Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
Patrzę na plamkę.
- Spoko. Będę się ciekawie prezentował na balu.
Bal. O cholera.
Wzruszam lekko ramionami.
- Nie wiem, jak to się dzieje. Po prostu... już od dłuższego czasu staram się ciebie zrozumieć. - Śmieję się krótko.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
- To cholernie trudne zadanie, masochisto - stwierdzam. - Chyba muszę iść, Noel. Zaczyna się robić późno, a ja w sumie nie wiem jeszcze nawet gdzie iść. - Łapie torbę i przewieszam ją przez ramię po czym wstaje. - Ławka została fioletowa - zauważam. - No cóż. Może kiedyś opanuje to i przestanę zostawiać po sobir taki syf - mówię wlepiając wzrok w purpurowy kolor.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Również wstaję, trochę za szybko, niż powinienem.
- Eee... Mel? Mogłabyś tylko jeszcze mi z czymś jakby pomóc? - Drapię się po głowię.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Zastanawiam się chwilę. Wzruszam ramionami.
- Chyba mogę - mówię z wahaniem. - O co chodzi?
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Hmm... chodzi o ten cholerny bal - mówię po chwili wahania. - Potrzebuję rady. - Przywalam sobie dłonią w czoło, po czym spuszczam ją na dolną część twarzy. - Matko, to takie głupie - mówię przez palce i śmieję się głupio. - Mówiłem ci o moim kuzynie, Joe? Takim kretynie, który uważa się za nie wiadomo kogo?
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Kiwnęłam głową.
- Coś tam kiedyś wspominałeś. - Marszcze brwi. - Jesteś chyba bardzo zażenowany - stwierdzam wyczuwając to. - Mów - zachęcam go.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Taa... może przynajmniej poprawię jej humor. Przewracam oczami.
- No to byliśmy ostatnio u ciotki i ten idiota znowu zaczął pieprzyć te swoje głupoty - mówię podirytowanym tonem. Rzadko kto potrafi mnie tak zirytować jak Joe. - W każdym razie, rozmowa zeszła na temat balu i... - Wzdycham. - Powiedziałem mu, że przyjdę z moją dziewczyną. - Przywalam sobie w czoło po raz kolejny. - Kretyn. No totalny kretyn!
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
- Dałeś się sprowokować? Ty? - dopytuje nieco zaskoczona. - No okej... I w czym niby ja mam Ci pomóc? - Pytam nie rozumiejąc mojej roli.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Ten koleś mnie tak wkurza! Ty sobie tego nie wyobrażasz. Pieprzony studenciak prawa. - Przewracam oczami. - Ratuj, co ja mam robić? - Pytam, po czym odpowiadam sam sobie. - Chyba zostanę w domu. Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie. Z resztą, ja i bal? To się w ogóle nie łączy - gadam do siebie.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Odpręża mnie to. To okropnie ale jego problem jest taki zabawny.Aż mu zazdroszczę.
- Noel, ogarnij się i zaproś jakąś znajomą której to wytłumaczysz. I zanim nawet pomyślisz powiem ci, że ja odpadam. - Marszcze nos. Kładę dłoń na jego ramieniu. - Na pewno kogoś takiego masz - stwierdzam. - Nie panikuj. Zastanów się. - Poklepałam go po ramieniu. - Naprawdę muszę już iść.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Szczerze mówiąc, nawet nie pomyślałem o Mel. Chyba jest zbyt... No właśnie. "Zbyt". Zdaje mi się, że nie umiałaby zagrać mojej dziewczyny.
Cholera. Czemu wcześniej nie wpadłem na ten pomysł?
- To do zobaczenia. - Uśmiecham się do niej lekko. Teraz przynajmniej mam plan. Choć kompletnie nie wiem, kogo zapytać. - I... trzymaj się.
Baxter podbiega do Mel i skacze na nią. Przewracam oczami i odciągam go od niej.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
- Spróbuję. Do zobaczenia, Noel i powodzenia - rzuciłam i odeszła szybkim krokiem.
Tym razem moje kroki były pełniejsze, bo wiedziałam dokąd teraz chcę pójść. No chyba że rozmyślę się po drodze.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3