Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Parkuję samochód niedaleko wejścia na plażę i wychodzę na rozgrzany od słońca piasek. Słońce chyli się już ku zachodowi, a ja ruszam brzegiem morza w kierunku przeciwnym od centrum miasta.
W pewnym momencie przystaję, mając wrażenie, że słyszę muzykę. I nie wydaje mi się to. Nasłuchuję przez chwilę tekstu piosenki, przez który czuję się, jakby ktoś mnie kopnął w brzuch.
Ogarnij się, Jake.
Idę w stronę źródła dźwięku, którym okazuje się siedząca na plaży kobieta z gitarą.
- Ma pani ładny głos - mówię.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Mrugam kilka razy, jakby wyrwana z transu. Przerywam piosenkę i podnoszę głowę, widząc przed sobą mężczyznę. Uśmiecham się lekko.
- Och. Dziękuję - rzucam krótko i wracam do grania, ale tym razem nie śpiewam.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Siadam obok niej, ale w bezpiecznej odległości i przez chwilę słucham granej przez nią melodii.
- Chyba nie znam tej piosenki - odzywam się w końcu. Patrzy na mnie pytająco. - Mam na myśli tej, którą pani wcześniej śpiewała.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
- Raczej nie powinien jej pan znać. Sama ją napisałam. Arya - poprawiam go. - Nie róbmy z siebie takich starych ludzi - śmieję się, nie przestając grać.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
- Jake - mówię jakby z automatu. Patrzę przed siebie na wodę. - Skoro tak, to podoba mi się tekst. - Wzruszam ramionami.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Unoszę lekko brwi.
- Tekst? - Pytam.
Miss you to dla mnie dość... osobista piosenka. Choć jest jedną z tych, w których nie dodawałam żadnych paranormalnych zjawisk związanych z życiem w Insolitam i byciem żoną Nadziei.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Przewracam lekko oczami, gdy nie widzi. Mam wrażenie, że co chwila nie rozumie tego, co do niej mówię.
- Tak, tekst - mruczę. Rozprostowuję nogi i kiwam na boki stopami. - Powiedzmy, że kogoś mi przypomina.
Wzruszam ramionami po raz kolejny.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Przechylam lekko głowę, patrząc na niego.
- To... ciekawe? - Zastanawiam się chwilę. Uśmiecham się lekko. - Chyba była dla ciebie ważna. Albo był.
Podśpiewuję cicho refren, przymykając oczy.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
- Była - odpowiadam na niezadane pytanie. - Jest. Była. Sam już nie wiem.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Śmieję się cicho, na nowo otwierając oczy. Słońce już praktycznie zaszło.
- A ona o tym wie? - Pytam jednocześnie poważnie, a z drugiej strony nieco rozbawiona.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Nabija się ze mnie. Wspaniale, cholera. Prycham lekko.
- Nie wydaje mi się, żeby to miało dla niej jakieś znaczenie. Powiedzmy, że parę błędnych decyzji podjąłem i nie bardzo wiem, czy da się je naprawić. - Stawiam jedną nogę ugiętą obok siebie i opieram się o kolano łokciem.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Marszczę brwi i przestaję grać.
- Och. Czyli ty jesteś z tych...
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Również marszczę brwi.
- Z tych-czych? - Pytam lekko podirytowany tym, że nie wiem o czym ona do mnie mówi.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Kąciki ust mi drżą, ale powstrzymuję uśmiech.
- Z tych, którzy poddają się bez walki - wzruszam ramionami i wracam do grania.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Przewracam oczami i rzucam jej spojrzenie.
- Wychodzi na to, że jestem cholernie mądry, bo nadzieja jest matką głupich - mówię ironicznym tonem.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
- Ojcem - poprawiam go, już z automatu rzucając stary, zużyty żart. - I mogę cię zapewnić, że dzieci Nadziei są nadzwyczaj inteligentne.
Tym razem nie udaje mi się powstrzymać uśmiechu, ale nadchodzi kolejny problem - z powstrzymywaniem śmiechu.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Unoszę brwi, powstrzymując spojrzenie na nią jak na idiotkę.
- Nie powiedziałbym. - Sprawdzam godzinę na telefonie. - Poza tym, od kiedy nadzieja jest czymś dobrym? I czy kiedykolwiek doprowadziła do czegoś dobrego?
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Do Alarica i Oliego.
Mój uśmiech się poszerza z każdą chwilą, gdy staram się nie wybuchnąć śmiechem.
Matko, czasami jestem okrutna.
- Zdziwiłbyś się. - W końcu wydostaję z siebie krótki śmiech. Poważnieję na chwilę, jednak przez moment nic nie mówię, żeby się uspokoić. - Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać. Mimo wszystko. Uwierz mi, o nadziei coś tam wiem.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Unoszę kącik ust.
- Czyli jednak jesteś z tych głupich - mówię, ale obracam telefon w dłoni.
Cholera jasna. Przecież do niej nie zadzwonisz, Jake.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
- Można i tak powiedzieć. - Obracam obrączkę na palcu, rozbawiona. - Choć raczej mówienie o mnie jako dziecku nadziei jest dość... nie na miejscu.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Okay...?
- Zaczynam mieć wrażenie, że gadamy o dwóch różnych nadziejach - mruczę.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Chichoczę cicho.
- To już zostawię do rozważenia tobie, Jake. - Przechodzę do innej piosenki na gitarze i kiwam głową w stronę komórki. - Ale na twoim miejscu zrobiłabym użytek z tego telefonu. Gdybym miała możliwość... - zamyślam się na chwilę smutniejąc.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Kiwam lekko głową ze zrozumieniem.
- Chodzi o obrączkę, co nie? - Pytam, bezwiednie obracając telefon w dłoni.
Podnoszę ekran do góry i zauważam, że jest załączony na jej kontakcie.
Cholera jasna, co ja robię?
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline
Uśmiecham się słabo.
- "Obrączka" ma na imię James i tak. - Nie wiem nawet, co mną kieruje, gdy zabieram mu telefon i patrzę na ekran. - Ładne imię. Masz jakieś jej zdjęcie? - Pytam zaciekawiona.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Szybko wyrywam jej telefon z dłoni. Serce podchodzi mi do gardła, na szczęście nie zadzwoniła.
- Nie. Nie widziałem jej od... kilku lat, powiedzmy.
Muszę iść, zanim to się źle skończy.
People will never undersand the guilt I feel when I hurt someone I truly love.
Offline