Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5
- A żebyś wiedział, założyłam sie ze znajdę dla niej przystojnego faceta. I popatrz trafiło na ciebie.- mrugam rzęsami.- Jak chcesz możesz do niej podać i bezpośrednio jej dać numer telefonu
Offline
Zerkam na brunetkę, która z zaciekawieniem się nam przygląda. Ładna, nie mogę zaprzeczyć. Tyle, że Lawrence też najbrzydsza nie jest, a wystarczy, że się odezwie i uroda przestaje mieć znaczenie.
Uśmiecham się sztucznie.
- Podziękuję - stwierdzam i próbuję ją wyminąć.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
- Nawet nie próbuj mnie wyminąć. Co ci szkodzi dać mi numer telefonu? Może byc nawet do babci, dziadki, kolegi geja.- przewracam oczami. Nie mogę sie poddać
Offline
Wyciągam telefon i zerkam na godzinę.
- Wiesz, to nie jest żaden problem. - Podnoszę wzrok. - Jednak gdybym podał ci ten numer, po raz kolejny dostałabyś to, czego chcesz. - Kiwam jej ręką. - Do zobaczenia w teatrze, Chloe.
Łapię ją za ramiona, odstawiam na bok i wymijam ją, po czym wychodzę z klubu.
If you wanna break these walls down, you're gonna get bruised.
Offline
- Ugh pieprzony dupek!- krzyczę za nim i wracam do Lynn- Ten koleś masz coś z głowa uwierz nie chciałabyś mieć jego numeru ani mieć z nim cokolwiek wspólnego- stwierdzam i przewracam oczami
Offline
- Ouu... - Opieram głowę na dłoni, patrząc jak blondyn wychodzi z klubu. - Niedostępny. Lubię takich.
Uśmiecham się złośliwie, wracając spojrzeniem do Chloe.
- Coś mi się wydaje, że ktoś w końcu przegrał zakład.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- Jego się wprost nie da poderwać, próbowałam na wszystkie sposoby. Człowiek sztywny jak kij od miotły. Pewnie skończy sam z gromadą kotów.- przewracam oczami.- Jaka jest za kara za przegraną?- wzdycham ciężko.
Offline
- Taka sama jak za wygraną. - Śmieję się. - Tylko że tym razem ty kupujesz mi drinka. - Odczytuję smsa od Aquy, po czym chowam telefon do kieszeni. - Nie przejmuj się. To pewnie jakiś buc.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- Gorzej to podobno jeden z moich współpracowników w teatrze.- krzywię się.- Dzisiaj chcesz odebrać tego drinka czy następnym razem? Bo chyba zrobiło się już późno.- wzruszam ramionami.
Offline
Prycham lekko.
- No wiesz co? W taki sposób się wymigiwać? Zapamiętam to sobie! - Unoszę brew i chowam telefon. - Fakt, muszę spadać. Aqua chce gdzieś jeszcze wyjść.
Żegnam się i wychodzę z klubu.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
- A ja mam jutro próbę a na kacu nie dałabym rady raczej.- śmieję się lekko.- Cześć do kiedyś tam!- uśmiecham się i wychodzę z klubu.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5