Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Mama praktycznie siłą wyrzuciła mnie sprzed komputera, a z braku lepszego pomysłu, poszedłem do parku.
Chodzę sobie ścieżkami pomiędzy drzewami, gdy nieoczekiwanie, przechodząc obok małego stawu, słyszę głośne "plum". I wcale nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że to "plum" wydał telefon wrzucony do wodę przez stojącą przy brzegu dziewczynę. Postanawiam zaryzykować i podchodzę do niej.
- Wiesz, nie sądzę, żeby to było dobre posunięcie - uśmiecham się nieśmiało.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
- To nie twoja sprawa - nie odwracając się, burczę, gdy słyszę głos obok siebie. Gapię się w wodę, w której zatonął mój telefon.
Fakt, ma rację, może to nie było dobre posunięcie.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Wzruszam lekko ramionami i opieram się o barierkę obok niej.
- Fakt. Po prostu nie mam życia i dla mnie utrata telefonu byłaby katastrofą. - Śmieję się krótko.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
W końcu decyduję się zerknąć na chłopaka. I przez to, staję jak wryta. Mrugam kilka razy.
- Noel? - Pytam, nie dowierzając. - Noel Beau Lawrence?
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Czuję, jak na moje policzki wchodzi rumieniec.
- Noel wystarczy - odpowiadam, drapiąc się po karku.
Zawsze czuję się nieco niezręcznie, gdy ktoś mnie rozpoznaje.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Ożywiam się nieznacznie. Nie potrafię się zdobyć na więcej entuzjazmu. Czuję ciepło na policzkach. Tyle razy się zastanawiałam, co mu powiem, gdy w końcu go spotkam, a teraz nawet nie mam ochoty rozmawiać.
- Oglądam twój kanał. Ostatni filmik... I can relate. Całkowicie - uśmiecham się krzywo.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Bawię się palcami.
- To miłe, że nie jestem jedynym nienormalnym - zauważam z cichym śmiechem. Unoszę brew, patrząc na dziewczynę. - Dlaczego zakończyłaś żywot biednego telefonu? - Zmieniam szybko temat.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Krzywię się lekko.
- Nie chcę o tym gadać - mruczę.
Idol, nie idol. Nie mam w planach mu się zwierzać. A już udało mi się na chwilę zapomnieć o tym, jak moi rodzice są irytujący.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
- Oks. Ja cię zmuszać nie będę - zapewniam.
Obracam swój telefon w dłoniach, patrząc na wodę. Zapada milczenie. Chyba niezbyt wiele osób chodzi tą ścieżką.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Milczymy oboje przez dłuższy czas. (Do cholery, stoję i milczę przy stawie razem z Noelem Lawrencem!) Gdzieś w oddali słychać tylko szczekanie psa.
W końcu jednak nie wytrzymuję.
- Zabraniają mi jechać do pracy. W sensie na pokaz. Wszyscy ważni ludzie ze świata mody tam będą. A to, że to jest w Nowym Yorku... - Prycham i przewracam oczami. Krzyżuję przed sobą ręce. - Nie mogą mi rozkazywać.
Przez nich nigdy nie wyrwę się z tego miasta.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Marszczę lekko brwi, zastanawiając się nad jej wiekiem. Mogłaby być albo jakąś dojrzalej wyglądającą nastolatką, albo dziewczyną w moim wieku, która po prostu młodo wygląda. W końcu się poddaję.
- Ile masz lat? - Odpowiada mi, że szesnaście. Drapię się po głowie. - To... wiesz. Sądzę, że jednak mogą ci mówić, co masz robić.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Przewracam oczami.
- Nie są moimi rodzicami, więc sądzę, że jednak nie - burczę.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Milknę na chwilę, zastanawiając się nad jej słowami.
- Ahm... - Podsumowuję do krótko. - Czyli koleżanka w niedoli.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Mrugam szybko kilka razy, zanim na niego spoglądam.
- Co? - Pytam tępo. O czym on do cholery gada?
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Drapię się po głowie.
- No... po twoich słowach podejrzewałem, że zostałaś adoptowana - mruczę pod nosem. - Znaczy... Przepraszam, jeśli się pomyliłem - mówię nieco zażenowany.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Unoszę brwi zaskoczona.
- N-nie - zająkuję się. - To znaczy nie pomyliłeś się. - Znowu mrugam kilka razy. Muszę wyglądać, jakbym miała jakiś nerwowy tik. - Chwilka. "Koleżanka w niedoli"?
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Kiwam głową. Śmieję się lekko.
- A myślałaś, że czemu na prawie wszystkich portalach społecznościowych nazywam się not-a-schaeffer? - Patrzę na nią rozbawiony.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Wzruszam lekko ramionami. Przekrzywiam głowę, patrząc na staw.
- Dobra, to ma jednak sens. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że nigdy o tym nigdzie nie wspomniałeś.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
- O tym, że mnie mama nie chciała? - Wzruszam ramionami. - Bo nie ma o czym. Jestem Schaeffer, który nie jest Schaefferem i niech tak zostanie. To oni mnie wychowali i to oni są moimi rodzicami.
Jasne, Noel. Wmawiaj wszystkim, że nie chciałbyś jej poznać.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Waham się przez dłuższą chwilę. Nie wiem, co powinnam robić. Niby złość mi przeszła, ale nadal został we mnie taki niesmak.
- No dobra, Noelu Beau Lawrence nie-Schaeffer. Może i masz rację. - Marszczę lekko nos. - Choć w sumie akurat teraz nie mówisz niczego o mojej sytuacji, ale i tak masz co do niej rację. Może.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Dzięki, dziewczyno-której-imienia-nie-znam-przez-co-wychodzę-na-zadufanego-w-sobie-dupka.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Zerkam na niego kątem oka.
- Flo. - Odwracam się do niego i podaję mu dłoń. Uśmiecham się nieznacznie. - Florence Duchannes.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Unoszę kącik ust i ściskam jej dłoń.
- Miło było poznać, Re. - Patrzy na mnie pytająco, a ja zaczynam się cicho śmiać. - Nie lubię być taki, jak inni.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Wzdycham.
- Lepsze to niż mój przyjaciel, który nazywa mnie Cece. To od mojego drugiego imienia. - Przewracam oczami.
Noel uścisnął mi dłoń! Powiedziałabym, że nie umyję tej dłoni do końca życia, ale to byłoby o b r z y d l i w e.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline