracam się, starając się zachować pokerową twarz.
Jednak widok osoby przede mną sprawia, że nie potrafię panować nad gonitwą myśli w moim umyśle.
- Noah? - Pytam nieswoim głosem.
Nie wiem, po co się upewniam. To nie ma najmniejszego sensu.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Przyglądam się intensywnie jego twarzy. Postarzał się. Tego się spodziewałem z pogłosek, które słyszałem. Jednak wydaje mi się to dziwne. Całe życie miałem świadomość, że on jest nieśmiertelny. Że jest taki, jak ja.
- Dawno się nie widzieliśmy - stwierdzam fakt, robiąc parę kroków do przodu.
Podnoszę ramkę ze zdjęciem, na której znajduje się on, jeszcze wyglądający tak, jak go zapamiętałem, razem z ciemnowłosą, delikatną kobietą.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- I nie sądziłem, że jeszcze się zobaczymy - mówię nadal dziwnie roztrzęsionym głosem.
Zdejmuję okulary i odkładam je na biurko. Patrzę na niego przez dłuższy czas.
- Umarłeś.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Uśmiecham się pod nosem, odkładając fotografię z powrotem na stół. Już mam sięgnąć po kolejną z trzech pozostałych, jednak rezygnuję. Podnoszę na niego wzrok.
- Jednak udało mi się ciebie czymś zaskoczyć... - od tak dawna niewypowiedziane słowo ma dziwny posmak - ...ojcze.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Ojcze.
Jedyna osoba, która potrafiła sprawić, że coś czułem. To z nimi miałem szansę na normalną rodzinę. Przed Rosalie i po Gabrielli tylko on potrafił sprawić, że czułem się naprawdę jak ojciec.
A potem zginął. I wszystko stało się takie, jak przed Rosie.
Wymijam biurko i nie zważając na nic, obejmuję go.
- Dobrze widzieć cię żywego, Noahu - mówię swoim opanowanym głosem, który jednak momentami trochę drży.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
To dziwne.
Nie oczekiwałem aż takiej reakcji. Na pewno nie od niego.
Po chwili się ode mnie odsuwa.
- Nie miałem większego wyboru - kręcę głową, siadając w na krześle. - Szwaby by się dowiedziały. Z tą ich cholerną obsesją na punkcie nadprzyrodzonych mocy i nieśmiertelnych, nie daliby spokoju ani mi, ani matce.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Nam mogłeś powiedzieć - zauważam, siadając na przeciwko niego i splatając dłonie na biurku. - Jane się załamała. Nigdy nie była już taka sama.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Krzywię się lekko. Zaraz jednak to powstrzymuję.
- Dobrze wiesz, że nie mogłem. - Kręcę głową. - Wszystko na czym mi zależało poszło się jebać. Podobno nawet kilka lat później zestrzelili mojego najlepszego przyjaciela. Zostałeś mi tylko ty.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Kręcę głową.
- Hunter przeżył. Z tego co wiem, przebywa teraz w okolicach Eastbury w Anglii. - Patrzę jak na jego twarz wchodzi wyraz niedowierzania. - Keith należy do... innego rodzaju Obdarzonych. Zbyt trudno jest mi to teraz wytłumaczyć.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Zirytowana i zmęczona idę korytarzem. Po cholere ojciec zamyka drzwi na klucz.
Nawet nie pukając naciskam na klamkę drzwi.
- Daj mi te cholerne klucze bo... - ucinam stając jak wryta i wlepiając wzrok w Noaha.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Marszczę brwi.
Jest chyba ostatnią osobą, której bym się tutaj spodziewał.
- Melissa? Co ty tutaj robisz? - Pytam zaskoczony.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Również marszczę brwi. Ta mała zmarszczka, która pojawia się pomiędzy jego brwiami... Jane zawsze mówiła, że ma ją po mnie.
- To wy się znacie? - Pytam, nie do końca rozumiejąc, co się tutaj dzieje.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Raczej co ty tu robisz? - odpowiadam pytaniem na pytanie, ignorując ojca. Nerwowo przeczesuje włosy palcami.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Johnny: mindfuck
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Kręcę głową, kompletnie skonfundowany.
- Mówiłem ci, że muszę załatwić pewne sprawy w Insolitam - przypominam jej.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Miękną mi kolana. Kolor w mojej głowie powoli przenosi się na palce. Pomimo okropnego uczucia i ściśnietego żołądka mówię, a raczej burcze niemało:
- Z moim ojcem? - Serce tłoczenie mi się w piersi i huczy mi w uszach.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
"Z moim ojcem?
W jednej chwili mam wrażenie, że wszystko podchodzi mi do gardła. Robi mi się niedobrze. Zerkam na tatę, który kompletnie nie wie, co się dzieje.
- Z moim ojcem - mówię nieswojo.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Czerwienieją mi policzki. Przenoszę mordercze spojrzenie na ojca.
- Tłumacz się, natychmiast - rządam.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Mrugam kilka razy.
Jest wściekła. Wyczuwam to. Ale czuję też coś na kształt strachu i... smutku?
- Melisso, uspokój się - mówię opanowanym głosem. - Przecież mówiłem ci, że miałem syna.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Nie potrafię się odezwać.
Melissa jest moją siostrą.
Dopiero teraz to do mnie dociera. Jest moją siostrą.
O Boże... dobrze, że przerwałem ten pocałunek tamtej nocy.
Pocałunek z siostrą.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Wspominałeś również, że jest, jak by to delikatnie ująć... Martwy - rzucam słowami ostrymi jak noże. - Tak jak by się składa, że Noah żyje i właśnie tu siedzi - uświadamiam ojcu.
Żal rozlewa się po całym moim ciele. Nie jestem teraz w stanie myśleć. Boże ja i Noah jesteśmy...
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Rzucam spojrzenie Noahowi, który jest jeszcze bledszy, niż zazwyczaj. A to już wydaje się dziwne, bo z reguły jest blady jak kartka.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Miałem nadzieję, że ojciec wszystko wyjaśni, a ja nie będę musiał się odzywać. Mam wrażenie, że naprawdę zaraz wszystko zwrócę.
- Halucynacja. Ja... sprawiłem, że wszyscy, którzy mnie znali, myśleli, że zginąłem. - Zasłaniam dłonią oczy. - Teoretycznie umarłem, ale w praktyce... odżyłem. Ale wtedy nie mogłem pozwolić na to, żeby ktokolwiek o tym wiedział.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline