Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
LUŁIZA, CO TY ODWALASZ, JESTEŚ NIEPEŁNOLETNIA ;_____; KAJ JE POLICJA??
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- To... taki super dzień, podczas którego szczerze się kogoś o coś pytamy i ta osoba ma szczerze odpowiedzieć. Jak prawda i wyzwania, tylko bez wyzwania. I z za dużą ilością słowa "szczerość". - Próbuję tłumaczyć, ale nagle widzę plażę.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Mhm... I co? Chcesz zrobić dzień szczerości? Mogę się w to chwilę pobawić, czemu nie... - wzruszyłem ramionami na tyle na ile było to możliwe z dziewczyną w ramionach.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Uśmiecham się do siebie. Pewnie następnego dnia nie będę nic pamiętać, ale dzisiaj... dzisiaj jest inaczej.
- Okeeej. To... - zatrzymuję się na chwilę i zastanawiam.
Nie wiem czy to co robię jest dobre. No bo, na pewno nie będzie aż takie złe.
- Kto zaczyna?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Może ty? - zaproponowałem kładąc ją na plaży. Trochę się zmachałem niosąc pół przytomną dziewczynę aż tutaj, więc usiadłem tuż obok niej.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Spoglądam w dal i zastanawiam się nad pytaniem.
- Najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłeś?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Podrapałem się po głowie.
- Hmm... Jest taka jedna rzecz... Mieszkam na statku więc kiedyś gdy się strasznie pokłóciłem z rodzicami... Skoczyłem z pokładu do wody... - zaśmiałem się zawstydzony. - Choć pewnie jest mnóstwo innych głupich rzeczy to to mi utkwiło w pamięci.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Chciałeś... - waham się.
Alkohol buzuje mi w głowie i nie jestem pewna swoich słów.
- Chciałeś się zabić?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Co? Nie no co ty, wpadłem wprost do wody, a potem przepłynąłem do drabinek w porcie - wyjaśniłem.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Kiwam głową. W głębi duszy cieszę się, że to tylko moja chora wyobraźnia sobie coś wymyśliła.
- To... teraz twoja kolej.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
*KONTYNUACJA NA PLAŻY*
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Pies ignoruje mnie i biegnie spory kawałek przede mną. Nawet nie mam zamiaru go gonić. Uciekaj, zdrajco!
Podchodzę wolno do jego ofiary, którą powalił na ziemię i próbuje polizać po twarzy. Zaraz jednak podchodzi do niego mały kotek z czarnymi uszami i syczy, na co mój Baxter odskakuje. Wybucham śmiechem.
- Świetnie. Pokazuj, na jakiego tchórza cię wychowałem, Bax. - Prycham lekko.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Podnoszę się z ziemi i otrzepuję spodnie.
- Podobno psy przejmują zachowania od swoich właścicieli. - Zauważam.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Kolejny powód, dlaczego jestem życiowym failem. - Przewracam oczami. Przytulam dziewczynę. - Cześć, Ella.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Przytulam się do niego, po czym odsuwam się na krok.
- Błagam cię, Noel. - Jęczę cicho. - Przynajmniej ty tak do mnie nie mów. Już wystarczają moi rodzice.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
- Przynajmniej nie dali ci imion, które znaczą "Boże Narodzenie" i "ładny". - Robię dziwną minę. - Patrząc na to drugie imię, moja matka byłaby słabą wróżką.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
- O tak, zdecydowanie Kopciuszek to fajniejsze imię - odpowiadam nieco ironicznie. Czuję się rozluźniona. Przy Noelu wszystko jest takie... łatwiejsze i normalne.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Unoszę brew.
- Wniosek? - Pytam.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Zerkam na niego kątem oka.
- Nasi rodzice byli równie popaprani? - Odpowiadam, akcentując zdanie bardziej jako pytanie.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Wyciągam dłoń w jej stronę.
- Pełna entuzjazmu piąteczka Lawrence'ów? - Pytam ironicznie akcentując pierwsze słowa.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Przybijam mu piątkę.
- I niech radość będzie udziałem tego domu. - Przewracam oczami.
Podnoszę Freaka z ziemi i kładę go sobie na kolana. Ten - oczywiście - nie może siedzieć spokojnie i zaczyna bawić się brzegiem mojej koszulki. Cudownie. Dobrze, że wzięłam starą bluzkę.
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Przez jakiś czas siedzimy i milczymy. W końcu postanawiam przerwać ciszę pytaniem.
- Hmm... jak w domu? - Ostrożnie dobieram słowa.
Wolę jej nie drażnić, pytając w prost. A pewnie na tym by się skończyło.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Niezauważalnie się krzywię. Oczywiście wiem, o czym mówi. Przejeżdżam dłonią po futerku Freaka.
- Bez zmian. Choć w sumie od kiedy dostała tę główną rolę w teatrze, chyba jest jeszcze gorzej - mruczę pod nosem. Poprawiam okulary,
"Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi."
Offline
Unoszę brwi.
- Czyli mnie nie słuchasz - zauważam.
Patrzę na Cinder, ale kątem oka obserwuję Baxtera, który biega w te i wewte po trawie.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Jak zwykle przychodzę do parku wyprowadzić Tekiliego na spacer. Biedak musi się męczyć cały dzień sam w moim obecnym mieszkaniu, ale nie mogę go przecież zabrać do szkoły. Chyba... Muszę jeszcze ten pomysł przemyśleć, a póki co rzucam mu jego ulubioną zabawkę. Sam siadam na ławce i przyglądam się trochę wyludnionemu parkowi.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline