Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Zaraz... Duch? - pytam.
Zaraz jednak opamiętuję się.
- Szkoda trochę... - mówię. - A co do rodziców... Matka była podobno kiedyś Złą, a ojciec Dobry i jakoś się spiknęli. Tandetne love story do wzięcia. Próbowali mnie namówić do Agencji, ale wolę zwykłe życie. Chyba, że próbują mnie zabić.
Ostatnio edytowany przez Louisa Steward (2016-10-30 23:47:46)
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Mój jest dowódcą dobrych... - śmieje się cicho. - Ścigamy się dalej?
Ostatnio edytowany przez Kian Darhk Knight (2016-10-30 23:48:55)
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
- Dziś akurat mam świetny nastrój - mówię ironicznie, uśmiechając się lekko. - Zająłeś miejsce niechęci do rozmowy ale na szczęście niechęć do ciebie została, a nawet wzrosła. Jeśli masz ochotę na seks to nie pod tym adresem. Dziewczyna na prawo jest już prawie rozebrana, z nią będzie łatwiej - rzucam i upijam mały łyk ze szklanki.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- O jiz, naprawdę, każda laska mi to mówi. A może ja po prostu jestem miłym gościem o wrażliwym serduszku, którego właśnie uraziłaś...? - pytam z miną zbitego szczeniaczka
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Mój ojciec był w Złych, choć był dobry, potem go prawie zabili i przeniósł się do Dobrych. - Przechylam lekko głowę. - Dziadek był Zły, ale to olał. Moja ciocia z kolei... - Marszczę brwi. - Wiecie co, nie zagłębiajmy się w to. - Śmieję się.
Patrzę na Alarica.
- Wiesz, przykro mi. Naprawdę - mówię z autentycznym żalem.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Jestem kimś, kto naprawdę nie ma ochoty tutaj sterczeć - stwierdzam, a Jack znika jak za dotknięciem różdżki. - Masz ochotę zatańczyć, Sarah?
Always be the smartest person in the room.
Offline
Znów parskam śmiechem - Nie ma potrzeby, serio. Po prostu... To skomplikowane. W dużym skrócie: Mój tata nie żyje od prawie trzydziestu lat. Ja mam 17... To... Długo by opowiadać
Ostatnio edytowany przez Alaric Swann (2016-10-30 23:53:02)
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
- Nic nie wspominałam o Greyu. Chociaż kto cię tam wie, może i jesteś Greyem.- uśmiecham się.- Tak z zaskoczenia najlepiej, nie zdążyłeś się odsunąć, ale chyba nie jest aż tak strasznie prawda?- ostrożnie głaskam kciukiem jego dłoń.
Offline
Świetnie całuje. Jego miękkie wargi wbijają się w moje i łączą w pocałunku. Kiedy Tristan się odsuwa patrzy na mnie z krzywym uśmiechem.
- Jesteś zawiedziony? - pytam unosząc brew. - Mogę to jeszcze naprawić, tylko będziemy musieli się ulotnić na chwilę stąd - proponuję flirciarskim tonem.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
- Czemu nie. - Uśmiecham się nadal szukając wzrokiem czegoś magicznego.
Ale... To Insolitam.
- Czemu tu przyszedłeś? - pytam, zastanawiając się.
(https://www.youtube.com/watch?v=qaZ0oAh … 51aAssEcsH)
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- Jeśli mogę spytać... Jak ma na imię? - Unoszę brew.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Znajdujesz się w moim polu rażenia - stwierdzam, przekręcając się w bok do niego. Opieram jeden łokieć o blat. - A skoro każda laska ci to proponuje to w końcu skorzystaj z tej niezwykłej propozycji, a nóż może ci się spodoba i przestaniesz mnie męczyć.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Oddycham, o dziwo spokojniej, lecz wciąż przeraża mnie ta perspektywa.
- Nie wiem do czego zmierzasz... ale... na pewno nie skończy się to dobrze. - Przynajmniej dla mnie. Szepczę.
Już nigdy w życiu nie dam się namówić na takie coś. Przysięgam.
Offline
- James. - odpowiadam nadal rozbawiony
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
- Powiedzmy, że kiedy w jednym miejscu zbierają się wszyscy ludzie poniżej trzydziestki, cała reszta Insolitam staje się nudna. - Wzruszam ramionami i obracam ją. - A ty? Nie wyglądałaś na specjalnie zajętą. I unikasz paparazzi.
Always be the smartest person in the room.
Offline
- Masz mnie. - śmieję się - Jestem Thomas.
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Moi rodzice byli na jego pogrzebie. - Mówię zadowo... Szlag. - Cholera, przepraszam. Za bardzo się ekscytuję, a powinno być mi przykro. Znaczy jest mi przykro tylko po prostu... Nieważne. - Macham ręką za siebie
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- A ja jestem niezainteresowana, Thomas - rzucam jedynie i obracam się znów przodem do blatu, a bokiem do mężczyzny.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Mnie też to myli. Wiesz, dziwnie patrzeć na jego nagrobek na cmentarzu, ze świadomością, że wpadnie do domu w twoje urodziny
Ostatnio edytowany przez Alaric Swann (2016-10-31 00:01:36)
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
Bębnię palcami o kolano i rozglądam się za Flo, która zniknęła. Cholera. Kate już i tak jest zazdrosna o nią, a co dopiero, jakby się dowiedziała, że rozmawiam z obcymi dziewczynami.
Sporo ostatnio jest zazdrosna.
- James? - Pytam. Marszcząc brwi. - Zaraz... To... Hmm... Dobra, nie ważne.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Jezu, do niczego nie dążę.- marszczę brwi.- Po prostu najnormalniej w świecie trzymam cię za rękę.W każdej chwili mogę przestać.- wzdycham.- A jak będziesz już mdlał, to mów.
Offline
- Strasznie masz długie imię. Mogę ci mówić Zai? - pytam ze śmiechem
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Jestem fanką zwykłego życia. Moi rodzice zrobili się... dosyć sławni, więc mogę być pewna, że jeden z paparazzi tu wejdzie i zacznie mnie okrywać błotem jaka jestem niewdzięczna. Ale, że Insolitam jest naprawdę dziwne to mogę zrobić tak. - Pstrykam palcem i nagle robię się niewidzialna, a potem znowu widzialna. W tym samym czasie kołyszę się do tańca.
- Co prawda, to nie do porównania z twoimi sztuczkami, ale... jednak.
Every time I see you oh I try to hide away
But when we meet it seems I can't let go
Every time you leave the room I feel I'm fading like a flower
Offline
- Czemu sobie nie odpuścisz tylko udajesz kretyna? - pytam. - Na prawdę nie mam nastroju na rozmowę, a w szczególności z idiotom, który próbuje mnie zagadać.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- To przestań. - mówię cicho. Dlaczego ja? Biorę głęboki wdech i zaczynam mówić dalej. Dawno nie rozmawiałem z jakąkolwiek inną osobą od Lam. Dziwne to. - Masz tyle osób tu... Idź do nich. A mnie zostaw. - ciągnę, i pierwszy raz spoglądam prosto w oczy dziewczyny. Widzę w nich coś jak nieugiętość... Nie odpuści tak łatwo...
Offline