Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
-Na dachu czuję się całkiem normalna- wyjaśniam- Gdy stoję nad krawędzią, kiedy się wychylam... moje moce juz się nie liczą. Czasm stoję tak godzinami i cały, cały czas się waham. Spójrz na mnie- śmieję się gorzko- Dla, kogo miałabym żyć? Matka nie żyje, Briss nigdy nie ma. Miłość to bujda.
Patrzę w dal, w stronę czerwonej lampki na innej wieży.
-Ale nie skaczę, bo wierzę, że może jeszcze znajdę w życiu coś, co będzie warte... istnienia.
Chociaż powoli tracę nadzieję
Ostatnio edytowany przez Misty Velles (2016-09-07 01:05:44)
No feelings, no pain
Offline
Wzruszam lekko ramionami, a gdy wystawia znowu nogę poza krawędź dachu, przybliżam ją do siebie. Jeszcze tego brakuje, żeby spadła.
- Nie znam się na miłości, więc nic ci na ten temat nie powiem - mówię zgodnie z prawdą. - Ale uważam, że normalność jest... przereklamowana. Pomyśl sobie. Jesteś wyjątkowa. Masz coś, dzięki czemu się wyróżniasz z tłumu. - Zastanawiam się przez chwilę. - Myślę, że jesteś idealna taka, jaka jesteś.
Cholera. Nie tak to miało zabrzmieć. Z resztą, czy to ważne?
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Uśmiecham się, nadal patrząc w dal.
-To miłe. Dziękuję- mówię tylko, powoli zaczynając odczuwać zmęczenie.- Możesz już mnie puścić, Adam. Dzisiejszej nocy żaden Titanic nie będzie tonął- śmieję się i dla odmiany spoglądam w niebo- Nadal nie oddali nam książca- mój uśmiech gaśnie
No feelings, no pain
Offline
- Puszczę cię, jeżeli trochę się cofniesz. Nadal martwię się, że spadniesz - mruczę tuż przy jej uchu.
Albo i nie puszczę.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
-Jasne- mówię, ale nadal nie ruszam się z miejsca- Na co komu martwa Misty? Żywa bardziej się przydaję, chociaż martwa jestem ładniejsza. Wiesz jak śliczny może by człowiek, gdy akurat nie zabija, albo nie krzyczy?- przerywam na chwilę mój średnio sensowny monologi marszczę brwi- Ale to w żadnym wypadku nie sugestia.
Ostatnio edytowany przez Misty Velles (2016-09-07 22:24:04)
No feelings, no pain
Offline
Unoszę brew.
- Sugerujesz, że powinienem cię zepchnąć na dół? - Pytam i podnoszę ją na ręce, nadal stojąc blisko krawędzi.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Nawet nie próbuję protestować.
-Zrzucić. Jeśli juz, to zrzucić- chichoczę i macham nogami nad przepaścią. Oglądam się przez ramię w dół- Kusząca propozycja, bo to ygląda naprawdę... pięknie.
Przdez długą chwilę patrzę w dół, zapominając o wszystkim.
-Stanie na krawędzi jest niesamowite, ale to...- szukam słowa, ale go nie znajduję- Podejdziesz trochę bliżej?
Ostatnio edytowany przez Misty Velles (2016-09-07 22:33:39)
No feelings, no pain
Offline
Kręcę głową.
- Nie zrzucę cię na dół, Misty. A jak podejdę bliżej, prawdopodobnie spadniemy oboje - upominam ją i wchodzę na dach.
Delikatnie odkładam ją na ziemię. Opiera się teraz o murek, a ja kucam na przeciwko niej, opierając rękę o jej kolana.
- Lepiej się już czujesz? - Pytam po chwili milczenia.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Marszczę brwi.
-A czułam się wcześniej źle?- zastanawiam się przez chwilę, ale nie pamiętam skąd się właściwie tu wzięliśmy. Postanawiam jednak go o to nie pytać.- Ale wyjście na dach zawsze mi pomaga, więc pewnie tak, cokolwiek było wcześniej.
No feelings, no pain
Offline
Powstrzymuję westchnienie.
- Trochę gorzej się poczułaś - kłamię. - Ale już jest chyba dobrze. Chcesz wracać do domu?
Rozmowa z uczuciową Passe jest... dziwna. Mam wrażenie, że już nie będę w stanie spojrzeć na nią tak samo, jak wcześniej. Sam nie wiem, czy to dobrze, czy źle.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
-Czemu zawsze tak bardzo się śpieszycie? Wy wszyscy... Czasami chcialabym spowalniać czas, ale umiem go tylko zatrzymywać. Więc wszystko pędzi nadal...- pstrykam palcami, choć nie muszę tego robić- Już nie.
Patrzę na mrówkę zawieszoną w bezruchu na murze i mimowolnie się uśmiecham.
-Mam pomysł- uśmiecham się
No feelings, no pain
Offline
Patrzę na nią nieco zaciekawiony, ciągle opierając rękę o jej kolana.
- Mam się bać, czy niekoniecznie? - Pytam, choć... nie raczej nie potrafiłbym się bać.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Wstaję i otrzepuję gołe nogi.
-Nigdy nie tańczyłam na dachu. A już na pewno nie tańczyłam ja dachu przy zjedzonym księżycu. Wątpię, żeby jeszcze kiedyś nadarzyła się taka okazja.
No feelings, no pain
Offline
Podnoszę się z miejsca za nią.
Chcę sobie pójść. Ale Misty Velles tak rzadko bywa w takim stanie, że aż źle byłoby jej to odebrać.
Tak jakby cię to obchodziło, Wesley.
- Racja. Myślę, że taka okazja nie przydarzy się następnym razem.
Oczywiście, że się nie przydarzy. Nie będę ciągle odprowadzał pijanej Passe do domu.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Bez słowa łączę nasze dłonie w powietrzu. Drugą kładę mu na ramieniu i przysuwam się lekko. Adam obejmuje mnie w talii. Muzykę mam w głowie, nie muszę jej słyszeć.
-Jesteś nieśmiertelny?-pytam po chwili cicho.
No feelings, no pain
Offline
Zaczynamy tańczyć, choć nie ma muzyki. Ale nietrudno jest mi się połapać.
- Skąd taki wniosek? - Odpowiadam pytaniem na pytanie.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
-Wyglądasz na jakieś... 27? Ale bynajmniej się tak nie zachowujesz. Jesteś bardziej jak... Johnatan. Chociaż nie całkowicie.
Bo Johnatan od zawsze nie przypominał mi... człowieka. Paradoksalnie-wyczuwa emocje, a zachowuje się, jakby sam ich nie miał.
No feelings, no pain
Offline
- Jonathan to odrębny temat. Poza tym, taki wizerunek chyba najlepiej się sprawdza u dowódcy agencji, prawda? - Okręcam ją dookoła, zapominając na chwilę, że wypiła i może się na mnie porzygać. - A ja taki po prostu jestem. Bez względu na to, ile mam lat.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
-To dość dziwne. Ale urocze. A że jesteś blondynem, to będę musiała ci wybaczyć- gdybym tylko mogła, wzruszyłabym ramionami.
No feelings, no pain
Offline
Nadal mnie zastanawia, jak wpadła na tak absurdalny pomysł.
- Urocze, to chyba ostatnie określenie, jakiego bym użył względem siebie. - W sumie nawet trochę mnie to bawi.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
-Dlaczego? Jesteś uroczo poważny. Uroczo ponury. To słodkie, chociaż możesz tego nie widzieć. Ale przede wszystkim... te włosy- Wyciągam rękę i zaczynam się nimi bawić.- Przykro mi, ale z takimi włosami, jesteś już kwintesencją uroczosci. Jak... jednorożec.
No feelings, no pain
Offline
Uwaga, uwaga. Zaczyna się rozmowa o jednorożcach.
- Wiesz, w takim razie ja się chyba zafarbuję na ciemny kolor.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
Krzywię się od razu.
-Nawet nie próbuj, mój jednorożcu. Marnowanie naturalnego blondu powinno być karalne. Więzieniem, bądź śmiercią- znowu parskam śmiechem, tym razem zapominając o wszystkich zmartwieniach.
Bo czasem wystarczy tylko się śmiać.
No feelings, no pain
Offline
- Mówisz tak, jakbym już nie miał na za co iść do więzienia - zauważam nieco rozbawiony.
I wondered what would break first:
your spirit or your body?
Offline
-Też prawda- przytakuję nadal trzymając rękę na w jego włosach. Jak ja uwielbiam słodkich blondynów...
W końcu muszę opuścić rękę, bo jest niepoprawnie wysoki, a jedyna szpilka, która mi została i tak leży rzucona gdzieś na dachu. Kładę dłoń z, powrotem na jego ramieniu i pozwalam przechylić się do tyłu. Znowu chichoczę, bez konkretnego powodu.
No feelings, no pain
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna