Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zasłaniam sobie usta w udawanym przerażeniu.
- O MÓJ BOŻE WSZECHMOGĄCY! I dodatkowo pół?! - Zaraz jednak przestaję udawać, bo po prostu nie mogę powstrzymać śmiechu. - Daj spokój, CeCe. Jak długo się znamy?
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Za długo - mruczę i uśmiecham się krzywo.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
- Nie lubię imprez, Kian. Dobrze to wiesz. - wywracam oczami, ale idę za nim
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
- Obiecuję. - odpowiadam, przewracając oczyma. - Ale z ciebie panikarz. - chichoczę, przechodząc w ustronne miejsce, z którego widać znaczną część imprezy. Nigdy na takiej nie byłam. To moja szansa.
Offline
Zaciskam lekko usta.
- No fakt. Jakoś... wyleciało mi to z głowy - mruczę nieco rozczarowany. Zaraz jednak lekko się rozpogadzam. - Ale wiesz, tutaj wszystko jest tak osłonięte, że właściwie nie masz szans, żeby zobaczyć wodę.
(Wera: Chyba, że spotka Aquamaryne XDD)
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Zaczynam rytmiczne poruszać ramionami podchodząc bliżej głośników.
- Oczywiście, że wiem. To jeden z powodów dla którego Cię przyprowadziłem! - zaśmiałem się.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Widzę jakiegoś mężczyznę idącego w moją stronę... Dobry moment na okradnięci albo zabicie. Zobaczymy jak wyjdzie. Podchodzę z drinkiem w ręku do niego.
- Witam, my się chyba nie znamy? - pytam zmysłowo się uśmiechając.
My name is heaven
I have all I need
I am the moon and the sun.
Offline
Wchodzę na plażę i rozglądam się dookoła. Po chwili opieram się o bar. Ogromny tłok tu dzisiaj. http://www.polyvore.com/cgi/set?.locale=pl&id=210658221
Offline
Uwieszam się na jej szyi.
- Oj daj spokój. Mnie się nie da za długo znać. - Zrzucam jej z głowy kapelusz. - Swoją drogą, nieźle się odstawiłaś. Pomijając fakt, że to tylko impreza na plaży. Skąd ty to wszystko wytrzasnęłaś?
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
Opieram się o dudniący głośnik - Ja popatrze
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
Prycham, łapiąc w ostatniej chwili kapelusz. Kręcę głową rozbawiona.
- Jesteś idiotą, Kit - stwierdzam oczywistość. - Zabrałam z sesji. - Wzruszam ramionami. - Im to większej różnicy nie zrobi. Chyba.
"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."
Offline
Wywracam oczami ale potem patrzę na niego miękko.
- Wybaczę ci to bo ostatnio znowu mi się humor poprawia - mówię z udawaną obojętnością. - Ale następnym razem mnie uprzedzaj, że to będzie nad wodą. To od razu ci odmówię - stwierdzam, nieco się garbiąc i zerkając na boki.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Zaczynam podrygiwać.
- No Allll! Choć że się trochę zabawić! - odchodzę bardziej w tłum.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Obrzucam dziewczynę sceptycznym spojrzeniem. Trochę mi wadzi... - Szczerze mówiąc wątpię - staram się ją wyminąć.
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
Patrzę na przyjaciela rozbawiony. Przynajmniej tyle.
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
Wchodzę na piasek i momentalnie zdejmuję szpilki z nóg, odrzucając je na piasek. Plusem mojej mocy jest to, że na pewno je później znajdę. Podchodzę do barku i od razu biorę trzy shoty. Jak mawia Misty, na trzeźwo nic nie jest tak kolorowe. Chyba jedyny jej tekstu, z którym się zgadzam. Prycham cicho i rozglądam się, w poszukiwaniu kogoś, kogo chociaż częściowo bym kojarzyła. Nie znam nikogo
Offline
- Proponuję zacząć od baru - uśmiecham się szeroko, jak dziecko, które czeka na prezent. - A potem... Poszukamy kogoś do tańca. - Ruszam śmiesznie brwiami.
Łapię Aquę za nadgarstek i ciągnę w stronę baru.
I don't care what you think of me!
Unless you think I'm awesome - in which case, you're right! Carry on...
Offline
Nie tak prędko...
- W takim razie to świetna okazja. - Mówię obchodząc go dookoła, przyglądając się przy okazji jego ubiorze. - Nie sądzisz, że jest tu nieco za gorąco?
Przy okazji muzyka zaczyna mnie trochę zagłuszać. Znacznie bardziej wolę szybkie misje.
(https://www.youtube.com/watch?v=t4H_Zoh … sH&index=1)
Ostatnio edytowany przez Jenny Lyss (2016-10-30 21:30:39)
My name is heaven
I have all I need
I am the moon and the sun.
Offline
Śmieję się lekko.
- Daj spokój. Przecież nie ma tak źle.
Wyciągam moją małą kamerkę i załączam ją.
- Proszę państwa, oto Melissa Reynolds w swoim... nie-naturalnym środowisku. Jedyna taka okazja, by ją podziwiać w takiej sytuacji! - Komentuję.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
Kiepsko gra Uśmiecham się przebiegle - W końcu stoisz obok mnie. Nic na to nie poradzę.
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
Chwilę rozmawiamy z Tristanem, a później postanawiamy się rozdzielić. Cóż, chłopak musi poznać jakieś osoby w tym mieście. Wygładzam sukienkę (http://www.polyvore.com/cgi/set?.locale=pl&id=210663251) i podchodzę do baru gdzie zamawiam drinka.
Offline
Dochodzimy do baru. Opieram się łokciem o ladę i uśmiecham słodko do barmana.
- Poproszę coś po czym mnie nie skręci... Coś słodkiego, bo nie zniosę znów tego okropnego gorzkiego posmaku. - Wzdrygam się. - A ty, Brook? - Nie przestając się uśmiechać, zerkam na siostrę, która patrzy się w stronę tłumu. - Wyhaczyłaś kogoś? - pytam rozbawiona, szturchając ją lekko łokciem.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
W zasadzie, najwięcej tu jest ludzi po dwudziestce. Rozglądam się naokoło, ale... nikogo nie widzę. Wreszcie postanawiam wejść na parkiet, ciesząc się, że muzyka zaczęła grać. Wtedy zauważam chłopaka, który wygląda na... szesnaście lat? Chyba tak.
- Cześć. - Witam się z nim z entuzjazmem.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Nie jesteś typem milutkich i potulnych mężczyzn, co? - Unoszę brew.
Jeśli będzie trzeba to zedrę mu to ubranie z ramion. Co mi szkodzi?
My name is heaven
I have all I need
I am the moon and the sun.
Offline
Uśmiecham się do jakiejś dziewczyny która coś do mnie mówi. Szlag, nic nie słychać przez te głośniki.
- Jaka "część"?! - odkrzykuje.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline