Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
/zdjęcia/
/zdjęcia pokoi/
/więcej zdjęć/
/i jeszcze jakieś zdjęcia/
KOTLET: NALEŚNIKU, MARA JESZCZE MUSIALA W CIĄŻY BYĆ, WIĘC NIE 3,5 ROKU XDDD
NALEŚNIK: ALE JA UZNAŁAM, ŻE CIĄŻA BĘDZIE JESZCZE W TAMTYM WĄTKU I TU SIĘ ZACZYNA LICZYĆ CZAS OD URODZENIA CHRISA /Chris przelicznikiem czasu XDDD/
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Mogęeee? - jęczę przeciągle wyciągając rękę w stronę lukru. Ciocia patrzy na mnie z uniesioną jedną brwią. - Będzie ładny kolor! Obiecuję: żadnych wymiocin, kupi i krwi - mówię powstrzymując śmiech. Słyszę ciche: No dobrze po czym ciocia Rosie przysuwa do mnie miseczkę, a ja zaczynam się bawić kolorami.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Uśmiecham się i zerkam do piekarnika na owocowe ciasteczka. Siadam na stołku i zaczynam przyglądać się dziewczynce.
- Może spróbujesz zrobić kropki? Albo paski. - proponuję.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Nieee - krzywię się. - One nie wychodzą - mówię marszcząc nos.
Rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. Shiro zaczyna szczekać i razem ze mną zrywa się z miejsca, podbiegamy do drzwi. Zawieszam się na klamce i otwieram drzwi.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Drzwi się otwierają i stoi w nich Melissa. Uśmiecham się szeroko, a Shiro skacze wokół moich nóg.
- Czy znasz Melissę Reynolds? Taka mała od ciasteczek. Bo ty wyglądasz na nią za staro - mówię ze śmiechem i stawiam Chrisa na ziemi.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Szczerze się od ucha do ucha.
- MATT! - mówię głośno i przyklejam się do jego nóg.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wycieram dłonie w ścierkę, podchodzę do drzwi.
- Cześć, Matt. - Zerkam na chłopczyka. - Cześć, Chris - mówię uśmiechając się szeroko. Podnoszę chłopca z ziemi. Zerkam na Matta. - Co za miła niespodzianka. Panowie zdążyliście na ciasteczka - śmieje się i kiwam głową aby weszli, choć Matt ma małe utrudnienie przez Melissę ściskającą jego kolana.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Matt, Matt, Matt - powtarzam się i ściskam najmocniej jak tylko potrafię. - Ja piekłam! Prawie sama! - chwalę się.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wciągam walizkę do środka.
Słyszę, jak Chris mówi.
- Cześć baba!
Uczyłem go mówić "babcia". Naprawdę uczyłem. Ale on tak się uparł na tą "babę", że mam wrażenie, że robi to specjalnie.
- Tak? No to super! - Zwracam się do Mel z entuzjazmem w głosie. - W końcu nie będę musiał ci przynosić ciastek. - Śmieję się.
Stawiam kolejne kroki w stronę kuchni, ciągnąc za sobą Melissę przyczepioną do nogi. W końcu podnoszę ją z ziemi, przerzucam ją sobie przez ramię tak, że ze z przodu trzymam ją za nogi, a cała reszta jej ciała zwisa za moimi plecami.
- Chodź, worku ziemniaków, pójdziemy na ciasteczka!
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Wierzgam się i klepie brata po plecach.
- NIE JESTEM WORKIEM ZIEMNIAKÓW! - protestuję.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Śmieje się kiedy chłopiec mówi "baba". To zabawne i nieco dziwne bo czuje się przez to starzej.
Wchodzę do kuchni i patrzę na Mel i Matta.
- Co ten twój tata wyprawia? - pytam Chrisa, rozbawiona.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- JESTEŚ! - Wołam i łaskoczę jedną ręką Mel.
Chris podnosi ręce do góry.
- Tata jest jak dziecko - mówi tak zrezygnowanym tonem, że wybucham śmiechem nie do opanowania.
Stawiam Mel na ziemi.
- Mara mówi to samo. Podłapał. Powinienem był go nazwać Brutus. Ciągle bym mówił "i ty Brutusie przeciwko mnie?" - rzucam do cioci.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Słyszysz, Chris? Jak będziesz tak mówić to tata doda ci drugie imię i wydaje mi się, że w przyszłości miał byś mu to za złe - śmieje się i delikatnie muskam palcem nosek dziecka. Patrzę w jego niebieskie oczy. - Tym spojrzeniem to ty będziesz podbijał wszystkie serca, przystojniaku.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Chris: NO REJCZEL! DUHHHH.
- No pewnie, że będzie. W końcu ma oczy po tacie - mówię dumnie i patrzę na Melissę przymrużonymi oczami. - Nie komentuj.
Śmieję się i porywam jedno ciastko.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
wywracam oczami.
- Doooobra - mówię przeciągle. - EJ!! JESZCZE NIE SĄ SKOŃCZONE! TRZEBA POSMAROWAĆ LUKREM! - wskazuję na miseczkę z lukrem w kolorze intensywnie miętowym.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kiwam głową ze skruchą.
- Masz rację, Melly - mówię.
Milczę przez chwilę, po czym wrzucam ciastko do miski z lukrem i otaczam je w nim całe dookoła tak bardzo, że aż z niego cieknie.
- Już jest gotowe - mówię triumfalnie.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Zepsułeś! - chichoczę.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Melissa ostatnio stwierdziła, że chce przez resztę życia jeść tylko ciasteczka i przez cały dzień nic nie jadła jak jej je zabrałam - mówię do Matta i stawiam Chrisa na stołku obok Melissy, która zajęła się smarowaniem ciastek lukrem. - Proszę, Chris - mówię podając chłopcu łyżeczkę aby pomógł Mel.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Ciooociu... Ale Chris nie smaruje tylko zjada - mówię patrząc na Chrisa i opieram dłonie na biodrach. - Nie będziesz zjadał ani lukru ani ciastek, zrozumiano? - pytam poważnym tonem i wymierzam w niego łyżeczką.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Widzę wlepione w Melissę oczka Chrisa, niczym małe paciorki i już wiem, że to się nie skończy dobrze dla Mel.
- Za 3... 2... - mruczę cicho, tak, że tylko ciocia słyszy.
Chris trzyma łyżeczkę z nałożonym na nią lukrem i w jednej chwili przykłada ją Melissie do czoła. Staram się nie wybuchnąć śmiechem, gdy łyżka się do niego przykleja.
- Christopher, nie wolno. Widzisz? Ubrudziłeś Melissę - karcę go, choć nie wychodzi mi to zbyt poważnie, zważywszy na to, że przed oczami mam Mel z lukrem na środku czoła.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- CHRIS! - krzyczę głośno. Szybko nabieram na łyżeczkę trochę lukru, zmieniam kolor na zielonkawy i smaruje nim nos Chrisa. - Gluty! - śmieje się.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Widzę, że Chris macza palce w płynnej czekoladzie. W pierwszej chwili trochę się martwię, gdy sięga do miseczki, bo pewnie zawartość jest gorąca, ale widać nic mu się nie dzieje.
Chłopiec odbija całą rękę na jej policzku i rozsmarowuje czekoladę.
- A ty masz kupę na twarzy! - Mówi z wyraźnym triumfem w głosie.
Kręcę głową.
- Powinniśmy coś zrobić? - Pytam ciocię nieco rozbawiony.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Tak, Matt, powinniśmy - dopowiadam po chwili. - Mel - mówię nieco głośniej aby zwrócić na siebie jej uwagę. - Zostaw Chrisa i idź się umyj do łazienki - pouczam dziewczynkę, która chce się zacząć bronić. - Nie dostaniesz kary, po prostu idź zmyj z twarzy czekoladę - mówię miękko.
Z ewidentnym obrażeniem schodzi z krzesła i głośno tupiąc maszeruje do łazienki. Śmieje się cicho i sięgam po chusteczki.
- Łobuziak, co tutaj przyjdziesz to zawsze doprowadzisz Melissę do złości. Ciekawe tylko czy z czasem mu się to pogłębi? - pytam zerkając na... Teraz to już na młodego mężczyznę. Chociaż nie, on chyba zawsze będzie dla mnie chłopcem.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Prawdopodobnie mu tak zostanie. - Macham ręką. - Choć kto go tam wie. Pamiętasz, jaki byłem, gdy miałem 12 lat?
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Tak... - uśmiecham się jednym kącikiem ust. - A potem jaki byłeś gdy miałeś 14 lat - mówiąc to rzucam w niego ścierką. - I mód się aby teraz Chris się na tobie nie odegrał.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline