Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
*KONTYNUACJA PARKU*
- Eh... Jestem kiepski w wymyślaniu pytań... O czym teraz myślisz - rzucam bez pomysłu. W sumie o czym może myśleć pijana Luu..?
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Um... o wszystkim. O tym, że ten dzień jednak nie okazał się taki straszny. I... o tobie. - Odpowiadam bez wahania i kładę głowę na piasku.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Zmarszczyłem brwi rozbawiony.
- O mnie...?
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- No... - śmieję się pod nosem.
Czy ja do cholery orientuję się co powiedziałam?
- W sensie... że cię lubię. Bardz... - zamykam się. - Nieważne. Czy jest obecnie jakaś osoba, która ci się podoba?
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Zastanawiam się. Obecnie... po tym biwaku z Judith...
- Nie, chyba nie ma takiej osoby - zaśmiałem się. -Ja pytałem dwa razy więc masz jeszcze jedno pytanie...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- No to... - do głowy wpada mi coś głupiego.
To jest chyba najbardziej zwariowany pomysł jaki wymyśliłam. Ale jutro i tak pewnie niczego nie zapamiętam.
- Co byś zrobił, gdybym teraz cię pocałowała? - marszczę brwi i spoglądam na księżyc.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Najpierw wydawało mi się że żartowała, ale kiedy ona długo nie zaczynała się śmiać, ja wybuchnąłem śmiechem. Przecież byliśmy przyjaciółmi no nie...?
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Myślę o dwóch rzeczach: albo też zacząć się śmiać, albo... uznać, że to co zrobię było przez to, że jestem pijana. Nie zastanawiam się nad czynnością. Albo nie, zastanawiam się, ale przez głowę, do której powoli dociera, że jestem pijana, nie mogę. Przybliżam się do chłopaka i... dotykam wargami jego usta. Za chwilę pewnie zacznę się załamywać swoją głupotą, ale w tej chwili to nie ma znaczenia. Odsuwam się i teraz czuję jak czaszka pulsuje bólem. Nie mam pojęcia ile emocji się tam zgromadziło.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Jedna sekunda - chwila co się stało?
Druga sekunda - ona się we mnie zadurzyła?
Trzecia sekunda - co ja mam do cholery zrobić?!
- Eee... Lou? Bardzo Cię głowa boli?
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Mhm. Masz apap? - kładę się z powrotem na piasku. - Albo jakąś tabletkę. Cokolwiek.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Eee... nie nie mam... - mruknąłem w odpowiedzi. Ona mnie pocałowała bo tak? Bo czemu nie? Wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem.
- Nieważne nie zwracaj na mnie uwagi...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Szkoda. - Mówię przymykając lekko oczy. - Wiesz, picie jest złe. Cholernie złe. Najpierw czujesz się jak... jakbyś nie miał nad niczym kontroli, a potem jeszcze gorzej. - Paplam bez sensu.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Chyba rozumiem... - mruknąłem nadal trochę zszokowany. To było... mega dziwne. Lou była moją przyjaciółką, ale kimś więcej... po prostu nie widziałem jej jako ktoś więcej. I to było takie... dziwne...
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- A ja staram się zrozumieć. - Wzruszam ramionami. - W sumie, chyba była twoja kolej. Albo znowu moja? O ile to ma znaczenie. - Macham mu ręką przed oczami. - Haaalo! Kiaaan, zawiesiłeś się.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Co? A, tak... Wiesz co Luu? Może się prześpij, a ja cię popilnuje? Sama mówiłaś, że nie za dobrze się czujesz... - proponuje z lekkim uśmiechem wymyślając naprędce jakiś plan działania.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- I nagle wszystko okaże się snem. - Mruczę pod nosem, ale posłusznie zamykam oczy.
Z jednej strony to dziwne spać na plaży. A gdyby nadszedł przypływ albo tsunami? To niebezpieczne. A potem umrę. Albo skończę jak roślinka.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Kiedy zamyka oczy ostrożnie znów ją biorę na ręce dziewczynę.
- No to do domu Luu... - westchnąłem.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
***
(http://www.polyvore.com/sport/set?id=212654463)
Wchodzę na plażę. Słońce kieruje się ku zachodowi, a mimo że jest późna jesień nie odczuwam spadku temperatury. Musiałam odetchnąć od rodziców i tego całego zamieszania (jakby ktoś czytał to za chwilę wstawię monolog w domu :') ). Głowa nadal mnie boli, choć wzięłam dwie tabletki. Nie wiem co wtedy myślałam, gdy się upiłam. To było głupie. Cholernie głupie. Rozkładam koc na piasku i czekam na Flo.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Pewnym krokiem wchodzę na plażę. Chowam telefon do torebki, gdy tylko zauważam Louise.
- Dobra. To co się właściwie stało? - Pytam bez ogródek, przygładzam spódnicę i zajmując miejsce obok niej na piasku.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Zastanawiam się jak zacząć. I co zacząć, bo trochę tego jest.
- No więc, kojarzysz Ellie i Micka z naszej klasy? Poszłam z nimi wczoraj na miasto. Mieliśmy iść na kręgle, a skończyło się na tym, że włóczyliśmy się po ulicach. Kupili alkohol i zaczęli pić, a potem chcieli no... żebym też się napiła, więc pomyślałam, że to tylko na spróbowanie, ale źle się skończyło, dlatego mam ochotę przez resztę życia siedzieć w domu albo wyprowadzić się do Australii. - Mówię coraz szybciej i coraz bardziej zawile jak za każdym razem, gdy się denerwuję.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Zwolnij, zwolnij - uspokajam ją.
Wyjedziesz na tydzień do Nowego Jorku, a w Insolitam apokalipsa.
- Ellie i Mick? - Patrzę na nią sceptycznie. - Serio? Poszłaś z nimi na miasto? - Marszczę brwi. - Ale czemu miałabyś chcieć wyjechać do Australii?
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
- No, bo to się źle skończyło. - Kręcę głową. - Pamiętam, że byłam w parku i na początku dziwnie się czułam, a potem spotkałam pewnego chłopaka. Chyba chciał mi pomóc, ale poszliśmy na plażę i zaczęłam pieprzyć o jakimś dniu szczerości i tak dalej. No i zadawaliśmy sobie różne pytania. Nie wiem co miałam wtedy w mózgu, serio. W którymś momencie pocałowałam go. I nic sobie z tego nie robiłam. Zasnęłam i obudziłam się w domu. I nie, to nie był sen. Głowa nadal mnie boli. - Opieram się ręką o kolano i teraz gdy przypominam sobie swoje słowa, naprawdę mam ochotę wyjechać do Australii.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
Mrugam kilka razy.
No dobra, tym razem jej głupota sięgnęła głupoty Chrisa. Ale można jej wybaczyć, bo była po alko.
- I... jak on zareagował? I w ogóle kto to jest? - Pytam ostrożnie.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
- Niby się śmiał, ale był... chyba zszokowany. Dosyć bardzo. - Mamroczę pod nosem. - I... to chłopak z rocznika wyżej.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Ś...Śmiał?! - Pytam z niedowierzaniem.
Poważnie? Pocałowała go, a on się śmiał? Nie mogę. No normalnie nie mogę.
- Jak mi nie powiesz kto to, to będę zgadywać - mówię , siląc się na swobodny ton. - Spokojnie, nie powiem nawet Kitowi.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline