Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
- Oh, no genialny plan - rzucam sucho. Teraz dopiero to do mnie dochodzi. Muszę oprzeć się o ścianę bo robi mi się słabo. Zgniła zieleń pomału rozprawa się po ścianie i wije się jak pnącza na wszystkie strony. - Jesteś moim bratem - mówię na głos bo nie mogę uwierzyć w te słowa.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kiwam lekko głową, ale już więcej się nie odzywam, bo mam wrażenie, że jeśli tylko otworzę usta, zwymiotuję.
Całowałem się z własną siostrą. To jest fakt.
Można to tłumaczyć niewiedzą.
Ale czy to polepsza mój nastrój?
Nie. Za cholerę nie polepsza.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Patrzę to na jedno, to na drugie. I mam pewne podejrzenia.
Oby nie okazały się prawdziwe.
Wstaję z miejsca i opieram dłonie na biurku.
- A teraz. Oboje. Powiecie mi. Co się dzieje - mówię stanowczym głosem, jakby mówił kilka osobnych zdań. - I bez kłamstw. Wyczuwam wasze emocje i oboje o tym wiecie.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Parskam nerwowym śmiechem. Brzuch zaczyna mnie boleć. Zsuwam się po ścianę bo nie jestem w stanie stać.
Przez chwilę jedynie się śmieje, nie mogę zrozumieć dlaczego. To mógł być do cholery każdy. To czemu akurat Noah?!
- Poznaliśmy się już jakiś czas temu - mruknęłam pod nosem kiedy spojrzałam na Noaha i zrozumiałam, że on się ne odezwie pierwszy.
Przymykam powieki.
- Boże, to okropne - mruknęłam.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Co jest okropne? - Mówię nieco ostrzejszym głosem.
Wiesz, co jest okropne, Jonathan.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Podrywa się z miejsca nagle zyskując siły. Mam wrażenie że wszystkie moje mięśnie są przeciwko mnie, palą mnie przy każdym ruchu.
- Że Noah jest moim bratem - odpowiadam równie ostrym tonem. - Czy przez ciebie całe moje życie musi być takie popaprane?! - pytam zdenerwowana.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Melissa, uspokój się - mówię, podnosząc się z miejsca, kiedy tylko nabieram sił. - To... cholerny zbieg okoliczności.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Zbieg okoliczności, czy nie - mruczę. - Nie wiem, co się między wami wydarzyło. Mogę tylko podejrzewać. I mam nadzieję, że nie zaszło to... aż tak daleko. - Mój głos jest dziwnie spokojny jak na to, o co ich podejrzewam. - Więc weź się w garść, Melisso, bo czasu nie cofniesz.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Muszę wyjść bo mam ochotę krzyczeć.
- Prześpie się dziś u Matta - mówię z przekonaniem choć wiem, że to kłamstwo. Odwracam się na pięcie i myślę tylko o tym, że zaraz stąd wyjdę.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Zostań - mówię szybko. Podnoszę na nią wzrok. - Ja sobie pójdę i nie wrócę.
Podnoszę się z miejsca.
- Dobrze było cię zobaczyć - mówię do ojca. Moje myśli gnają na wszystkie strony.
Wymijam Melissę i idę w stronę windy. Byle dalej.
Zjeżdżam na dół i od razu wsiadam na motocykl. Wiem czego potrzebuję. Muszę pojechać na klif.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Patrzę jak odchodzi, ale nie mogę go zatrzymać. To jego decyzja.
Mimo że cholernie chcę, żeby tutaj został.
Wszystko się pomieszało. Tak nie powinno to się skończyć.
- Możesz spać u Matta - mówię do Melissy zrezygnowanym tonem, siadając z powrotem na fotel.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Jeszcze raz zerkam na ojca. Jest jakiś dxiwnievpodłamany. Cholernie żałuję że jestem beznadziejna w wyczuwalniu emocji. Mama go pocieszy. W jakiś dziwny sposób tą kobiea dziala na niego jak lekarstwo. Chyba nigdy nie zrozumiem mechanizmu miłości.
- Nie wiem kiedy wrócę - rzucam jedynie i wychodzę bez pożegnania.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Melissa wychodzi a ja przyglądam się zdjęciu obok tego, które Matt zrobił kiedyś Samancie i Melissie. Noah. Jeszcze w szkole. Nie wiem, dlaczego nie pokazałem tego zdjęcia Melissie. Może wtedy potoczyłoby się wszystko inaczej?
Przyglądam się zdjęciu i podejmuję decyzję. Nie mogę tego zostawić samemu sobie. Sięgam po telefon i wybieram numer.
- Halo? - Głos wesa rozlega się w słuchawce.
- Nie jesteś moim asystentem, Wesley, ale muszę cię prosić o jeszcze jedną przysługę - mówię. Mężczyzna milczy, co odbieram jako przyzwolenie do dalszego mówienia. - Potrzebuję, żebyś kogoś dla mnie znalazł i sprowadził do siedziby.
- Kogo? - Pyta rzeczowo. Typowy Wesley. Nie muszę go prosić dwa razy. Wygląda na to, że on był i jest moim jedynym przyjacielem od tych 200 lat.
- Mojego syna.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Wchodzę do gabinetu bez pukania.
- Cześć, Wes! - Witam się i rozsiadam się w krześle.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
Podnoszę wzrok znad kartek.
- Przypominam ci, że twój dziadek już nie jest tutaj szefem i nie możesz sobie włazić, gdzie ci się podoba - mówię, wracając wzrokiem do papierów. - Witaj, Brooklynn.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Matko... on jest taki przystojny. Opieram łokcie na kolanach, a głowę na dłoniach i przyglądam się mu przez dłuższą chwilę. Szkoda tylko, że jest szefem durnej Agencji...
- Nie nudzą ci się te kartki? - Pytam.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
Kiwam głową, nadal nie odwracając wzroku od raportu z ostatniego napadu.
- Nudzą, dlaczego pytasz? - mówię spokojnie.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Nie mogę się na niego napatrzeć. Wzdycham cicho, na co on unosi głowę z pytającym spojrzeniem. Dobrze, że mam makijaż, bo czuję, jak się czerwienię.
Agh! Ogarnij, Lynn! Dlaczego potrafię flirtować z każdym, a z nim nawet nie potrafię rozmawiać?!
Prostuję się, udając, że wcale się na niego nie gapiłam.
- Nie wiem. Po prostu zamieniasz się w dziadka Reynoldsa. - Wzruszam lekko ramionami. - Wiecznie siedzisz z tymi papierami.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- NA tym polega praca, Lynn - zauważam, odkładając jedną z kartek na stos.
Zerkam kątem oka na dziewczynę. Czasem patrząc na nią, mam wrażenie, że mam deja vu. Jest strasznie podobna do Sam. Jednak z drugiej strony ma w sobie coś tak irytująco Fennellowego, jak ten idiota.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Zaciskam lekko usta. Nie pierwszy raz sprawia, że czuję się przy nim głupią, naiwną małolatą. I mam wrażenie, że robi to specjalnie.
Jestem ciekawa, ile może mieć lat?
Opieram się mocniej na krześle.
- Nie o to mi chodziło - mruczę nieco zawiedziona.
Siedzę tak jeszcze przez jakiś czas, gdy w końcu stwierdzam, że nic tu po mnie.
- Wychodzę! Ale jeszcze tu wrócę! - Uśmiecham się krzywo i wychodzę.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
Wprowadzam Brooklynn do części Reynolds Consolidated z siedzibą agencji i ruszam od razu do mojego byłego gabinetu. Pukam krótko, po czym wchodzę do środka.
- Wesley, mam do ciebie sprawę.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Podnoszę wzrok i unoszę nieznacznie brwi, na widok młodszego Jonathana i Brooklynn.
- Chyba nie powinno mnie to dziwić - zauważam i prostuję się w fotelu. - Jak to się stało?
Sądząc po bladej twarzy Brooklynn, chyba wiem. Mam wrażenie, że tylko Jonathan kontroluje jej emocje.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
- To było... - zaczynam, ale wzdycham i kręcę głową.
Nadal czuję się dziwnie spokojna. Wręcz otępiona.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- Nie mam pojęcia. Wychodzi na to, że Brooklynn ma jakąś moc, poza syrenim śpiewem.
Pozwalam usiąść dziewczynie, bo zaraz się przewróci z przerażenia. Nie umyka mojej uwadze, że pomimo swojego stanu, ciągle się w niego wpatruje.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Dobra. - Kiwam głową, niezaskoczony. Rzucam spojrzenie dziewczynie, które potem przenoszę na Jonathana. - Czego konkretnie oczekujesz? Żeby wrócić cię do poprzedniego wieku?
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna