Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Po co mnie tu przyciągnęłaś? - pytam, jęcząc. Lam trzyma się kurczowo mojej ręki, jakby bała się, że zaraz gdzieś ucieknę. W sumie, to nawet dobry pomysł. Ale tylko gdzie?
- Gwiazdy są nocą piękne. Chciałam ci je pokazać. - mruczy. Wzdycham głęboko. Już się nie wymigam. Siadamy pod jakimś drzewem. Wkoło nie m nikogo. Może nie będzie tak źle?
Offline
Siedzę niewidzialna pod drzewem. Kiedy dosiada się jakiś chłopak staje się widzialna. Będzie trzeba mu wmówić, że byłam tu cały czas co jest prawdą ale...
-Fajnie jest patrzeć na gwiazdy nocą, prawda? -pytam jakby nigdy nic patrząc na niebo.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
Podskakuję, jak na zawołanie. Jak.. Ona.. Co?
Patrzę w milczeniu na dziewczynę, nie wiedząc co mam odpowiedzieć. Jest za blisko. Kolejny człowiek.
Nienawidzę cię, Lam.
Offline
Idę do parku z kocykiem, gdy widzę znajomego chłopaka. Widzę, że obok niego siedzi jakaś blondynka. Matko same blondynki w tym mieście. Ignoruję ją.- Heej...dotarłeś jakoś wtedy tam gdzie chciałeś?- uśmiecham się lekko.
Offline
- Jezu Chryste... - Dlaczego oni wszyscy nie chcą dać mi spokoju?
Wstaję, lekko zestresowany i kurczowo łapię się drzewa, jakby miało mnie uratować. Znowu milczę.
Offline
-Hej... -wstaje i patrzę lekko zmartwiona na niego- Co ci jest? Źle się czujesz? -pytam gdy widzę, że chłopak trochę pobladł.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
Spoglądam na dziewczynę, która wstała do mnie. Mój wzrok raz z razem przelatuje z dziewczyny na dziewczynę. Czuję, jak moje dłonie zaczynają się pocić.
- Wszystko... w porządku. Naprawdę... - zapewniam, co nie brzmi zbyt przekonująco.
Offline
-Nie wydaje mi się... - Jak Marcus w zeszłym roku... przypomnij sobie co wtedy robiłaś... a tak. - usiądź lepiej... -klękam dwa kroki dalej.- zamknij oczy i głęboko oddychaj.- mówię spokojnie.- Nic się złego nie dzieje. - zerkam na tamtą dziewczynę, która stała trochę dalej.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
- Ja... Nie potrzebuję... - sapię. Nie chcę by ludzie mieli ze mną jakikolwiek kontakt, a ja z nimi. Aż tak ci przeszkadzam Lam, że mnie zostawiasz na pastwę losu?
Offline
- Psycholog zakichana się znalazła.- przewracam oczami.- Zostawiam cię w rękach "pani doktor" chociaż nie sądze by to pomogło.- kręcę głową i odchodzę. Naprawdę nie mam ochoty się tym denerwować i zamartwiać.
Offline
-Musisz się uspokoić. Denerwujesz się a to ci nie pomaga. - czuję się winna... i to bardzo bo w końcu go tak jakby przestraszyłam. Ignoruje dziewczynę. Dobrze, że sobie poszła.
Ostatnio edytowany przez Evie Lynke (2016-11-01 00:09:12)
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
- Będę się denerwować cały czas... - wyznaję, a mimo to mój oddech powoli się miarkuje, jednak nie do końca.
Offline
-Chcę pomóc... nic ci nie zrobię. - serio?! Jesteś po stronie złych! Ale jednak mam serce! Nosz kurde...
Słyszę, że trochę się uspokaja. Wyciągam do niego dłoń aby go trochę bardziej uspokoić.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
Widząc, jak wyciąga dłoń, przyciskam się bardziej do drzewa.
- Nie... lubię ludzi. - Nie chcę by poczuła się urażona. Ale jak inaczej mam jej powiedzieć, by mnie nie dotykała? - Nie... przepadam za nimi. - Bacznie obserwuję każdy jej ruch. Mój oddech zdążył się już uspokoić, ale nie mam zamiaru przeżyć kolejnego... zawału.
Offline
Zabieram rękę.
-Okey. Dobrze. Nie dotykam Cię... - dziwnie się trochę czuję w tej sytuacji.- Lepiej się czujesz?
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
- Nie... nie jesteś nachalna, jak inni. - przekrzywiam lekko głowę w bok. Miała już do czynienia z takimi sytuacjami?
Offline
-Mój kolega z roku na zajęciach rok temu. -wyprzedzam jego pytanie.- pomogłam mu się uspokoić... zabrali go do psychiatryka a kiedy go wypuścili popełnił samobójstwo.- wzięłam głęboki oddech. Uśmiecham się.- a pozatym na imprezach studenckich dużo się dzieje.- śmieje się nerwowo. Patrzę na niego. Uspokoił się w miarę. To dobrze.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
Nie wierzę, że to mówię, ale:
- Przykro... mi. - Póki stoję z dala od niej, jest dobrze. Póki jest tak, jak teraz. Tak może być.
Offline
-Było minęło trzeba iść naprzód. -uśmiecham się. -Jeśli za dużo się rozpamietuje przeszłość to może to zniszczyć człowieka... a człowieka czasem łatwo zniszczyć. -wzruszam ramionami.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
Kiwam głową w zrozumieniu.
Gdzie tym razem podziała się Lambda?
Nie daruję jej tego. A może ona to specjalnie robi?
Offline
-Mogę wiedzieć jak masz na imię? -pytam spokojnie- Jakoś lepiej mi się rozmawia kiedy znam imię rozmówcy. - tłumacze.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
- Napoleon. - Sam nie wie czemu, podałem jej pełne imię. A tym bardziej czemu je w ogóle powiedziałem.
Wycieram mokre dłonie o spodnie i powoli opuszczam się w dół.
Offline
-Fajne imię. Jak ten Francuski generał... chyba generał...- chwilę sie zastanawiam ale macham ręką odganiając myśli.- Jestem Evie. -przedstawiam się.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
Wbijałam.
Offline