Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jeszcze by cię ktoś rozdeptał i co? Muszę pilnować swojej małej kuzynki - szczypię ją w policzki jak małe dziecko
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- A no. Wiem, że podobieństwem do ojca nie grzeszę, ale tak, to mój tata... - przyznałem.
And just go crazy
Do what we want with no reason why
Life ain't long enough
So let's celebrate
And get drunk on good love
Offline
Milczę przez chwilę, a on nic nie dodaje. Przechylam lekko głowę.
- Faktycznie mało mówisz. Pewnie cię irytuję - Śmieję się lekko. - I ciągle się kretyńsko śmieję. Sorki, takie przyzwyczajenie, il mio amico.
Bawię się rękawem mojej kurtki.
- W sumie, to dziwne, że nie znałem cię wcześniej. Zazwyczaj staram się rozmawiać z wszystkimi ludźmi w szkole - mówię, zastanawiając się.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Wybacz, Duszo Towarzystwa - rzucam obojętnym tonem, po czym tak po prostu wybucham śmichem. - To zabawne. Zastanawiam się jak doszło do naszej znajomości - mówię ironicznym głosem i kręcę głowa. - Cyba nigdy nie zrozumiem ludzi, nawet mi się nie chce rozumieć - stwierdzam.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Spoglądam spod byka na dziewczynę. Hm...
- Cześć! - mówię trochę zbyt głośno, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Unoszę głowę w górę. Nie wygląda na kogoś ze Złych. Ale pozory mylą.
Offline
- Próbujesz udawać Greya? - Śmieję się sarkastycznie. - Nie należę do typu uległych, złotko. Ale, o tym chyba już wiesz. - deptam mu obcasem na buta z całej siły.
My name is heaven
I have all I need
I am the moon and the sun.
Offline
- Trzymam się z tyłu. I jestem przyzwyczajony do podobnych do Ciebie - śmieje się cicho - Nie żeby to było coś złego
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
- Wiesz co? - Mówię konspiracyjnym szeptem, rozglądając się na boki. - Podobno wroga trzeba znać. A skoro nie lubisz ludzi...
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Offline
- Zabieraj te łapy.- odsuwam się.- Jestem tylko rok młodsza a na szpilkach nie jestem niska.- prycham.
Offline
Nawet nie mrugam - Zdążyłem zauważyć. - przekrzywiam głowę - Długo jeszcze będziemy tak grać, czy powiesz mi czego chcesz i damy sobie spokój?
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
- Złego... Powiedzmy, że to jest coś złego, ale raczej dla mnie podobnych. Więcej problemów i szlabanów. - Prycham, powstrzymując ten nieszczęsny śmiech. - Fajnie byłoby być normalnym.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Czyli jednak jakąś pamięć do twarzy mam! - krzyczę trochę głośniej uradowana. - Chodzisz do pierwszej klasy liceum? W zasadzie nikogo nie zdążyłam tam poznać, ale ty wydajesz się być miłą osobą, więc zastanawiam się czy reszta też ma taki charakter, ale z drugiej strony nie każdy przecież jest taki sam, no i... - W porę sobie coś przypominam. - Czasami za dużo gadam. - Kręcę głową.
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.
Offline
- Wciąż niższa ode mnie, liliputku. - odsuwam się
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Odchylam się do tyłu.
- Jeśli kiedykolwiek myślałeś, że masz porąbane imię i że twoi rodzice ci nim dopiekli to idź ich przeprosić od razu i się ciesz - śmieje się. - Aquamaryna - przedstawiam się, krzywiąc nieco i marszcząc delikatnie nos z rozbawienia.
Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach. Żyj wyprostowany!
Offline
Prycham - Żeby tylko... - kręce głową - Grasz w coś?
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
- Pieniądze. Widziałam co robiłeś i uważam to za zwykłe niezauważenie. Jeśli mi je oddasz, zapomnę o sprawie i nie będę cię ścigać. - Stwierdzam.
My name is heaven
I have all I need
I am the moon and the sun.
Offline
Uśmiecham się. Wydaje się być miła.
- Jak się bawisz? -pytam głośniej aby przebić się przez muzykę.
Nie każda noc kończy się świtem.
Offline
- Eee... liczy się konsola? - Pytam głupio, zaraz jednak kręcę głową. - Nah, nie bardzo. Czasem z kumplami zagram w kosza albo siatkówkę, ale nie gram jakoś profesjonalnie. - Wzruszam ramionami. - Wolę muzykę.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Powiedzmy... dziewięćdziesiąt procent.
Ja nie lubię kotków, dlatego lubię ciuchcie. -kuzyn Naleśnika
Offline
- Pieniądze? Jakie pieniądze. - opróżniam wszystkie kieszenie. Niech szuka, forsa i tak jest od dawna w bunkrze razem z niebieskimi kulkami
Human soul is so... fragile. And yet so powerful.
Offline
- Ugh jeszcze żart z mojego wzrostu, a nie wiem co ci zrobię. I z takim podejściem dziwisz się, że nikt cię nie chce.- wzdycham.- A poza tym dziewczyna zazwyczaj jest niższa od faceta.
Offline
- Na czym grasz? - pytam zaciekawiony
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
Offline
-Patrzcie państwo, poznałem najprawdziwszą w świecie syrenkę - śmieję się. Kątem oka zauważam, że tłum ludzi, którzy zebrali się na około, gdy tanczylismy, zaczał się rozsuwać.- Co w takim razie robisz na lądzie, rybko?
Offline
- A więc to takie niskie dziewczyny podbudowywują swoje i tak wybujałe ego? Zawsze mnie to ciekawiło.
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Wspaniale, cudownie, świetnie! - mówię na jednym wdechu. - Nie miałam jeszcze okazji gościć na takim wydarzeniu, ale jest epicko! - Żywo gestykuluję, co jakiś czas trącając ludźmi rękoma. A to w głowę, ramię, szyję...
Offline
Kręce głową.
- Niee - zaprzeczam. - Nienawidzę tylko tych beznadziejnych, kretyńskich przypadków człowieka - poprawiam go. - Co daje w sumie większą część ludzkości - dodaję, uśmiechając się krzywo. - Ale to już nie moja wina. Nie lubiłam pawie nikogo od dziecka - wzruszam ramionami.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline